Jacek Bierut: Dukt 2

Uderz w stół, a nożyce się odezwą? To nie zawsze jest prawda, ale czasami tak, chociaż to zazwyczaj żadne tam nożyce, najwyżej nożyczki. Po ostatnim felietonie (obok innych) doszło do mnie trochę oburzonych głosów, nawet niektóre oburzone bardziej mną, niż tym co tam było napisane. Niby zrozumiałe,

Mowa-wata, mowa-trawa: z dziejów kitu

  1. No trudno, ten szkic raczej nie dołączy do grupy mniej lub bardziej wiwatujących (a niekiedy skowyczących w w niebiosa) głosów krytyki, przyjmującej debiut Ewy Berent sprzed dwóch lat (?Portret?, Olsztyn 2008) w charakterze literackiego wydarzenia. (M.in. niezawodny Igor Stokfiszewski: Rdza jest powieścią wybitną). Taryfy ulgowej

Paweł Kaczmarski: Życiowe, nieżyciowe

Mówić dziś, że dla literatury rok 1989 oznacza datę szczególnego, jasno określonego przełomu, to oczywiście zbyt wiele. Jednak utrzymywać, że nie zmieniło się nic, to ignorować żywy wymiar języka, drogi obiegu i przetwarzania literatury. Chociaż tzw. ?przełom? nie jest przewodnim tematem dyskusji rozpoczętej na łamach „Tygodnika Powszechnego”

Między krytykiem, rynkiem a plebanem (i całą resztą)

Dyskursy naukowe nałogowo uśmiercają. Pewnie nikogo już nie dziwią kolejne obwieszczenia o świeżo upieczonych (momen omen) nieboszczykach. O czym, do licha, mówię? Kilka przykładów. Otóż dawno temu padł Autor ? ale nie jak Janek Wiśniewski, ten z ballady, od milicyjnych kul. Autor padł śmiercią naturalną – obwieścili

Wszystko jest Sajgonem – o nowej książce Karola Maliszewskiego

Na wykładzie dla piszących studentów polonistyki, liczących zapewne na to, że w przyszłości naprawdę zostaną pisarzami, wypowiedziałem kiedyś dość pochopne zdanie, że literatura polska jest w zasadzie literaturą bez wartościowej prozy. Wyjąwszy, oczywiście, wyjątki, o których tu nie będę pisał, bo nie to jest celem tego tekstu.