27.media.tumblr.com

27.media.tumblr.com

Załóżmy, że Trailer Piotra Makowskiego to opowieść o kształtowaniu się podmiotu.  Podmiot ten, gdy nie odsłania twarzy w pierwszoosobowej narracji (Trailer, Prequel), ukrywa się za rozpisanym na wiersze dialogiem (Soundtrack) lub obserwacją (Director?s Cut).  Jednak za każdym razem jego głos dobiega z jasno określonego ?tu i teraz?, dla którego podstawowy punkt odniesienia stanowi sfera popkultury. To stamtąd zapożycza modele tożsamości i sposoby jej ekspresji. Jaki jest efekt? A raczej ? produkt?

Pierwsza przychodząca na myśl odpowiedź brzmi: papierowy. Zawarte w drugiej części zbioru (Soundtrack) streszczenie Fabuły brzmi jak, podzielony na odcinki, projekt serialowego scenariusza (?Mężczyzna potrzebuje miłości [1], [2]. Znajduje kobietę [3], to kelnerka, próbuje ją pokochać [4].?, etc., etc?). Przytaczane wypowiedzi (11. Wątpliwości: ?MÓJ facet ma taką przyjaciółkę, nie miałam nic przeciwko, / spotykali się we dwoje [?]?) i naszkicowane sytuacje (2.: ?Oczywiście, zapewniam ją, rano przyjdę i zrobię śniadanie / [?] /  Ale / w drodze spotykam w warzywniaku jej / przyjaciółkę ? prosta historia?) wpisują się w ten model ? i nie ma w tym nic dziwnego, skoro kolejne, opatrzone numerami utwory, odnotowują fragmenty następujących po sobie odcinków.

Papierowość świata i podmiotu nie ogranicza się do horyzontu nakreślonego przez telenowelę, ale próba wyjrzenia ?na zewnątrz? kończy się powrotem do tej samej skali wartości. ?Zostań moją Nelly Furtado, ja będę twoim Maxem Payne?em? ? oto panteon miłosnych ideałów. Relacje damsko-męskie stają się bowiem bardzo istotne w serialowo-teledyskowym świecie, choć, jak nie trudno się domyślić, stosunki między płciami są oparte na pragmatycznych, skoncentrowanych na cielesności, podstawach (2. [Powinnaś]: ?jeszcze nie wiem, jak bym ciebie / wykorzystał?; 8. Mam na imię Mona: ?Teraz tylko <Sexusa> czytać?).

To, że partnerzy postrzegają się nawzajem jako obiekty fizycznej przyjemności wynika z ogólnej tendencji do reifikacji jednostki. ?Ja? liryczne widzi siebie i otaczających go ludzi w roli przedmiotów podlegającym różnym operacjom (9. Korzenie: ?ogoliła go jednorazową maszynką?; 18. [Chcę]: ?zdjąć z twarzy skórę pozbyć się wszystkich wypukłości?; Prequel: ?Teraz rozumiem, że to o mnie im chodzi. Ich ręce są coraz bliżej mojego ciała?). Często urzeczowienie wymyka się spod kontroli. Owszem, podmiot może snuć fantazje erotyczne na temat tego, jak ?wykorzysta? dziewczynę spotkaną w tramwaju albo eksperymentować na skórze własnej twarzy, ale w gruncie rzeczy jest zależny od kogoś lub czegoś ponad nim (a instancja ta na pewno nie ma religijnego charakteru). Mowa o tym w trzeciej części zbioru (Prequel), w której relacja z ?egzaminów wstępnych?, nieprzypadkowo zorganizowanych w ?budynku antropologii?, przeradza się w opis modelowania podmiotu przez reprezentantów kultury masowej ? co prawda, w jej ambitniejszej odmianie (Susan Sontag, Ian Curtis, Ryszard Kapuściński).

Makowski wydaje się bowiem nawiązywać do Foucaultowskiego Panopticonu, symbolizowanego przez mężczyzn śledzących przerażonego bohatera Prequelu na jego drodze do kontenerów na śmieci (?W nocy widać pouchylane okna i mężczyzn, którzy starają się, by dym jednak nie wleciał do środka. [?] Na środku obok siebie kilka kontenerów?). Poczucie bycia obserwowanym nie prowadzi wprawdzie do buntu, ale wywołuje tęsknotę za autentycznością, przybierającą w voyerystycznym świecie charakterystyczne formy: na skrajność odpowiada się tu skrajnością ? przeciwieństwem masek jest mięso (Director?s Cut: ?Surowe mięso dojrzewa w jej ustach aż do przesady. [..] Wszyscy noszą twarze jak maski, wszystkie takie same?), a opozycję bierności stanowi agresja (Soundtrack: ?[?] chciałem szybko zostać mężczyzną ale najpierw trzeba było zabić).

Ale co z tego może wynikać dla samej literatury? Przede wszystkim pisarstwo staje się soundtrackiem (tak zresztą autor zatytułował drugą część zbioru), czyli, jak czytamy w wierszu 8. Mam na imię Mona: ?podkładem / do przyciętych paznokci? ? niewiele znaczącą czynnością rozgrywającą się w tle błahej codzienności. Pisanie towarzyszy, ale nie jako nieodłączna, uświęcająca Muza. Przyjmuje raczej rolę monotonnego rytmu, wprowadzającego do rzeczywistości elementarny, choć nużący ład. Stąd pochodzi refreniczność tych tekstów ? poszczególne frazy i motywy (ręce, paznokcie, Nelly Furtado, wyrzucanie śmieci) powracają jako echo. Oczywiście, zacierają się również granice między poezją a prozą, a także ? między poetyckością a potocznością. Tej ostatniej jest zresztą znacznie więcej ? autor tworzy bowiem tekst czerpiący z materii realności, której brak wzniosłych elementów.

Makowski prezentuje fragment procesu kształtowania się współczesnego podmiotu. Fragment ? nie mamy przecież do czynienia ze spójną, zakończoną akcją. Można postawić następujące pytanie: skoro debiut wrocławskiego autora jest Trailerem, to co zapowiada (pomijam prognozy dotyczące rozwoju talentu poety)?  Zaryzykuję odpowiedź: wbrew papierowości, którą zbiór stara się oddać, nastawmy się na wymagającą, a może nawet scalającą lekturę. Wtedy ten tomik stanie się czymś więcej niż ?podkładem / do przyciętych paznokci?, chyba dlatego, że w Pantoiconie skuteczna jest tylko prowokacja, a w tym wypadku ? lektura ? rebours.



Piotr Makowski, Soundtrack, Wrocław 2011.

Tomiki konkursu im. Tymoteusza Karpowicza do kupienia w Tajnych Kompletach i na tajnekomplety.pl.



Katarzyna Lisowska