Gdybym chciał opatrzyć mottem recenzję tej książki poetyckiej Bohdana Zadury, musiałoby to być coś dziarskiego. Ze szwungiem. Może nie wbijającego w ścianę, a potem w ziemię jak kibolski cios z czachy ? ale takie motto (takie, o którym myślę), poczułoby się gdzieś głęboko, co najmniej w okolicach śledziony. A więc chcesz takiego wstępu, czytelniku?
Zamiast motta jednak ? cytat. Wiersz Zadury jest soczewką ? czytam zapis wrażeń Macieja Meleckiego, dotyczącego tomu ?Wszystko?, pierwszego, po publikacji ?Wierszy zebranych?, tytułu firmowanego nazwiskiem poety kursującego między Puławami a Warszawą środkami publicznego transportu. Od kilku już dziesięcioleci. Tak jest, mówimy o autorze, który pisał swego czasu o Eliocie: sam skurwiel / wydrążony / w piersiach miał dziuplę. Czy zatem wiersz Bohdana Zadury jest soczewką? Jasne. Jest także kamieniem wymierzonym w to poczciwe, wypucowane i niedostępne zwierciadło, przechadzające się podobno gdzieniegdzie po dziedzińcach. Przynajmniej takie plotki słyszałem ostatnio na mieście. Miłosz nie miałby chyba na pieńku z autorem ?Prześwietlonych zdjęć?, bowiem w dużej mierze są one uosobieniem tego, co w poezji zrozumiałe. Aż do zawstydzenia. Do pojawienia się na licach (twoich licach, czytelniku) szerokiej gamy widowiskowych rumieńców o kolorze magenty. Powiedzmy coś jeszcze: czasami są to teksty na tyle klarowne, że aż zdumiewająco dalekie od dosłowności.
Odbiorca, który nie znał wcześniejszych książek Zadury (czy tacy jeszcze istnieją?), teraz, czytając pojedynczo, jeden po drugim, i w końcu wszystkie wiersze ze ?Wszystkiego? ? nie może się, jak sądzę, spodziewać, że mowa o poecie, który przez kilkadziesiąt lat flirtował z neoklasycyzmem. Z wyższym rejestrem. Z kunsztowną dykcją. Nie domyśli się czytelnik taki, że mowa o poecie odwołującym się w początkowym okresie swej twórczości do tego, co w kulturze zapisane złotymi zgłoskami, niepodważalne, niezmącone. Słowem: klasyczne. Teraz zatem to, co klasyczne, przenosi się w inny rejestr. W stronę środowiskowych dykteryjek, branżowych anegdotek. Podobnie bowiem jak w poprzedniej książce poetyckiej (?Kopiec kreta?), tak i we ?Wszystkim?, rym i rytm wiersza Zadury zostaje sprowadzony do niezobowiązującego, a niekiedy i sztubackiego żarciku, w którym ? poza autoironią ? niewiele odnajdziemy. Deszczyk wciąż siąpi / słonko nie świeci / Artur wydaje / książki dla dzieci (?Poezyjka?). Dalszych zobowiązań i komplikacji w tym względzie ? raczej więc nie będzie.
?Wszystko? w porządku. To, co powyżej zostało powiedziane, nie świadczy przecież o tym, że Bohdan Zadura obmyślił wraz ze swoim wydawcą publikację kilkudziesięciu wierszy dla czytelnika z liryką nieobeznanego, dla mas pracujących, złaknionych poezji, która do nich wreszcie przemówi ? po ciężkich godzinach pracy przy suwnicy, w (!) biurze , w sklepie wielobranżowym, gdziekolwiek. Owszem, adresat ?Wszystkiego?, zgodnie z tytułem, będzie bliżej niezdefiniowany. Jednak powinien być wyczulony na społeczne interwencje (?Era łączy ludzi / i rejestruje połączenie?), na polityczne chwyty (Zbiorowa mogiła / Instytut Pamięci Narodowej), na poezję z kluczem (trzy miliony mieszkań / dwa milionów głodnych dzieci). Albo na świetne ?Gwiazdki belki wężyki?. Swoją drogą, dziw bierze, że krytyka pomija Zadurę w dyskusji o miejsce zaangażowania w literaturze ? zaangażowania, które zwłaszcza w kontekście poezji przyjmowane jest wciąż ze świątobliwym oburzeniem.
Hi, zadura, enlarge you penis ? i już wiemy, że ten poeta ciągle poszukuje szczelin, pęknięć, nieprawidłowości w relacji ja kontra reszta świata. Zadura wciąż poddaje poetycki kanał komunikacyjny przeciążeniom ? w tym przypadku posługuje się idiomem spamu, na który nakładają się frazy rodem ze Świętego Pawła: gdybym nie miał żadnej / wiedzy o spamach / a miał kochankę / myślałbym że to wiadomość od niej (?Outlook express?). Przy okazji poeta przypomina o tym, jak nieprzebranym jeszcze terenem jest środowisko WWW. Aż żal bierze, że nie zareagował na rodzime second life ? naszą-klasę, gdzie komentarze do poszczególnych profilów czy opinie pod fotografiami w galerii większości użytkowników proszą się o bezwarunkowe biczowanie, brak litości, o najdalej dwudziestoczterogodzinny sąd i ciężki wyrok bez możliwości apelacji. Rzekłem.
O ile może to mieć jakiekolwiek znaczenie, proces powstawania ?Wszystkiego? był adekwatny do zawartości tomu: autor z braku weny założył w swoim komputerze folder o takiej nazwie, gdzie ? jak to się mówi: podobno ? umieszczał teksty bez uprzedniej selekcji, bez sita, bez większego odsiewu. (W każdym razie nie obowiązuje tu biblijna fraza: Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot. Proszę mi wybaczyć, nie mogłem się powstrzymać). Odbiło się to na jakości pomieszczonych utworów, które sprawiają wrażenie nadliczbowości. Wierzyć Bohdanowi Zadurze czy nie ? taki też faktycznie jest charakter tej książeczki, gdzie obok wierszy pozbawionych mocy, sąsiadują wiersze dotkliwe; gdzie pomimo aforystycznej lekkości, podejmowane są tzw. kwestie ważne ? nie tylko dla samego autora. Konieczne serio ironisty w ten sposób nakazuje mi zakończyć tę recenzję. Bo taka jest prawda, moja prawda, ?cała prawda / całą dobę / / gdziekolwiek jesteś?. I tyle.
Grzegorz Czekański
Bohdan Zadura, Wszystko, Biuro Literackie, Wrocław 2008.
A to jest jeden z tych znanych autorów , z którym mam kłopot, znaczy jakoś nie możemy na siebie trafić (autor – czytelnik) ale pewnie kiedyś życie się zwolni (odłożę składki zus) i nadrobię te wszystkie stracone lata 🙂 tak czy siak, Bohdanowi przesyłam spóźnione życzenia jubileuszowe, hej hej