ffffound.com

ffffound.com

Krytyka rewolwerowa

?Rozpoznanie ogniem?

Brulion często kojarzony jest ze strategią skandalu, wywoływaniem fermentu w świecie literackim. W związku z tym wydaje się, że w piśmie opublikowano wiele tekstów, które można by nazwać słowami P. Czaplińskiego ?rozpoznaniem ogniem?. Owo ?rozpoznanie ogniem? to ślepy atak na poprzednie pokolenia literackie, na Nową Falę i poetów opozycyjnych, związanych z ?Solidarnością?, uprawiających twórczość zaangażowaną, patriotyczną, służebną wobec Idei. Według Czaplińskiego dopiero z polemiki z zaatakowanymi wyłonił się program ? może lepiej powiedzieć – cel krytyki brulionu. To adwersarze podpowiedzieli, co jest rzeczywistym przedmiotem sporu kolejnych ?młodych? z kolejnymi ?starymi?. Ta taktyka była obecna w całym piśmie (poza prezentacjami, gdzie omawiano tylko poetów młodych), nie było specjalnego działu poświęconego atakom na starszych pisarzy i publicystów. Jednak być może z uwagi na dużą częstotliwość komentowania utworów wydawanych poza oficjalnym obiegiem w dziale recenzje, właśnie w tym miejscu skupiła się większość wspomnianych ataków. Trzeba jednak zaznaczyć, że – biorąc pod uwagę ilość zamieszczonych w dziale tekstów – takie ataki nie stanowiły wcale liczby pokaźnej. Z około dziewięćdziesięciu tekstów zamieszczonych w osiemnastu zeszytach brulionu zajadłym atakiem można nazwać kilka tekstów.

Z pewnością są to dwie recenzje METa (Mirosława Spychalskiego). Pierwsza z nich to zamieszczona w numerze 4. recenzja tomików Gwidona Zlatkesa i Heleny Komorowskiej zatytułowana J?accuse, z francuskiego ?oskarżam?. Tekst Spychalskiego dotyczy dwóch książek wydanych przez drugoobiegową oficynę NOWa ? są to Piosenka o zdradzie i inne wiersze Zlatkesa i Żelazna pajęczyna Komorowskiej.

Recenzja zaczyna się od następujących słów: ?Lektura pierwszego z tomów umożliwia sprawdzenie naszej znajomości polskiej poezji współczesnej. Cel i zasady postępowania są następujące: odgadujemy, czyjego autorstwa wiersze przyswoił sobie akurat Zlaktes, nim zabrał się do własnego, oryginalnego czernienia papieru?[1]. W ten sposób oskarża MET autora o epigonizm, wtórność i naśladownictwo jego poezji. Dalej czytamy: ?Takich naśladownictw ? Herbert, Bryll, Rymkiewicz ? udałoby się znaleźć więcej, lecz poprzestańmy na powyższych przykładach. (…) Bądźmy też lojalni wobec Zlatkesa ? niektóre ze swych wierszy napisał on niewątpliwie pod wpływem własnego, oryginalnego natchnienia. (…) Zatrzymajmy się tutaj i zostawmy w spokoju autora, który zresztą wybija z recenzenckiej ręki każdą broń, wieńcząc swój tomik takim oto wersem:

?…nie wolno mi już pisać…

(Serce)?[2].

Spychalski nazywa wiersze Zlatkesa żenująco słabymi. Wytyka brak oryginalności poety chętnie drukowanego przez pisma związane z opozycją polityczną. Nieco inne zarzuty stawia MET wierszom Heleny Komorowskiej: ?Ich treść jest stereotypowa i zbanalizowana, choć często dotyczą one spraw ważkich (…), dla których nie wystarcza jednak sama chęć szczera i doświadczenie życiowe?[3]. Nie pojawia się tu oskarżenie o epigonizm, ale mimo to recenzent nie ceni tej poezji wysoko. Co więcej, wyraża wątpliwość, czy to w ogóle są wiersze: ?Przede wszystkim nie są to wiersze, lecz jakże często obecnie spotykane notatki, zapiski w formie krótkich wersów?[4].

MET zastanawia się, co skłania niezależne wydawnictwa do publikowania ?poetyckich zakalców?, jak nazywa tomiki Zlatkesa i Komorowskiej. I sam udziela sobie odpowiedzi ? otóż, według recenzenta wystarczy mieć biografię opozycjonisty. Spychalski sugeruje, że nie jest istotna wartość artystyczna utworu, jeśli jego autor może pochwalić się udziałem w walce za Sprawę. Kończy swój komentarz przywołując z ironią cytat z wiersza Zlatkesa: ?poczciwe życie nie usprawiedliwia średniej poezji?[5]. Spychalski pisze też, że na tej samej zasadzie publikowane są tomiki między innymi Tomasza Jastruna i Leszka Szarugi.

