ffffound.com

ffffound.com

Kazimierz Wyka

?Dorobek twórczy W[yki] jest bardzo obfity ? bibliografia jego prac ogł[oszonych] za życia liczy 950 pozycji[1]?. Jaki odsetek wśród nich zajmują utwory literackie? Z pewnością niewielki, jednak na tyle obszerny, że udało się je pomieścić w osobnym, dość znacznym zbiorze[2]. Autorem słowa wstępnego jest Włodzimierz Maciąg i to na jego tekście będziemy opierać prezentacje beletrystycznych prób twórcy krakowskiej szkoły krytyki. Dla przypomnienia dodajmy, że niejednokrotnie podkreślano poetycki status organizacji stylistycznej wypowiedzi krytycznych Wyki, który częstokroć posługiwał się narzędziami zwyczajowo przypisanymi do poezji (obrazowość, metaforyczność) czy prozy (fabularyzacja, dialogiczność)[3]. Bardziej zdecydowanym posunięciem (i jawną deklaracją pisarską) w tym sensie były rzeczywiste ? nazwijmy to tak ? oficjalne, czyli wpisujące się w przyjęte rozróżnienia rodzajowe, próby prozatorskie.

Potwierdza to Maciąg: ?O tym, że Kazimierz uprawia prozę artystyczną, wiedzieliśmy, jego przyjaciele i uczniowie. Że przywiązuje dużą wagę do tych prac, że nie są to jedynie wprawki techniczne krytyka i uczonego, że teksty są próbą wyrazu, jaka jest potrzebą każdego poety i prozaika[4]?. Utwory prozatorskie Wyki należy więc traktować jako poważną i autonomiczną deklarację artystyczną. Wydaje się jednak znamienne, że prawie żadne z nich nie zostały wydane za życia poety, a dopiero zebrane trzy lata po śmierci krytyka, w 1978 roku.

Utworów tych wszakże autor nie publikował, dlaczego? ? trudno dzisiaj to objaśnić, czy sugestie jakichś osobistych doradców powstrzymywały go, czy też zwykła niepewność autorska, jak będą przyjęte i skomentowane, czy inne jeszcze powody ? tego się już nie dowiemy. Obdarzony wrażliwością i wyobraźnią pisarza artysty, Kazimierz był w tych sprawach daleki od pewności siebie, także prace krytyczne, przyjmowane przecież z wielkim szacunkiem przez opinię literacką, dawał do druku pełen obaw o ich zrozumienie i w sposób bardzo osobisty reagował na głosy recenzentów[5].

Mamy więc o to sytuację, gdzie osobiście znający Kazimierza Wykę krytyk[6] (Maciąg studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim filologię polską pod kierunkiem Wyki), wskazuje na interesującą i bardzo symptomatyczną sytuację ? oto jeden z najwybitniejszych krytyków XX wieku nie tylko nie zdobył się na upublicznienie swojej twórczości literackiej, ale również miał dyskomfort w procesie funkcjonowania jego tekstów krytycznych w obiegu około literackim. ?A tu obawy były z pewnością żywsze? ? dodaje Maciąg.  Jako możliwą przyczynę takiego stanu rzeczy wskazuje więc tutaj wrażliwość Wyki, który dzielił się swoją, pisaną ?do szuflady? prozą jedynie z wąską grupą osób: ?Tylko bardzo nieliczne spośród tekstów niniejszego zbioru srały się lekturą za życia pisarza[7]?. Dalej napotkamy kluczowy fragment tego wstępu:

Zadania pisarskie, jakie sobie stawiał, były więc tyleż uświadomionym programem artystycznym, co instynktowną, poza rozumowym dyskursem istniejącą potrzebą osobistą: aby wyrazić się w świecie kultury w swoich autentycznych, nie podrabianych treściach i formach, aby być sobą i pozostać sobą ? i w ten właśnie sposób dać o sobie świadectwo. Czy sięgamy tutaj banalnej oczywistości? Niewykluczone. Małodusznością  wszakże albo zgoła głupstwem jest myśleć, że prostota tej formuły likwiduje doniosłość problemu[8].

