Żyła. Delikatna nabrzmiała, sina żyła. Spływająca po policzku aż do szyi. Tatusiu, tatusiu, co się stało, czemu nic nie mówisz?
Zaciśnięte zęby odgryzające wargi, niedokończone odbicia w tę czy w drugą stronę. Po klatkowe animacje. Krwawiące. Tato, spójrz na mnie, proszę cię, czy coś się stało? Ścięte białka. Opuchnięty język. Tatusiu, czemu masz takie wielkie oczy, Tatusiu, czemu masz takie spuchnięte dłonie. Tatusiu, czemu masz takie duże zęby…
Niekoniecznie
To znaczy tak, wiesz powiem ci
Prawda
I wtedy…
Powraca do domu, by usnąć w czasie kąpieli w wannie. W wannie, w której pływa już ogromny szczupak, przez co nie ma za wiele miejsca. Patrz na te latające krzyżyki. Niczym z obrazu Eklezjascio. Latające tam i z powrotem. Zawsze myślałeś, że to się pisze z s i razem, nie osobno. W doniczce wyrosło już nowe, trzecie oko. Trzecie oko tego ranka, no wtedy, gdy ona poszła, wtedy, gdy tamci nie przyszli, a ona poszła. I szła, szła, szła?
…
?i za rogiem już jej nie było, a ty hodowałeś te trzy oczęta myśląc, ze może pojawi się jakieś czwarte do pary. Moglibyście zagrać w brydża, albo w pokera. Tak- w czterech przy tym metalowym stole to może byście się nie pomieścili, ale wyrzucając z wanny tego szczupaka to pewnie -tak. I ciągle do cholery te latające krzyże. Wtedy zdał sobie sprawę, że nieodpowiednie jest pisanie czegokolwiek, bo i tak, po co. Jakby co, to można by jeszcze malować, a tak, słowa nie dają dźwięków. Ktoś mi zarzucił tutaj błąd, że słowa nie dźwięczą, ale to nie to samo, pozostałem przy swoim i w tej formie się tutaj to pojawiło. Pozdrowienia.
Teraz odpowiedz sobie:
– czy to, co robisz jest nieodpowiednie?
– czy to, co robisz jest niestosowne?
– czy to, co robisz jest dobre?
Zrosty pojawiają się zawsze tam, gdzie nie chce. Po co mi one ? pomyśli, potem to wszystko wymaże. Posmaruje olejkiem i zapomni? Czemu, czemu? Zrastał się już od dłuższego czasu. Powoli. Obserwując swoje dłonie, nogi, biodro – widział te maleńkie ranki, te zaropiałe pasemka, które powoli zasklepiały się. Zrastał się już od dłuższego czasu. Powoli. Rany na wardze od wielogodzinnych bójek na boisku, od tych kąśliwych pocałunków. Upadku z roweru na piąte urodziny. Zderzeniu ze ścianą po jednej z pijackiej libacji. Zrastał się. Powoli. Podobno każdy się kiedyś zrasta. No bo kurwa każdy się zrasta. I znów.
Krew na kolanie
Spójrz
Tutaj
słowo to
Koniec
o
dla K…
? Marcin Bałczewski 2004
(ur. w 1981 r. w Łodzi) ? prozaik, autor scenariuszy komiksowych. Mieszka w Łodzi. Wydał powieść W poszukiwaniu straconego miejsca (2002). W książce 2008. Antologia współczesnych polskich opowiadań (FORMA 2008) znalazło się jego opowiadanie Jan Vertellen. Wkrótce Wydawnictwo Forma wyda zbór opowiadań Malone.