ffffound.com

ffffound.com

Mesydżów ciąg

Bo to buduje napięcie i to może się skończyć tak, że pójdziemy ze sobą do łóżka albo przestaniemy rozmawiać, a koniec końców ja będę sam i będzie mega emo.

Dlaczego tak mówisz? Nie musi tak być przecież.

Będzie. Wiem o tym. Emo i rozpierdol.

Muszę jechać do Warszawy, tak mówię. Wtedy idzie jesień coraz bardziej. Skrada się za czereśnią, która jeszcze latem była ciężka od owoców. Teraz spadają liście. Prawie już wszystkie. Kot siedzi na parapecie od wewnątrz i ogrzewa się na mdłym kaloryferze. Łapię resztki słońca, bo wiem o tym dobrze, że zima w tym roku będzie bardzo długa i mroźna. Czujemy pogodę przez skórę i w naszym mózgu zmienia się cała chemia. Nie potrzebuję wtedy substancji psychoaktywnych. Po co masz jechać do Warszawy, i czy na to ciebie stać. Jadę, bo muszę, bo tak to ma być. Jest ciąg wiadomości. Są zadania do wykonania. Wszystko jest. Myślę, że w tym roku zima przyjdzie na tyle szybko, że trzeba ogarniać tematy. Bardzo dokładnie. Zamarzać będziemy. Szybko. Jedynym ratunkiem będą silne i energetyczne relacje. Żeby nie zacząć się rozpadać. Na kawałki. Jak w terminatorze, kiedy azotem zamrozili tego nowoczesnego. Rozpadł się. Ja nie lubię się rozpadać.

Ustalmy hasło, takie kończące naszą znajomość po prostu.

Natalie Portman. I co, jak to napiszesz albo ja napiszę, to koniec?

Tak, wracamy normalnie do swojego życia. Ty do dziewczyny, a ja do faceta.

Nauczyłem się udawać głupszego niż jestem. Kiedy moi starzy wylewali brudy, ja udawałem ? że nie rozumiem o co im chodzi. Nie wiedziałem o tym, że ojciec bujał się z laską, jak matka była w ciąży ze mną. Nie wiedziałem też o tym, że matka coś odwaliła na imprezie, a ojciec chciał się wyprowadzić. Udawałem małego cofniętego dzieciaka. Czasami nie chciałbym jednak czytać ludzi. Jak banalnych książek. Takich z całkowicie przewidywalną strukturą, którą jestem w stanie zdekodować po czterech zdaniach. Zima przyszła naprawdę ciężka. Wiedziałem, że taka będzie.

Natalie Portman.

Nie mam bletek już. Skończyły się. Denerwuje mnie to, bo nie lubię palić z rury, a tak teraz muszę to zrobić.

Spotykam ją pod gitarą. Jest jesień. Ale i tak wtedy jest ciepło, bo czuję pot wyciekający pod plecakiem. Ona trochę mnie ignoruje, bo poza nią są nasi znajomi. Później jest już wiosna i wiosną jestem mega samotny. Liście wykluwają się z gałęzi powoli. Ja palę papierosa w Kortowie i liczę sobie powoli. W myślach, tak jak barany przed snem. Liczę, żeby się doliczyć tego, co mi nie wyszło. Relacja za relacją. Seryjne monogamie we mnie. Jedna. Druga. Trzecie monogamia. Z łózka do łóżka, penetracja. I ta wiosna jest naprawdę zła, bo zalało całą Polskę i w ogóle są imprezy. Bałnsy między seryjnymi monogamiami są naprawdę przerażające. Wszystkie ciała się na mnie patrzą, a ja nie wiem jak to złapać, bo w sumie się trochę krępuję. Na tym Kortowie jest coraz bardziej zielono i wreszcie są juwenalia. Wtedy ciał jest jeszcze więcej, ale pada deszcz. Są dlatego przykryte. Dokładnie płaszczami przeciwdeszczowymi i golfami. Kot tam daleko siedzi, cały czas na parapecie. Patrzy się, a ja jestem daleko, tyle kilometrów, że na pewno nie zrozumie. Nie skuma tego, że ludzie przestają ze sobą rozmawiać w pewnym momencie. Tak po prostu. Na początku przestają ze sobą sypiać, a później jest już górki. Powolne odsuwanie. Spanie w innym pokoju. Dowcipy już nie śmieszą, a inne osoby fascynują bardziej. Z dnia na dzień mocniej. Tak się odpływa, a na końcu nie potrafisz rozmawiać. Jest już naprawdę ciepło, a ja wciąż palę z rury. Nie mam bletek. Próbuję różnych haseł, żeby odblokować relacje. Bo tęsknię. Tak po prostu.

