Znów trochę czasu minęło od ostatniego odcinka najdłuższego tasiemca krytycznego wszech czasów. Rosną paznokcie, budują się ubytki w uzębieniu, zakola stają się coraz wyższe. A skoro tak, przejdźmy do całkowicie odrębnego projektu na linii autor/krytyk, bo pole duże, a robotników mało.
Eustachy Rylski
Zupełnie osobnym typem wypowiedzi krytycznoliterackiej ? zarówno pod względem okresu historycznego związanego w powstaniem książki, jak i na zakorzenienie w środowisku literackim, a także ze względu na całkowitą odmienność struktury, tematu, intencji autorskiej, języka, formy, kompozycji, przeznaczenia utworu, adresata oraz relacji pomiędzy pisarstwem a krytyką, uprawianą przez autora ? jest zbiór szkiców Eustachego Rylskiego Po śniadaniu. To książka realizująca paradygmat wielokrotnego i zróżnicowanego przenikania się obu interesujących nas aktywności pisarskich. Rylski za pomocą swojej ? rozpoznawalnej ? poetyki ?twardego? męskiego realizmu, dzięki której zakorzenił się w świadomości czytelniczej polskiego odbiorcy, opowiada w tym zbiorze o ważnych dla niego książkach. Jest to więc zarazem jego dziennik lektur, lecz również są to zebrane szkice o arcydziełach (a przynajmniej o ważnych z wielu przyczyn książkach) oraz wybranych autorach (np. Jarosław Iwaszkiewicz, Arina Timofiejewna). Wszystko to zostaje osadzone w pewnym okresie życia Rylskiego i wprzęgnięte w określony moment biograficzny.
Przyjęcie takiej koncepcji ma swoje konkretne zastosowanie ? Rylski wykazuje przydatność (czy lepiej: życiowość) literatury, a zatem weryfikuje sens obcowania z nią poprzez fakt jej użyteczności. Czy literatura pomaga w życiu? W czym okazuje się potrzebna? Czy rozwiązuje problemy człowieka? Czy daje wskazówki w codziennych dylematach, ale i także w sytuacjach granicznych? Taki zakres tematów interesuje Rylskiego w jego szkicach krytycznych (które pod kątem genetycznym mogłoby zostać zdefiniowane jako proza krytyczna). Dodatkowo zostają one poddane refleksji człowieka doświadczonego życiowo, który weryfikuje niegdysiejsze swoje zapatrywania i preferencje literackie. Dla przykładu ? fragment o Erneście Hemingwayu:
Hemingway nie jest już moim idolem. Od lat nie zaglądam do jego książek, a jak zaglądam, to odkładam, a jak nie odkładam, to zapominam.
Od lat nie ma już mi nic do zaproponowania, może od tego popołudnia, w którym dałem słowo honoru, że z niego wyrosnę.
A to zobowiązuje.
Jakby mi jednak spowszedniał, jakby mnie nudził lub w niezamierzony sposób rozśmieszał, irytował swoim prostactwem albo wręcz chłopięcą głupotą ? jedno doceniam.
Wiedział, o czym pisze.
Chciał poznać, jak rwie posieczone ciało, to zakosztował szrapnela pod Fossaltą, z dwustoma bliznami i platynową płytką w kolanie na pamiątkę, chciał poznać, co to znaczy stracić nagle wojennych kumpli, więc asystował tym stratom w amerykańskich kolumnach sanitarnych podczas kampanii włoskiej, chciał wiedzieć, kim jest niedostrzelony, półtonowy afrykański bawół, to polował w Kenii, co znaczy być kochanym, podziwianym, celebrowany, zdradzanym, porzucanym, więc nie żałował sobie przyjaciółek, kochanek, żon. Wiedzieć chciał, czym jest pijaństwo, i pilnie się przez całe życie tego dowiadywał, podobnie jak tego, czym są przestworza, gdy latał ryzykownie nad wschodnią Afryką i okupowaną Francją.[1]
Kryterium, jakim kieruje się Rylski w ocenie wybranych autorów i uprawianej przez nich literatury, jest zatem uwarunkowane w dużej mierze od wiarygodności i możliwości sprawdzenia, czy ich twórczość wyrastała z prawdziwych przeżyć, czy może jednak oparta na fikcji, teoretycznych wyobrażeniach bądź cudzych ? a więc zapośredniczonych ? doświadczeniach[2]. Wszystkie jednak refleksje, wspomnienia, omówienia czy krytyczne wypowiedzi Rylskiego są silnie sfabularyzowane. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że czytelnik znający prozatorskie dokonania tego autora, rozpoznałby również bez większego trudu jego utwory krytyczne ? czy to przez specyfikę jego stylu, tematów, które go literacko interesują czy przez wzgląd na językowy opis rzeczywistości, którą autor Warunku kreuje. Z tego powodu proza krytyczna Eustachego Rylskiego jest warta odnotowania przy omówieniach dokonań pisarzy krytyków, skoro przeniesienie warsztatu pisarza na działalność krytyczną jest w przypadku tego autora przejawem spójnego projektu pisarskiego, który on realizuje.