Jeżeli chodzi o sam krąg zainteresowań Wyki-pisarza, na Opowiadania składają się w dużej mierze teksty powstałe podczas lub jakiś czas po okupacji hitlerowskiej, wobec czego w większości są to teksty podporządkowane tematyce wojennej. Narratorem w wielu przypadkach jest dziecko lub jednostka osadzona w realiach rzeczywistości totalitarnej, ale nieobce poszczególnym bohaterem są problemy egzystencjalne wykraczające poza ramy okupacyjnej przemocy i ludzkich tragedii. ?W jego opowiadaniach lata okupacji rysują się inaczej i ujawnienia polegają u niego na czymś innym. W opowiadaniach Wyki jest to jakby okres uwalniania się ludzi od przypadkowych, źle wybranych, fałszujących ich osobowość sytuacji, jest to okres, w którym ludzie odnajdują samych siebie, odnajdują w sobie to właśnie, co prawdziwe, ludzkie i humanistyczne ? i co przysłonięte było pozorami wytworzonymi przez sytuacje[9]?. Jeśli chodzi o typy bohaterów ? zwracały na siebie uwagę portrety kobiet ze szczególnym naciskiem na psychologiczne rozbicie ich tożsamości, komplikacje psychologiczne odznaczające się w odmienności płci, lecz równie często Wyka odmalowuje odrębność społeczną mniejszości żydowskich czy jednostek wykluczonych.

Aby zreasumować wywód Maciąga i specyfikę przypadku Wyki: z jednej więc strony mamy tu więc do czynienia z sytuacją poważnego akcesu do literatury i jednoznacznej deklaracji, a jednocześnie brakiem decyzji na upublicznianie tej części swojej twórczości.  Natomiast z drugiej strony za tworzeniem prozy (czy konkretniej: opowiadań i nowelistyki) stał u Kazimierza Wyki konkretny, szeroki i komplementarny projekt artystyczny, a jednocześnie równie ważna była czysto wewnętrzna potrzeba tworzenia oprócz krytyki ? dzieł literackich. Czy można te wszystkie przesłanki uznać za sprzeczne wobec siebie? Jeżeli nawet jednoznacznie się nie wykluczają, dają świadectwo skomplikowaniu, które stało się udziałem wybitnego krytyka, a być może jest też reprezentatywne dla części pozostałych krytyków, parających się ?pisarstwem artystycznym?.


fffffound.com

fffffound.com

Krakowska szkoła krytyków jako pisarzy ? prezentacja

Styl tekstów krytycznych najważniejszych przedstawicieli krakowskiej szkoły krytyki ? Jana Błońskiego, Ludwika Flaszena, Andrzeja Kijowskiego, Jerzego Kwiatkowskiego czy Konstantego Puzyny ? był, wzorem Kazimierza Wyki nacechowany silnym zróżnicowaniem narzędzi, tropów i środków literackich. Nie chodzi tutaj wyłącznie o obrazowość, metaforyczność czy potrzebę wyrazistej ekspresji unaoczniającej problem, którym dany tekst krytyczny się zajmował, lecz równie istotna jest tu o gawędowość, eseizacja, narracja retardacyjna i zawieszanie ostatecznej konkluzji czy doprowadzenie jej do punktu granicznego, absurdu ? czy zupełnie podważenie konieczności konkludowania wypowiedzi krytycznoliterackich. To także zacięcie parodystyczne, niejednokrotnie kpiarskie (szczególnie u Flaszena, reprezentującego najbardziej chyba agonistyczną metodę czy strategię tekstową z powyższej czwórki krytyków), jak i skłonność do wzbogacania modelowego tekstu krytycznego o anegdotę, a nawet przypowieść. Raz jeszcze odwołując się do Włodzimierza Maciąga ? te upodobania wiązały się z przyjęciem roli ??krasopisarza?, który dla pełni wyrazu potrzebuje czegoś innego jeszcze poza precyzją i dociekliwością intelektu[10]?. Najciekawszy wydaje się jednak fakt, że oprócz Jana Błońskiego[11] i Jerzego Kwiatkowskiego, wszyscy reprezentanci tej szkoły krytycznej podejmowali próby literackie. Szczegółowo zajmiemy się przy tej okazji co prawda tylko pisarstwem Ludwika Flaszena, jednak warto omówić przy tej okazji pokrótce dokonania Andrzeja Kijowskiego i Konstantego Puzyny.


