1.

My tu sobie od dłuższego czasu gadu-gadu o zmienności ról, a przecież mamy wciąż nierozpoznaną kwestię: wpływu kultury masowej na krytykę literacką po transformacji systemowej. Ponieważ to zagadnienie jest obecne w polskim życiu co najmniej od międzywojnia (by wspomnieć choćby dyskusje wokół felietonizacji i redukowania intelektualnego zaplecza krytyki na rzecz lekkości stylu i błahości wywodu), nie będę tu wnikliwie nawijać o jego cechach dystynktywnych. Idąc dalej, wydaje się, że należałoby, po dziesięcioleciach namysłu wokół umasowienia kultury jako takiej, powstrzymywać się przed uporczywym rozdzielaniem kultury wysokiej od niskiej[1], choć wiadomo, diabeł kusi.

No właśnie, jeszcze jedno: kultura masowa przy tej okazji ma dla mnie znaczenie w tym sensie, że wraz z ustanowieniem projektu kapitalistycznego w Polsce w sposób radykalny zmieniła zarówno formę krytyki literackiej, jak i dowartościowała dotychczas niedoceniane gatunki literackie (fantastyka, kryminał, lekka powieść obyczajowa). Co za tym idzie, w dużej mierze 1) doprowadziła do zmiany charakteru zapotrzebowania czytelniczego; 2) w znaczny sposób przeobraziła funkcję krytyki, co miało swą głębszą przyczynę, jak się zdaje, w nieufności do ?wielkich narracji?. Mam tu zwłaszcza na myśli coraz bardziej widoczny zanik postulatywnego nastawienia wypowiedzi krytycznych, redukcja większych projektów krytycznoliterackich – na rzecz wzmocnienia roli promocyjnej krytyki, pojmowanej jako komplementarny element konkretnej strategii marketingowej i polityki wydawniczej (np. przygotowywanie blurbów), takiej czy innej oficyny, jak również rozwoju mniejszych form ekspresji krytycznej, nieposiadających ambicji projektowania większych syntez i zorientowanych zdecydowanie bardziej doraźnie.[2]

W paradygmat nowoczesności wpisuje się więc ta fala zmian poprzez osłabienie narracji krytycznych i literackich na zasadzie powierzchniowego rozpoznawania i indywidualizowania wypowiedzi z jednej strony, a z drugiej przez dążność do powstawania form sylwicznych ? zarówno w literaturze, jak i krytyce ? co stworzyło dogodne warunki do rozprzestrzenienia się zmienności ról pisarza i krytyka. Tej pierwszej tendencji możemy przypisać cytat z Zygmunta Baumana, który mówi o surfowaniu (jako synonimie pobieżnego kontaktu z podmiotem) w roli kolejnej cechy nowoczesności: ??Surfowanie? to nowe popularne słówko, które trafnie oddaje nową mentalność nowego niepewnego świata. Surfowanie jest szybsze od pływania, ponadto nie wymaga zanurzenia się (tylko w przypadku wytrawnego surfera) w cieczy umożliwiającej ruch. W przypadku surfowania kontakt z tą substancją jest zawsze naskórkowy i wystarczy byle ręcznik, by zetrzeć jej krople ze swego ciała[3]?. Natomiast aby korzystnie spojrzeć na wspomnianą sylwiczność, tendencję drugą zobrazujemy koncepcją recyklingu wg Baudrillarda, dla którego ów recykling: ?(?) nie jest już pierwotną i swoistą obecnością stojącą w symbolicznej opozycji wobec kultury, lecz symulacyjnym modelem, konsumpcją znaków natury włączonych na powrót do obiegu, krótko mówiąc, naturą po recyklingu, naturą wtórnie przetworzoną?[4]. W ten sposób uzyskujemy dwa efektowne ? mimo że jednocześnie, oczywiście, efekciarskie ? modele działania literatury i krytyki w nowej rzeczywistości, które, między nami mówiąc, okazują się doskonale nieprzydatne w takiej mierze, w jakiej nieużyteczne do opisu tzw. życia jest coś takiego jak owa „nowa rzeczywistość”.