Jacek Dukaj
Jacek Dukaj ? mimo że odkryty praktycznie po publikacji imponującego Lodu oraz nowatorskiego Wrońca ? już od lat 90. pisał recenzje, felietony krytyczne oraz dłuższe szkice głównie na łamach fantastyczno-literackich czasopism. Wśród nich wyróżnia się zwłaszcza 10 sposobów na zgnojenie książki, gdzie Dukaj w charakterystycznym dla siebie, syntetyzującym, metodycznym i analitycznym (a przy tym ironicznym) stylu wypowiedzi, dokonuje swoistego przeglądu narzędzi, którym krytyk może się posłużyć, jeżeli omawiany tytuł nie zdobędzie jego sympatii:
Poniższy szkic służyć ma wprowadzeniu niezorientowanych w tajniki tej krytycznoliterackiej erystyki. Podobnie jak podręcznik Schopenhauera, pisany jest po trosze z cynicznym przymrużeniem oka ? zwłaszcza nie należy go traktować jako stuprocentowego uogólnienia. Jednak chyba każdy bez trudu wskaże z pamięci co najmniej parę przykładów zastosowania Sposobów.[3]
Dukaj wymienia tych ?sposobów? dziesięć, mianowicie poprzez: 1) szczegół, czyli oderwany z kontekstu fragment omawianej książki; 2) to, czego autor nie napisał, czyli skupianie się na tym, czego w książce nie ma, kosztem analizy faktycznie omawianego utworu; 3) ogół, czyli deprecjonowanie danego tytułu, jeżeli sama przynależność gatunkowa (np. do science fiction) nie odpowiada recenzentowi ; 4) ad hominem, czyli osobista animozja względem danej; 5) przez porównanie, czyli sposób pokrewny podpunktom to, czego autor nie na pisał oraz ogół; 6) przez sugestię: ?stosuje się w przypadkach tytułów, przy których nie ma się do czego przyczepić, a pochwalić nie wypada[4]?; 7) z koherencji wywodu, czyli z naciskiem przede wszystkim na perswazyjną spójność recenzji, w której omawiana książka jest zaprogramowana w schemat odpowiadający początkowej tezie autora ; 8 ) po przyłożeniu złej miary, ?(?) nie jest bowiem tak ? jak zdaje się wierzyć spora część krytyków ? że każdy autor przystępując do pisania celuje w drugą Zbrodnię i karę czy Ulissesa[5]?; 9) przez zagłaskanie: ?celem nie jest tu bowiem zgnojenie krytycznoliterackie ? bo to nijak dziś nie przeszkadza w zostaniu bestsellerem ? lecz zniechęcenie potencjalnych czytelników/nabywców[6]?; 10) na chama, czyli niewyrafinowana i bezpardonowa krytyka niemerytoryczna.
