W dwie wody jak w dwa ognie
Media histeryzują, ale ludzie są z krwi i kości, więc na barykadzie walka trwa. Problem jest w starorzeczu Słupianki, której niegdyś zmieniono sztucznie (koparką) ujście i teraz, gdy nałykała się wody z Wisły, wzbiera zdradziecko z obu stron wału, w nowym ujściu i w starym (bo ich podziemna, siostrzana więź trwa), podmywając wał z obu stron, grając z nim w dwie wody.
Okrutna to prawda, ale zwiększyło nasze szanse czyjeś nieszczęście, czyli przerwanie wału po drugiej stronie, w Świniarach, bo Wisła kierując swój impet i złość na Troszyn i Dobrzyków (kurczę, to po drugiej stronie miejsc, gdzie przesiaduję na rybach, gapię się na te srebrne dachy, wiersze o nich czasem piszę), trochę odpuściła od strony Borowiczek, minimalnie opadła, więc nasze wały (a to nie jest próba chwilowej siły, tylko parodniowej wytrzymałości) są naciskane na nieco mniejszej wysokości, mogą ciut odetchnąć. Wywrotki, worki i nocne czuwania, tyle można zrobić i tyle się robi.
Są harcerze, są jakieś zupełnie spontaniczne hufce pracy, jest lokalne menelstwo z łopatami zamiast flaszek, nie ma paniki. Jakoś to budujące, nawet jeśli z piasku. Camus, nie Beckett.
[Od: Maciek Woźniak 25 Maj 2010, 11:48]
Jakby Orzeszkowa do Konopnickiej…
Konopie lepiej się kojarzą. W każdym razie tak samo można skoncentrować się na tych, co popijają sobie browar, patrząc ze wzrokiem Bogarta na właśnie zalewany dom sąsiadów – jak i na piaskową wspólną robotę, o czym mówi Woźniak. Normalna sprawa.
O każdej sprawie powinno się – wg mnie – mówić. Jak mówi się/pisze o „każdej” sprawie? Czy bardziej sprawie (np. woda w Wiśle), czy mówiącemu (M.W.) słowa pomogą? „Normalna sprawa” – piszesz Grzegorzu. To niepokojące. Nie nadążam za normalnością.
No, każdy ma swoją normalność, słuchaj – nie zawsze całkowicie normalną. J.W.