ffffound.com

ffffound.com

Andrzej Kijowski

Dziecko przez ptaka przyniesione Kijowskiego to publikacja szczególna, ponieważ wydana po raz pierwszy w 1968 roku, ponad trzydzieści lat później zyskała wznowienie[12], co może świadczyć o czytelniczym zapotrzebowaniu na tę publikację lub na aktualność poruszanej w niej tematyki czy rodzaju uprawianego pisarstwa[13]. Nieprzypadkowo chyba tematyka tej prozy ? podobnie jak w przypadku Wyki ? koncentruje się wokół socjopsychologicznych aspektów życia w realiach wojny, a drugiej strony istotna jest również refleksja nad pojęciem historii. Zwracała uwagę m.in. Ewa Bieńkowska: ?Prawdziwym tematem książki Dziecko przez ptaka przyniesione, cierniem i strapieniem jest historia ? niepojęta i straszna, bezładna i bezrozumna, ślepy żywioł pędzący w niewiadomym kierunku[14]?. Może być to związane e egzystencjalistycznym epizodem zainteresowań Kijowskiego, którego wczesna powieść (Oskarżony, 1959) była odczytywana w świetle dokonań Alberta Camus, także w wyniku obecności elementów moralistycznych. Znaczący jest też autotematyzm obecny już od pierwszych stron utworu: ?Miasto nad Wisłą, rzeką w Polsce główną, leży. Obrazem pierwotnym miasta i rzeki bieg powieści znaczę, i miejsce akcji, oraz ideę utworu wykładam. Powieść to będzie wskroś realistyczna, chociaż pokrętna: miasto, co stoi, i rzeka, co płynie ? oto powieści skrót metaforyczny, który krytykom usłużnie poddawam[15]?. To w tym przypadku coś więcej niż autotematyzm ? to ze strony Kijowskiego ironiczne rzucenie rękawicy w stronę krytyków, z którymi na co dzień występował w jednej linii, a poprzez działalność literacką wymknął się ze wspólnego szeregu.