Po tym zestawieniu Dukaj pyta: ?Za tą pół żartem, pół serio instrukcją pisania złych recenzji z dobrych książek kryje się jedno poważne pytanie z dziedziny krytyki (czyli chyba metakrytyki?). Czy w ogóle istnieją jakiekolwiek kryteria oceny wartości utworów literackich??. Jak więc można się przekonać, autor Wrońca w swych tekstach krytycznych nie tylko stosuje usystematyzowaną strategię krytycznoliteracką, lecz również ambicje pisarza-krytyka są ? jak sam zauważył ? meta krytyczne. Co więcej, Dukaj w swych wypowiedziach krytycznych[7] zazwyczaj porusza tematykę związaną z rodzajem uprawianej przez niego literatury (skrótowo zapisywanej jako ?SF?), co powoduje, że jego teksty wykazują dodatkową spójność. Dlatego właśnie można powiedzieć, że ów pisarz-krytyk realizuje ? przy pewnej stronniczości ? jeden z najbardziej wyrazistych projektów pisarskich zarówno literacko, jak i krytycznie ? oba funkcjonują w oparciu o przemyślany system światopoglądowy, czytelniczy oraz erudycję zasadzoną na regułach przypominającej proste matematyczne wzory.
Jerzy Pilch
Jak w kontekście krytyki uprawianej przez Jacka Dukaja przedstawia się działalność krytycznoliteracka Jerzego Pilcha? Zupełnie odmiennie. Po pierwsze, nie odczuwa się u autora Spisu cudzołożnic konieczności obmyślania tych szkiców krytycznych ? czy może publicystyki krytycznej mieszającej się z diarystyką ? jako elementu większego systemu (czasami teoretycznoliterackiego), co było charakterystyczne dla Dukaja. Pilch nie projektuje zamkniętych struktur krytycznoliterackich, nie dokonuje rozbiorów szerszych zjawisk socjoliterackich na czynniki pierwsze, nie decyduje się również na próby syntetyzujące pewne zjawiska literackie. Po drugie, teksty krytyczne tego prozaika są silnie retoryzowane ? językowe i stylistyczne zaplecze tych wypowiedzi sprawia, że czytelnik znający prozatorskie książki Pilcha, rozpozna go także w roli publicysty albo i krytyka[8]. Po trzecie wreszcie, w swoich tekstach krytycznych Pilch częstokroć odwołuje się do swoich doświadczeń jako pisarza ? oraz adepta krytyki.
Skoncentrujmy się wyimkach, w których autor Pod Mocnym Aniołem występuje w innej dla siebie roli, lecz zazwyczaj tak naprawdę w pewnej mierze opowiada również o sobie ? a co dla nas dodatkowo interesujące, w tym przypadku również o Jacku Dukaju. W dłuższym szkicu Człowiek mocniejszy od własnej piżamy (inspirowanym metaliterackim szkicem Zadie Smith) traktuje wprost o interesujących go refleksjach brytyjskiej pisarskich dotyczącej interesującej nas zmienności ról:
Pisarze, którzy chcą i potrafią opowiadać o rzemiośle, są mi bliscy, często ich autotematyczne wywody powodują, że ich prozie przyglądam się baczniej. Wypowiedzi niedawno goszczącego w Polsce Michela Houellebecqa bardzo mi przypadły do gustu, na najdziwniejszą z dziwnych twórczość Jacka Dukaja zwróciły moją uwagę teoretycznoliterackie teksty autora ? jego książki np. o sztuce powieści byłbym ? zwłaszcza gdyby miała trochę mniej niż tysiąc stron ? niezmiernie ciekaw. Z fascynacją czytam w ?Wyborczej? kolejne części przełożonego przez Sergiusza Kowalskiego eseju Zadie Smith ?Pisarka mikromenedżerka?.[9]
Pilcha, oprócz warsztatowych, autotematycznych czy metaliterackich refleksji pisarzy występujących w roli krytyków, frapują okoliczności, w jakich twórcy przygotowują swoje dzieła czy anegdoty dotyczącego takie czy innego pisarza. Na każdym kroku odnosi się jednak on do własnej kariery pisarskiej:
Tysiąc razy za młodu słyszałem: odczekać, odłożyć, nabrać dystansu, na pewien czas schować do szuflady.[10]
O czym jednak mówi nam ten fragment? Jest to czytelny opis tego, jak u potencjalnie każdego pisarza (nawet takiego, który nie podejmował nigdy podejmował osobnych prób krytycznych) funkcjonuje zmysł krytyczny w kontekście własnej twórczości. Wydaje się bowiem, że ?odczekać, odłożyć, nabrać dystansu? oznacza tyle, co zweryfikować swoje dzieło i stać się dla siebie samego ? krytykiem. Koresponduje to z rozpoznaniem Thomasa Eliota dotyczącą autokrytycznej aktywności pisarza odnoszącym się do twórczości własnej, o czym pisałem wcześniej[11]. Dla Pilcha czynnością wpisaną niejako w akt twórczy literatury jest czytanie, które potem może być przedestylowane jak bimber (dlaczego bimber?) ? w akt twórczy krytyki. Jak jednak pisze: ?Moim na wskroś subiektywnym zdaniem pisarz ma prawo nie czytać w jednej tylko sytuacji, mianowicie gdy skończył pisać. Wtedy na ogół czytać się nie da. Z euforii albo z pustki, z euforii błyskawicznie ? w ciągu paru godzin ? przeradzającej się w pustkę?[12].