2.

No właśnie – życie. Ostatnie dwie dekady polskiego życia literackiego w kontekście interesującego nas zjawiska przenikania się krytyki oraz literatury (czyli zdolności zmiany jednej z tych form ekspresji w drugą), przynoszą kilka spostrzeżeń, na których jesteśmy w stanie zasadzić prowizoryczny przegląd tego zagadnienia. Po pierwsze, można zaobserwować wzrost aktywności pisarzy na polu krytyki (zazwyczaj w formie felietonowej czy czysto recenzenckiej obsługi medialnej danego tytułu prasowego), co ? jak się wydaje ? w pewnej mierze wynika z czysto finansowych walorów takiej zmienności ról. Dotyczy to zwłaszcza bardziej poczytnych pisarzy bądź twórców dobrze osadzonych środowiskowo czy rozpoznawalnych przez wzgląd na bieżące lub niegdysiejsze działania okołoliterackie. Z perspektywy czasopisma, które decyduje się na zatrudnienie (często do działu stałego ? by przywołać choćby Marcina Sendeckiego w ?Przekroju?) pisarza w charakterze krytyka, wydaje się to atrakcyjne przynajmniej z kilku powodów. 1) Pisarz jako krytyk często ma już wyrobioną pozycję i rozpoznawalną ?markę?, wobec czego prowadzony przez niego dział stały potencjalnie można uznać za cieszący się, ot tak, popularnością; 2) Pisarz jako krytyk dzięki opanowanemu warsztatowi literackiemu może być dla odbiorcy bardziej atrakcyjny, a zarazem wiarygodny, jako że wypowiada się o problemach – jak się powszechnie sądzi – mu znanych, przemyślanych i wysiedzianych; 3) Pisarz jako krytyk gwarantuje ? dzięki fabularyzacji i zdolności pożytkowania umiejętności pisarskich, które uprzednio nabył ? kreatywną metodę omawiania literatury i umieszczania jej w zaskakujących kontekstach oraz nieszablonowych zestawieniach. Można jednocześnie sobie wyobrazić, że z perspektywy samego pisarza uprawianie krytyki gwarantuje ? poza, naturalnie, prestiżem ? pewną stabilizację finansową, choć jest to pojęcie czysto umowne.

Z drugiej strony, pod względem gatunkowym wypowiedzi krytycznoliterackie pisarzy po roku 1989 są częstokroć, jak już pisałem, ograniczone do postaci not recenzenckich spełniających funkcję czysto informacyjną, co w zasadzie przeczyłoby 3. podpunktowi z powyższej, krótkiej listy. Jest to związane zwłaszcza z aktywnością recenzencką na łamach większych czasopism, dla których dodatek literacki[5] jest w zasadzie najbardziej zaawansowaną formą występowania, jaką opiniotwórczy, wysokonakładowy tytuł może dla literatury (czy lepiej: książek) przeznaczyć. Zazwyczaj jednak przestrzeń zarezerwowana na ten segment kultury rywalizuje (przeważnie z niewielkim powodzeniem) z przeglądami nowości filmowych czy gier video (np. w ?Dzienniku Gazecie Prawnej?), zależnie od profilu konkretnego czasopisma i częstotliwości jego ukazywania się[6]. Być zakończyć ten wątek dodajmy, że odrębnym aspektem zmienności ról krytyka i pisarza, który objawił się po 1989 roku, jest coraz częstsza trudność jednoznacznego ustalenia ?naczelnej? roli pisarza/krytyka ? mam przez to na myśli fakt, że w porównaniu do poprzednich dziesięcioleci, coraz bardziej problematyczne jest określenie, która aktywność jest macierzysta, a którą można zaliczyć jako nadbudowaną i pozostającą na drugim tle. Ale o tym zanim powiecie: naleśnik z jagodami.