ffffound.com

ffffound.com

Konstanty Puzyna

Odmiennie Konstanty Puzyna, który mimo że najbardziej znany z wypowiedzi krytyczno teatralnych, jest też autorem ? uznawanego przez wielu i wyróżnionego nagrodą ?Literatury? (1989) ? tomu poetyckiego Kamyki, który został uznany za książkę wybitną. Bohdan Zadura[16] zwracał uwagę na lingwistyczne osadzenie poezji Puzyny, który wykorzystuje zdobycze poetyk już wypracowanych, lecz czyni to w sposób pozwalający rozpoznać jego autorską sygnaturę. Krystyna Dąbrowska[17] wskazuje na ważny historycznoliteracki trop liryki uprawianej przez krakowskiego krytyka ? jej zdaniem realizuje on technikę poetycką ukształtowaną przez pokolenie debiutujących w 1956 roku autorów, tj. Miron Białoszewski, Zbigniew Herbert czy Stanisław Grochowiak. Co interesujące, jeżeli mówiliśmy wcześniej o aktualności prozy Kijowskiego, to równie mocno (a może bardziej widocznie) uobecnia się poezja Puzyny w literaturze (konkretnie: poezji) współczesnej. Dowodem jest tu Darka Foksa: Wiersz do antologii ?Księgarnia Państwowego Instytutu Wydawniczego  przy ulicy Foksal w Warszawie w współczesnej poezji polskiej? [18], gdzie poeta wplata w jednym tekście Lolitę Vladimira Nabokova oraz zaczerpniętą z życia scenkę próby nabycia Kamyków w jednej z warszawskich księgarni[19]. Poeta wyjaśniał znaczenie utworu w ten sposób: ?Historia prawdziwa. Konstanty Puzyna, wielki krytyk teatralny i świetny poeta, wydał debiutancki zbiór wierszy pod tytułem Kamyki. Chciałem go nabyć w firmowej księgarni jego wydawcy. Nie nabyłem za pierwszym razem, bo pani powiedziała mi, że pan Puzyna wyniósł wszystkie egzemplarze. Kilka tygodni później znalazłem na półce egzemplarz, bo już nie pytałem, lecz szukałem. No i znalazłem[20]?. Jakkolwiek raczej niemożliwe byłoby w tym momencie ustalenie przyczyn wykupienia nakładu tej książki ? jeżeli przyjąć, że rzeczywiście Puzyna mógłby to uczynić ? to perspektywa, w której krytyk pragnie w ten sposób ukryć opublikowaną przez siebie książkę literacką (wykluczając, że powodem wykupienia książki była chęć obdarowania nią bliskich autorowi osób), wydaje się z pewnością warta wspomnienia.


ffffound.com

ffffound.com

Ludwik Flaszen

Poświęcimy przy tej okazji miejsce na przedstawienie interesującego nas zjawiska zmienności ról w kontekście działalności Ludwika Flaszena. Pomijając okres żywiołowej działalności, przypadającej na lata 1948-58, odnotować należy, że od kilku dziesięcioleci autor Cyrografu ? przynajmniej w kraju ? pozostawał dotąd nieaktywny. Działalność artystyczna współbrzmi tu z aktywnością badacza. Już Edward Balcerzan podkreślał, że na przykładzie Flaszena można utwierdzić się w przekonaniu,  że ?krytyka raz po raz przemawia językiem, by tak rzec, dyskretnie autobiografizowanym[21]?. Kwestią do przedyskutowania wydaje się uznanie Cyrografu za książkę krytyczną. Wydaje się bowiem, że jest to literatura o literaturze[22], poza tym zresztą nie jest to jedyny krąg zainteresowań autora ? porusza się on nieraz gdzieś w pobliżu filozofii, antropologii kulturowej czy socjologii literatury. Już Jan  Błoński w szkicu o Flaszenie zastanawiał się: ?Sztuka? Czy Cyrograf to literatura piękna? Flaszena uważano raczej za krytyka. Pomyłka. Cyrograf nie ma wiele wspólnego z badaniem literatury, chyba że każdą książkę, w której się myśli, wyłączać z beletrystyki. Zapewne, Flaszen wykazuje wszechstronne oczytanie, przewrotny smak, poczucie i znajomość historii. Jego ambicją nie jest jednak wyjaśnianie dzieł. Raczej wyjaśnianie siebie samego przy pomocy dzieł… a także życia literackiego. Literatura jest dla Flaszena sposobem istnienia, jak Lubeka dla Manna[23]?. Warto dodać, że z racji moralizatorskich ambicji, Błoński określił metodę krytyczną autora Nowego Zoila jako kaznodziejską i przyrównał ją do? Piotra Skargi: ?dziwny talent Flaszena, tak rzadki w polskiej literaturze ? kiedyż to ceniła ostrość aforyzmu, finezję miniatury, złośliwość portretu? ? przepuszcza wszystko przez młyny groteski, jak każe moda i wewnętrzna konieczność[24]?.