Właśnie ta recenzja stała się jedną z przyczyn, dla których brulion postrzegany był jako pismo zrazu agresywne, później jako arena skandalu obyczajowego. Artykuł wywołał polemikę autorstwa Antoniego Pawlaka opublikowaną w numerze 7-8 (zeszyt 5-6 był całkowicie poświęcony twórczości Brodskiego) w dziale DO i Odpowiedzi. Pawlak nie zgadzał się szczególnie z tym, że na wybór tekstów do publikacji decydujący wpływ ma opozycyjna biografia autorów. Pisze, że zwłaszcza Jastrun i Szaruga mają zbyt poważną pozycję literacką, by można im było stawiać takie zarzuty. Nazywa recenzenta brulionu ratlerkiem szarpiącym przechodniów za nogawki[6].

Na tej samej stronie zamieszczono odpowiedź METa: ?(…) trudno by nam było ustalić wspólne kryteria ?dobrego smaku?. Trafnie Pan to ujął: ?ktoś tu się nie zna na literaturze?. Natomiast zgadzam się z Panem, że ?pozycja literacka? Jastruna i Szarugi jest zbyt poważna. [?]

P.S. Dla świętych krów pozdrowienia od ratlerka?[7].

ffffound.com

ffffound.com

Teksty nie zostały zamieszczone w dziale recenzje, jednak pozwoliłam sobie przywołać je w tym miejscu, żeby pokazać, jak wyglądała retoryka recenzentów kwartalnika, szczególnie, gdy wypowiadali się o twórcach z kręgów opozycyjnych, niezależnych. Styl tych polemik opierał się na ironii, drwinie, ostrych sformułowaniach. Widoczny jest brak jakiegokolwiek respektu, szacunku do autorytetów, ale i niechęć wobec środowiskowych układów i zależności, chęć bycia niezależnym także od pewnych konwenansów panujących w środowisku.

Kolejny tekst METa zamieszczono w numerze 10. Ponownie dotyczył on wierszy Gwidona Zlatkesa (tomiku Tożsamość), Wierszy wezbranych Leszka Budrewicza oraz tomiku pod tytułem Cząstka Józefa Henryka Wiśniewskiego. MET ubolewa nad faktem wydawania w drugim obiegu sporej ilości tekstów grafomańskich, co staje się marnotrawstwem w sytuacji, gdy trudno o papier. Twierdzi, że teksty te tylko ?teoretycznie zasługują na miano tomów poetyckich?[8]. Recenzja Spychalskiego nie jest typowym tekstem krytycznym, brak tu bowiem analizy dokonanej przez recenzenta. Zamiast tego MET proponuje kilka wyrwanych z kontekstu fragmentów wierszy trzech autorów, opatrując je przy tym ironicznym komentarzem. Na koniec, używając słów Wiśniewskiego, stwierdza, że protestuje przeciw takiej poezji, jaką w większości proponują wydawnictwa niezależne.

Z pewnością atakiem można nazwać recenzje Jerzego Pilcha. Jest to jednak atak zupełnie innego rodzaju niż ten w wydaniu Spychalskiego. Przede wszystkim dlatego, że w tekstach Pilcha oprócz ironii, nierzadko wręcz sarkazmu, znaleźć można rzetelną analizę dzieł. A ironia krytyka jest odpowiedzią na nieudolność czy braki warsztatowe pisarza.

W pierwszej recenzji Pilcha opublikowanej w 1. numerze brulionu na celowniku znalazł się Roman Bratny i jego powieść Rok w trumnie. Autor recenzji w niezwykle ironicznych słowach opisuje rzekomą heroiczną walkę pisarza z cenzurą, by w końcu stwierdzić, że: ?W książce zatytułowanej ?Rok w trumnie? Roman Bratny poszedł jeszcze dalej. Z powieści jasno wynika, że jej autor uważa się już nie tylko za czołowego pisarza opozycyjnego, lecz wręcz za czołowego opozycjonistę, więcej jeszcze, za inicjatora, inspiratora i sprawcę wszystkich burzliwych wydarzeń, jakie w latach ostatnich miały miejsce. (…) Wszystko, co w latach ostatnich zdarzyło się w Polsce, zdarzyło się za sprawą autora ?Kolumbów?. ?Rok w trumnie? jest kolejną pozycją ? jakże niestety częstą w naszej literaturze ? w której pisarz polski zdaje sprawę ze swych dziejowych posłannictw?[9].

