Na chwilę przed deszczem (rozmowa)
Szczapy zmurszałej, zszarzałej brzózki
rozkutej na drobne. Szczerzą się w nieszczerym
uśmiechu, przebite w stawach, rojące
rozdrzewie, które kiedyś ciągnęło przez jesień
porębą, wiatrem karczującym las
do spodniej strony, do samego szpiku,
do mokrej pestki ukrytej gdzieś w gąszczu
paproci na próchno rozgwieżdżonej i sytej,
ukrytej w karbie kory, a nawet, proszę pana,
znajdowanej raz po raz dosłownie we wszystkim.
Jacek Gutorow
Niestety.