Czekański
[1] E. Rylski, op. cit., s.24-25.
[2] To tylko jeden z wektorów, za pomocą których jesteśmy w stanie zidentyfikować metodę krytyczną Rylskiego, który niejako dokonuje restytucji autora jako czynnika stanowiącego o wiarygodności literatury. Widoczne jest również zindywidualizowanie autora wypowiedzi krytycznej i ustawienie jego głosu w taki sposób, aby mógł on również sankcjonować szersze zjawiska czy tendencje nie tylko powiązane z literaturą, lecz także ze społeczeństwem, polityką czy określoną kulturą. Instancją najważniejszą jednak jest zawsze literatura. Innymi słowy, Rylskiego interesuje konkretny ?duch? miejsca i czasu, o którym opowiada. Dla przykładu fragment dotycząc twórczości Ariny Timofiejewnej: ?Nic o Rosji się nie wie, żeby ją zjechać wzdłuż i wszerz, jak się nie sięgnie po jej literaturę, bo Rosja jest cała w literaturze, a Szwajcaria, na przykład, nie. A z literatury rosyjskiej nie sposób nie znać obydwu Tołstojów, Czechowa, Dostojewskiego, Gogola, Iwana Bunina, bez względu opinię o genezie Cichego Donu i jego autorze, nie można tej powieści nie przeczytać, tak jak Armii Konnej czy Opowiadań kołymskich Szałamowa. A po Turgieniewa można nie sięgnąć. I o literaturze rosyjskiej można coś sądzić z Turgieniewem i bez niego. Bywają wspaniali pisarze, których mogłoby nie być, i tacy, których absencja nie jest możliwa. Gdyby Czechow się nie urodził, to by go Rosjanie wymyślili, kto by tam wymyślał Turgieniewa. Jest, to dobrze. Nie ma go ? żyć też można. A jak żyć bez Gogola??. Zob. op. cit., s.37.
[3] J. Dukaj, 10 sposobów na zgnojenie książki, tekst dostępny w internecie: http://dukaj.pl/czytelnia/publicystyka/10SposobowNaZgnojenieKsiazki, dostęp z 17 sierpnia 2010.
[4] Ibid.
[5] Ibid.
[6] Ibid.
[7] Oprócz zaprezentowanego tekstu warto zwrócić szczególną uwagę również na szkice: Polska fantastyka po Lemie (?Dekada Literacka? 2002, nr 1-2) oraz O rodzajach wrażliwości literackiej (?Nowa Fantastyka? 1999, nr 9.
[8] Mam tu na myśli zwłaszcza pasję stylizacyjną Pilcha, preferowanie poetyki gawędy, co naturalnie wiąże się z mocną dygresyjnością jego tekstów. Stylistycznie i retorycznie zwracają na siebie uwagę zwłaszcza powtórzenia, inwersje, gradacje i retardacje.
[9] J. Pilch, Człowiek mocniejszy od własnej piżamy, ?Dziennik? z 06.07.2008, (dodatek ?Kultura?).
[10] J. Pilch, Człowiek mocniejszy od własnej piżamy (3), ?Dziennik? z 01.08.2008 (dodatek ?Kultura?.
[11] Dla przypomnienia: ?większa część pracy, jaką autor wkłada w budowę swego dzieła, to praca krytyczna: przesiewanie, scalanie, budowanie, wykreślanie, poprawianie, sprawdzanie?. Zob. T. Eliot, Szkice krytyczne, op. cit.
[12] J. Pilch, Człowiek mocniejszy od własnej piżamy (4),?Dziennik? z 08.08.2008 (dodatek ?Kultura?).