Już w tej recenzji przejawia się fakt obrania przez brulion za cel swoich ataków twórców literatury utylitarnej, zideologizowanej, w której często Idea wygrywa z oryginalnością, z walorami literackimi. Język Pilcha jest bardzo kpiący, by nie rzec szyderczy: ?Nikotynowa abstynencja jest jednym z pierwszych źródeł autorytetu, jakim Jerzy [bohater powieści ?Kolumbowie. Rocznik 20.? Bratnego ? przypis mój A.N.] cieszy się wśród kolegów. W ?Roku w trumnie? gorzką i pełną sarkazmu repliką tej postaci jest Andrzej, młodociany przywódca powstałej w 1981 roku organizacji ?Czako?. Jest on… a właśnie, że nie, a właśnie że nie, a właśnie że nie jest nałogowym palaczem. Prozaik tak wytrawny nie używa tak łatwych do rozszyfrowania chwytów. Stosuje chwyty boleśniejsze?[10]. Pilch szydzi z powieści Bratnego, z niedoskonałości realiów w powieści realistycznej, ze schematów w konstrukcji bohaterów, z wtórności powieści wobec wcześniejszych utworów autora.

W numerze łączonym 2-3 zamieszczono recenzję powieści Jana Dobraczyńskiego pod tytułem Świat popiołów. Recenzja nosi tytuł Niczym nie przerwana równina. Jest to tekst również wielce ironiczny, ale i recenzowany utwór nie należy do arcydzieł sztuki powieściowej. Jest to dzieło nieco kuriozalne jeśli chodzi o fabułę – jest to co prawda powieść science-fiction, ale ten fakt nie usprawiedliwia w oczach recenzenta braku prawdopodobieństwa wydarzeń. Natomiast rozwiązanie wątków fabularnych jest niezbyt udane, przewidywalne i chyba można by powiedzieć – tendencyjne.  Pilch za pomocą cytatów z powieści wytyka autorowi nieścisłości i zbytnie uproszczenia fabuły. Jego język jest cięty i bezlitosny dla niezbyt dobrze skomponowanej powieści.

W zeszycie czwartym Pilch w podobny sposób omawiał powieść dla młodzieży Wojciecha Żukrowskiego zatytułowaną Na tronie w Blablonie, doszukując się w niej aluzji politycznych oraz wątków zoofilskich.

W kolejnych numerach brulionu opublikowano jeszcze dwie recenzje tego typu, choć już mniej drapieżne, których autorem był Jerzy Pilch. W numerze dziesiątym tekst zatytułowany Polska mniej dziwna będący recenzją zbioru felietonów Stefana Kisielewskiego oraz w numerze dziewiątym tekst Pięta prominenta, czyli recenzję powieści Wacława Bilińskiego zatytułowanej Wyjaśnienie. W tym ostatnim oprócz naśmiewania się z niektórych wątków Pilch wytyka autorowi niewłaściwe użycie słowa ?resentyment? oraz nieznajomość polskich powieści ? z cytatu przytoczonego przez recenzenta wynika, że Biliński uważa Kmicica za bohatera Popiołów Stefana Żeromskiego. Za wartość powieści uważa krytyk realistyczny opis życia prominentów z lat 70., zastrzegając przy tym, że nie jest to powieść z kluczem i nie należy doszukiwać się w głównym bohaterze któregoś z dostojników Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Pilch zwraca uwagę na interesującą konstrukcję tej postaci oraz na metaforyczny związek erotyki z polityką.

Recenzując wigilijne felietony Kisiela wydane jako zeszyt specjalny pisma Res Publica Pilch jest ironistą nie w stosunku do autora, a wydawcy. Omawianym tekstom nic nie można zarzucić i być może jest to powód złagodnienia zwykle ostrego języka Pilcha.

Agata Nowak

ffffound.com

ffffound.com


[1] M. Spychalski (MET), J?accuse, ?brulion? 1987/88, nr 4, s. 113.

[2] Ibidem, s. 113-114.

[3] Ibidem.

[4] Ibidem.

[5] Ibidem, s. 115.

[6] Vide: A. Pawlak,[bez tytułu], ?brulion? 1988, nr 7-8, s. 167.

[7] MET, ibidem, s. 167-168.

[8] MET, Orczykiem, ?brulion? 1989, nr 10, s. 182.

[9] J. Pilch, Spójrzmy prawdzie w oczy, ?brulion? 1987, nr 1, s. 109.

[10] Ibidem, s. 110.



Tekst jest fragmentem książki ?Krytyka literacka na łamach 'brulionu'”, która ukazała się ostatnio w wydawnictwie Ardius.

Poprzednie części.