?Milczałem spocony jak mysz?. Wers zaczerpnięty z Poematu dla dorosłych, który posłużył Flaszenowi w trakcie ?batalii womitalnej[25]?, jako nowe instrumentarium został wykorzystany w Osobliwych przypadkach spoconej myszy. Autor, podźwignąwszy w tym tekście mysi wizerunek do rangi symbolu, wykreował rzeczywistość zniewoloną przez wszechobecność tubalnego Gigantofonu, jawnie odnoszą się do ówczesnej rzeczywistości geopolitycznej ? utwór dobrze oddawał aurę towarzyszącą polskiej Owilży. To utwór, charakterystyczny dla beletrystyki Flaszena. Wykazuje wszelkie cechy jego poetyki pisarskiej ? wychodząc od plastycznie czy symbolicznie ukształtowanych postaci, zarysowuje pisarz zarazem tło polityczne i konteksty polityce towarzyszące o tyle, o ile od niej uwarunkowane. Unikalne są zwłaszcza ?odciski idei? w człowieku, przypominające miejscami Gombrowiczowskie zmaganie z formą, z tym rozróżnieniem, że narzucana jest w tym układzie odgórnie, doktrynalnie, przy użyciu mechanizmów cielesnej perswazji. Potyczki z formą przybierają u Flaszena znamiona desperacji, wywołanej przez bezsilność w walce z przeciwnikiem o wiele silniejszym. Silny polityczny wydźwięk poddany zostaje w licznych utworach przeinaczeniom, deformacji, przewartościowaniom. Żywioł groteski uruchamia się z dużą częstością, zwłaszcza przy konfrontacji jednostki ze zbiorowością, posługującą się argumentem siły.

Powracając do Cyrografu: silnie zidealizowany (i zindywidualizowany) ton zawartości tego tomu nabiera niemalże zawsze rangi moralizatorskiej. Co interesujące, wprowadzany przez Flaszena morał często jest cokolwiek dwuznaczny, doprowadzany do absurdu czy granic wieloznaczności. Skonstruowany został w ten sposób cykl Moralii, który posługuje się silnie skontrastowanymi wartościami ? idealizmu z doczesnością, które przedstawiane są zazwyczaj groteskowo. ?Kto widział srom rodzica, ma  ? że tak się po freudowsku wyrażę ? nadwątlone superego. Podobno pokolenia poprzednie słyszały jakiś głos wewnętrzny. My czasem słyszymy coś na kształt pobrzękiwania starej pozytywki, która milknie, zagłuszana przez zdrowy śmiech realności; a upadek ma dla nas znaczenie mniej oderwane[26]?. Flaszen, którego światopogląd coraz bardziej rozpływa się między palcami, jedynego pokrzepienia spodziewa się w dorobku ?ojców?: ?Co do mnie, wierzę również. Wierzę w panteon wielkich mężów naszej kultury. Jest takie miejsce ? może w okolicach Akropolu, może w lamusach starych domów, może wszędzie, może nigdzie ? gdzie Plato przechadza się pod rękę z Goethem, Sokrates z Szekspirem, Sokrates z Lwem Tołstojem, a Marks łagodnie uśmiecha się do swych empirejskich towarzyszy. Gdy zasiadam do pisania, przerywają swe rozmowy i bardzo pilnie mi się przypatrują. I pochrząkują między sobą: co też ten Jasio nam pokaże?[27]?.

Idealizm odnajdujemy również w tytułowym Cyrografie. ?Cóż to bowiem znaczy: podpisanie cyrografu? Pozbycie się własnej duszy w zamian za doraźne przyjemności (…) Można podpisywać cyrograf setkami codziennych czynności, wyprzedając duszę jakby na raty, rozpylając ją po ziarenku w rzeczywistościach pozornych ? i nawet się nie spostrzec że przestało się być właścicielem owej rzeczy o śmiesznie staroświeckiej nazwie[28]?. W tym kontekście krytycznoliterackie zmagania Flaszena jawią się jako groteskowa krucjata o nacechowaniu moralnym i etycznym. Autobiografizm znajduje swe miejsce u tego autora zarówno w twórczości krytycznoliterackiej, jak i beletrystycznej ? mam tu na myśli autobiografizm o zabarwieniu moralnym, w dodatku nie pozbawiony ostrej ironii. Jak jednak można było się przekonać, krytyczna i literacka kampania Flaszena nie przetrwała próby czasu ? krytyk po nader intensywnym okresie lat 50. zamilkł zarówno jako twórca wypowiedzi krytycznych, jak i około literackich, a jedyną właściwie formą jego aktywności są obecnie teksty okolicznościowe[29].

