Media

Leksykon wspołczesnych zagrożeń duchowych

Nie homeopatia. Nie joga, niuejdż  czy inne, wschodnie miazmaty.

Doktor Faustroll: Patafizyka + Powrót do rozumu

Doktorka w tym odcinku co prawda mało, ale dla patafizyków nie stanowi to ujmy. Czytanie symultaniczne Alfreda Jarry tym razem będzie bazować na kapitalnym Le Retour ? La Raison (Powrót do rozumu) Martina Raya, z momentem liźnięcia samej Kiki of Montparnasse, która „latarnię tę podsyca”.No, i z

Żanklody. Odc. 4: Van Damme kontra Van Damme

W 1991 roku kino kopanego niepokoju nie miało się lepiej – od 88′ Van Damme nakręcił przynajmniej pięć filmów, za które spokojnie mógłby wykopać sobie mordobitego Oscara.

Bromba mówi: Glisando!

Czy można zamieszkać w muzyce? Nie w fortepianie, w skrzypcach, w organkach czy gwizdku, ale w samej muzyce, w dźwiękach, które krążą, w tonach, które dźwięczą, w piosenkach, które brzmią dookoła? Ryby mieszkają w wodzie, ptaki w powietrzu, bakterie mogą mieszkać w spleśniałym chlebie, Pciuch w czasie,

I’m Sorry, I’m Not Driver

Laboratorium. Pewnie, że legenda. Dla jednych trąci mychą, innych miażdży kiczem, jakimś – kurde – niuejdżem, ale po prostu nie mogę się czasem ogarnąć, jeżeli dwa razy dziennie nie zapuszczę sobie tego retro kawałeczka z tym oldskulowym basikiem na slapie, psze państwa. Mimo że to przecież najbardziej

Chłopaki z Karpowicza idą na rozmowę z biznesem…

Czyli co by było, gdyby włożyć czarliego parkera, nika kejwa i einstürzende neubauten do bębna jednej betoniarki. Słowem: belgijski dEUS. I morele baks!

Doktor Faustroll:Patafizyka (+Duchamp, Kino anemiczne & dubstep)

Doktor Faustroll jeszcze nigdy nie miał takiego dopalenia. W dzisiejszym odcinku czytamy symultanicznie w dwójnasób.

Żanklody. Odc. 3: Dolph Lundgren

W trzecim Żanklodzie trochę zmian. Uniwersalny żołnierz (1992) to najbardziej „ambitna” produkcja z Belgiem o inicjałach JCVD. I kolejny film, na którym się wychowałem, po czym można wnioskować, jakże ciężkie miałem (!)  dzieciństwo. Czyli co: noł-mor-wajlens? Może nie aż tak, Żanklod się nagle nie nawrócił na franciszkanizm.

Madame Tutli Putli

  Nie wiem, co w tym filmie najbardziej miażdży: odwzorowanie w bryle postaci tylu emocji na raz; piekielne oczy i mimika kukieł, które są bardziej ludzkie niż niejeden ludź; podkrążone ślipia; drążąca muzyka robiąca w mózgu kipisz; oko kamery, montaż czy w ogóle tajniki techniki poklatkowej, która

Żanklody. Odc. 2: Chong Li

W drugim odcinku Żanklod spotyka o wiele czarniejszego szwarccharaktera. Owszem Tong Po, któremu końskie ścięgna – jak powiadał kiedyś Kazik Staszewski – wszywali, nieźle go w poprzednim odcinku pokiereszował, kilku szram przysporzył, i mózg od ścianek Żanklodowi odkleił, jednak tym razem sprawa wydaje się poważniejsza. Nie o