Wchodzę do pokoju na Dajtkach, a tam jest jeszcze kot. Siadam i patrzę. Ona siada tak daleko. Na skraju łóżka. Na tyle, że moje zdania do niej nie dochodzą. Jakbym wołał z Gdańska, a ona siedziała na plaży w Szwecji. Kot biega po pokoju. Krępuje go moja obecność, bo chyba przestaje mnie pamiętać. Zapachy zakodowane są tak bardzo podprogowo, że nie kmini.

Natalie Portman, kurwa mać, odblokujmy nas wreszcie

Zapominanie też jest tak bardzo proste. Kot siada mi na brzuchu. Dotyka swoim rozprutym. Zasypia i jest mi kurewsko smutno. Ja staram się go nie budzić, bo wiem. Kumam, że się wkurwi, a teraz tak bardzo chcę, żeby było mu dobrze. Czasami po prostu chcę być dobry dla kogoś. Mam to zakorzenione tak głęboko, że nie mogę tego wyciąć z siebie. Jakbym wiedział gdzie to jest, to wziąłbym nóż z kuchni i kombinerki z szafki na narzędzia. Przez okno jest w tym pokoju strasznie gorąco. Oglądam foty na fejsbuku i powoli przestaje czuć, bo zapominam. Zapominanie jest tak naprawdę proste.

Nie przywiązujesz się do rzeczy, to jest twój problem. Tak mówi z końca łóżka. Dlatego masz problem, bo nikogo nie lubisz i za nikim nie tęsknisz. Przyznaje jej rację. Tylko połowicznie, bo jednak do kota się przywiązałem.

Kicia nie żyje.

Uderzam pięścią w oparcie siedzenia. Jadę autobusem. To nie było hasło, dlatego wszystko mnie przybija. Przywiązuje się, bo chce mi się teraz płakać. Pamiętam, jak obudziłem się nad ranem, jeszcze zimą. Ona leżała naga. Kot spał na parapecie. Uprawialiśmy wcześniej nasz ostatni seks. Plecak leżał spakowany już. Siedziałem przy niej i chciało mi się tak strasznie płakać, że aż przestraszyłem się tego, że jednak się przywiązuję. Pocałowałem delikatnie w policzek. Wychodząc zaciskałem pięści i gardło mi się ściskało, bo naprawdę się przywiązuję i zapominanie teraz jest proste. Wtedy nie było.

Odblokuj, powiedz coś, zapchana skrzynka, ja pierdolę, spotkajmy się jakoś gdzieś.

Zapominanie jest naprawdę proste, kiedy już kogoś poznajesz. Spotykasz na przykład w podrzędnej knajpie. W podrzędnym wojewódzkim mieście. Widzisz i myślisz sobie: chcę ją mieć. Tak po prostu. Z samego faktu posiadania kogoś, komu coś powiesz, i ten ktoś zrozumie. Zwyczajnie. Najzwyczajniej, bez skomplikowanych konstrukcji zdaniowych. Z banalną składnią, a nawet bez niej. Całkowicie oparte na patrzeniu i dotykaniu. Tylko nie można się pozbyć przeczucia, że to i tak się skończy. Rok. Półtora. Trzy czy dwadzieścia. Siedzi to pod potylicą. Kot zakopany jest w ogródku na Dajtkach. Na dłoniach mam blizny po nim, które zostaną do czasu aż dłonie będę miał grube jak kamienie. Śni mi się, że jestem pod wodą i próbuję zapomnieć. Ale nie, bo wyżej są wszystkie razy które pamiętam. Naprawdę mam tego dosyć. Wszystkiego. Po kolei. Budzę się i znowu pamiętam wszystko, i wysyłam smsa. Całe ich mnóstwo. Wszędzie. Nawet do biura obsługi. Że mi jest ciężko i mam problemy z zapominaniem, bo w nocy jest najgorzej, kiedy zwijam koc i przytulam się do niego. Bardzo mocno, a on jest wciąż tak zimny i nie jest delikatny jak skóra na plecach. Tak powyżej pośladków. I wraca ktoś, którego już nie ma. Bo coś poszło nie tak. Uderzam w ścianę. Rozwalam sobie dłoń. Wstaję i wkładam ją pod zimną wodę, i zlew robi się czerwony. Krew wiruje i spływa.

Spotkajmy się dzisiaj, umilmy czas.

Leżę teraz na łóżku w domu moich rodziców i czuję, że chciałbym wejść w monogamię. Leżę przy niej, poznanej niedawno. Mocno przytulam, bo teraz jestem wrażliwy i ona mówi mi, że rozwaliły się jej baletki. Myślę cały czas: bletki i baletki. Bletki i baletki. Niech tak zostanie. Niech tak będzie już.

ffffound.com

ffffound.com




Michał Krawiel rocznik 84 mieszka na Warmii publikował papierowo i elektronicznie www.ermland.blogspot.com