Grzegorz Czekański

ffffound.com

ffffound.com



[1] Hasło opracowane przez H. Markiewicza [w:] Literatura polska XX wieku. Przewodnik encyklopedyczny, pod red. A. Hutnikiewicza i A. Lama, T. 2, Warszawa 2000, s.319.

[2] K. Wyka, Opowiadania, Kraków 1978.

[3] Na uwagę zasługują także felietony Wyki, zwłaszcza te,  których dzieli się on swoimi doświadczeniami redaktorskimi z okresu szefowania ?Twórczości?. Przytoczmy charakterystyczny akapit, dobrze reprezentujący poetykę tej grupy tekstów krakowskiego krytyka: ?Otwieramy listy. Wiersze, prośba o ocenę, prośba o druk, fragment powieści, opowiadanie, urywek nieokreślonej prozy, coś tam z poematu, sprostowanie, fragment powieści, opowiadanie, liryki, prośba o druk. Koszowi redakcyjnemu wyrastają nagle łapki jak stonodze, cichutko podchodzi i zerka na swój pusty brzuszek: ? Jeść, jeść??. Zob. K. Wyka, Pogranicze powieści, Kraków 2003.

[4] W. Maciąg, słowo wstępne do K. Wyka, op. cit., s.5.

[5] Tamże.

[6] Warto dodać, że Włodzimierz Maciąg, oprócz działalności historyczno- i krytycznoliterackiej jest również autorem powieści historycznej Konfederacja, albo próba Mokronowskiego (1973) i powieści współczesnej o profilu psychologiczno-obyczajowym Deszcze jesienne (1975). Na tym jego podobieństwa czy związki z autorem Rzeczy wyobraźni się nie kończą, bowiem Maciąg w 1994 roku został wyróżniony Nagrodą im. Kazimierza Wyki, której ? na marginesie ? pierwszymi laureatami byli najgłośniejsi spośród krakowskiej szkoły krytyków Jerzy Kwiatkowski (1980) oraz Jan Błoński (1981). Zob. Literatura polska XX wieku. Przewodnik encyklopedyczny, op. cit., s.401.

[7] Op. cit.

[8] Tamże, s. 8.

[9] Tamże, s. 9.

[10] Tamże, s. 6.

[11] Pomijam przy tej okazji esej Biedni Polacy patrzą na getto, który ? mimo oczywistych konsekwencji gatunkowych, które powodują, że jest silnie zsubiektywizowany i nastawiony retorycznie ? nie stanowi próby literackiej w takiej mierze, w jakiej czynią to pozostali krytycy tej formacji. Żywiołem Biednych Polaków jest wszakże w zdecydowanej mierze historia i społeczeństwo, a w znikomej literatura rozumiana autonomicznie ? jako organizacja wyabstrahowana, autoteliczna. Krótkie omówienie tego tekstu znajduje się w kolejnym rozdziale rozprawy, gdzie omówione zostaną przykłady zmienności ról w literaturze i krytyce literackiej po transformacji ustrojowej w 1989 roku.

[12] A. Kijowski, Dziecię przez ptaka przyniesione, Gdańsk 2001.

[13] Podkreślano zwłaszcza ?zrytmizowanie? prozy Kijowskiego. Zob. Zob. Literatura polska XX wieku. Przewodnik encyklopedyczny, op. cit., s. 284.