Grzegorz Czekański

ffffound.com

ffffound.com


[1] W tym sensie odnoszę się znów do lansiarskiego Baudrillarda: ?Kolejny raz bezcelowym i absurdalnym zadaniem jest zestawianie ze sobą Kultury Wysokiej i Kultury Masowej oraz przeciwstawianie ich sobie pod względem wartości?. Mimo to francuski filozof czyni takie ? krótkie ? zestawienie. ?Pierwsza z nich dysponuje złożoną składnią, druga natomiast stanowi kombinatoryczny układ elementów, który zawsze można rozdzielić na poszczególne schematy bodziec/reakcja czy pytanie/odpowiedź. Ten ostatni znajduje najbardziej dobitny wyraz w konkursach radiowych. Poza rytualnym spektaklem schemat ten steruje zachowaniem konsumenta w każdym z jego działań, całym jego postępowaniem organizującym się jako sekwencja reakcji na zróżnicowane bodźce?. Zob. J. Baudrillard, op. cit, s.130.

[2] Wiąże się z tym pewnego rodzaju prywatyzacja wypowiedzi krytycznych, tj. nadawanie im form dzienników lektury, zapisków, notatników, pamiętników (tu zarówno Ludwik Flaszen, jak i w późniejszym okresie Marian Stala, Jacek Łukasiewicz, Karol Maliszewski, Przemysław Czapliński, etc), co z jednej strony wzmacnia indywidualną ? czasami osobistą ? wartość tych krytycznoliterackich ?przygód?, a z drugiej wskazuje na skromne, niezobowiązujące zamierzenia krytyków, którzy spójnej, twardej strategii ? preferują ?rozproszone głosy?.

[3] Z. Bauman, Społeczeństwo w stanie oblężenia, przeł. J. Margański, Warszawa 1978 s. 178.

[4] J. Baudrillard, op. cit, s.124.

[5] Tu w szczególności warty odnotowania jest ? raczej krytyczny niż literacki ? ?Magazyn Literacki?, dołączany co miesiąc do ?Tygodnika Powszechnego? począwszy od 2010 roku. Zastąpił on wieloletnią serię ?Książki w Tygodniku?. ?ML? w odróżnieniu od poprzedniego dodatku został podporządkowany określonej tematyce, na dodatek za kształt każdego numeru odpowiada sztab obiecujących lub już uznanych krytyków i literaturoznawców czy eseistów (m.in. Inga Iwasiów, Jerzy Jarniewicz, Michał Paweł Markowski, Piotr Śliwiński). Dzięki przemyślanemu doborowi osób oraz spójnej kompozycji każdego numeru oraz sporej ilości przekładów, ?Tygodnikowi? i jego redaktorom udało się stworzyć w ten sposób jedno z najważniejszych miejsc koncentracji pierwszoligowych wypowiedzi krytycznych, ale i także  mniej lub bardziej zgrabnych felietonów czy esejów.

[6] Istotne również są ? choć z innych powodów ? stałe działy prezentujące literaturę, zwłaszcza poezję, co kontynuuje przed- i powojenny zwyczaj wzbogacania tytułów społeczno-politycznych o wypowiedzi literackie. Przyjętą formą prezentacji  literatury w czasopiśmiennictwie wysokonakładowym są zwłaszcza teksty poetyckie ? by przywołać rubrykę Joann Wajs w ?Gazecie Wyborczej? pod hasłem ?Wiersz Świątecznej? ? udostępniające w jakiś sposób ułamek wiedzy zwłaszcza o obiecujących poetach. Warte wspomnienia są też inicjatywy przekładowe tygodnika idei ?Europa?, który – do niedawna jako integralny element ?Dziennika – przedstawiał mniej lub bardziej znanych klasyków poetyckich ? począwszy od Eliota, Audena, Lorki, po poetów iberoamerykańskich.