[14] Cyt. za: Tomasz Fiałkowski (?Lektor?), Przypomnienie, ?Tygodnik Powszechny? 2002, nr 12.

[15] A. Kijowski, op. cit., s.5.

[16] Bohdan Zadura, ?Tu się gra wysoko?, [w:] tegoż, ?Daj mu tam, gdzie go nie ma: szkice o poezji?, Lublin 1996.

[17] Tekst dostępny w internecie. Zob. http://www.culture.pl/pl/culture/artykuly/os_puzyna_konstanty.

[18] Zob. D. Foks, Przecena map, Wrocław 2005.

[19] Foks pisze: ?Skłamałam, // mówiąc, że pan Puzyna chyba / wyniósł wszystkie. Skłamałam, / a ty wyszedłeś stąd bez Kamyków?. // I żebym zasnął, zapominając / o egzemplarzu, którego / nie zdążył / wynieść, i który już od lat / stoi tam, za mną, pośród czegoś, / o co nigdy bym nie zapytał. Zob. D. Foks, op. cit., s. 24-25.

[20] Tekst dostępny w internecie. Zob. http://www.biuroliterackie.pl/przystan/czytaj.php?site=2A0&co=txt_0888.

[21] Edward Balcerzan, Kręgi wtajemniczenia, Kraków 1982, s.387.

[22] Termin stosuję za Tomaszem Burkiem, którego idea opisana została przez Marka Zaleskiego. ?W modelu krytyki jako ?literatury o literaturze? akt krytyczny realizował się często przez akt paraliteracki?. Jako przykłady podawany jest tutaj Flaszen, Kijowski, Ważyk, zwłaszcza zaś Błoński, który zajął się ?realizacją modelu dążącego do respektowania literackości tekstu krytycznego?. Zob. M. Zaleski, Przygody myśli krytycznoliterackiej, [w:] Sporne sprawy polskiej literatury współczesnej, pod red. A. Brodzkiej i L. Burskiej, Warszawa 1998, s.201.

[23] Jan Błoński, Romans z tekstem, Kraków 1981, s.136.

[24] Tamże, s. 140.

[25] L. Flaszen, O trudnym kunszcie womitowania (1955).

[26] Ludwik Flaszen, op.cit, s. 119.

[27] Tamże, s.121.

[28] Tamże, s.151.

[29] Bardzo wymownym przykładem jest tu tekst Flaszena po śmierci Jana Błońskiego (Kliny, ?Tygodnik Powszechny?, 2009 nr 8). Autor Cyrografu dzieli się tam osobistym i zarazem niezwykle wymownym wspomnieniem, dotyczącym początków krakowskiej szkoły krytyków: ?Mam w oczach ów moment przed 60 laty, gdy do sali wykładowej, gdzie mieliśmy zdawać pisemny egzamin wstępny, wkroczyło dwóch osobników o powierzchowności dość oryginalnej. Jeden niski, jakby przedziwnie koślawy, z trójkątną twarzą o ostrym nosie, skośnych zezujących oczach, poruszający się z wyraźnie wypracowanym wdziękiem. Był to Ket Puzyna. Drugi, młodzieniec bardzo wysoki, chłystkowaty, o głowie i twarzy oseska, oczach okrągłych, wypukłych, ale także z jednym okiem zagadkowo zezującym. Poruszał się w sposób nieskoordynowany, z wyraźnym zamiarem zdominowania przestrzeni. Tchnął aurą wyniosłości: jakby znalazł się w miejscu niedostatecznie dlań wysokim, godnym. Był to Jan Błoński. Z Puzyną stanowili niby parę cyrkowych clownów. Może dlatego ów moment pierwszego ich widzenia pamiętam tak jasno??. Jak można się przekonać, ironia i zdystansowanie nie opuszcza Flaszena obecnie, tak jak nie czyniła tego w trakcie jego najbardziej intensywnych lat.