ffffound.com

ffffound.com

Slumberland, czyli powieść jak Metropolitan Museum:

(część druga: Podróż) – część pierwsza (odcinki 1 ? 40): http://kaczanowski.wordpress.com/.


W poprzednich odcinkach: Nemo stara się dotrzeć do Slumberlandu, jednak wszystkie dotychczasowe próby, mimo pomocy szalonego doktora i innych wysłanników Księżniczki, kończą się niepowodzeniem. Dopiero tajemniczemu Krawcowi udaje się wysłać go w podróż.

Postać Małego Nemo stworzył Winsor McCay (1869-1934). Nemo był bohaterem komiksu publikowanego w latach 1905-1914 na łamach czasopism New York Herald oraz New York American. Slumberland czyli powieść jak Metropolitan Museum stanowi ciąg dalszy jego przygód.




[41] Lokaj uśmiechał się do niego, ale był to raczej wymuszony, nieszczery grymas.

? Pozwoli pan? ? zapytał uprzejmie.

Nemo dopiero teraz zauważył, że mężczyzna wyciąga w jego stronę rękę, co więcej, delikatnie próbuje odebrać papier, który on sam trzyma w dłoni. Kartka od krawca, zapomniał o niej kompletnie.

? Ależ proszę ? oddał dokument lokajowi.

? Pan wybaczy, ale takie są wymogi formalne… Jesteśmy zobowiązani ? lokaj chciał  wytłumaczyć swoją natarczywość. Jego zachowanie stawało się jednak coraz dziwniejsze. Wymachiwał kartką nad swoją głową z wielkim zapałem, zupełnie, jakby odganiał się nią od roju pszczół.

? Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, co znajduje się w tym dokumencie ? Nemo zaniepokoiła myśl, że Krawiec mógł tam powypisywać jakieś niestworzone historie.

Z kartką było coś nie tak. Właściwie, nie wyglądała jak kartka, tylko dorodny, żywy węgorz, który z wściekłością atakował głowę lokaja.

? Okoń to raczej nie jest ? powiedział Nemo, zupełnie nie wiedząc dlaczego ? Człowiek, który wypełniałał dokumenty, to wyjątkowy ekscentryk ? dodał, już bardziej na temat.

Lokaj był zbyt zajęty szarpaniną, żeby w jakiś sposób odnieść się do tej wiadomości. Szczególnie, że to, co wydawało się być węgorzem, przyjęło kształ trzepaczki do dywanów i zaczęło okładać go po głowie i plecach.

? Kiedyś grałem w tenisa i nawet dobrze mi szło ? wymsknęło się Nemo i znowu tego pożałował ? Z góry przepraszam za kłopot, ta osoba, Krawiec, ma wyjątkowo niestaranne pismo, zupełnie jak jakiś lekarz, doktor…

Rozejrzał się dookoła. Dwaj pozostali lokaje nie interesowali się walką, którą toczył ich kolega. Jak gdyby nigdy nic klęczeli, zawiązując sobie nawzajem sznurówki przy butach. Tymczasem sytuacja lokaja stawała się coraz trudniejsza. Już nie węgorz, ani trzepaczka sprawiały mu kłopot, teraz była to koszmarnie wielka sterta talerzy, którą musiał utrzymać w dłoni.

Tego było już dla Nemo za wiele. Odszedł w bok, starając się szybko zainteresować czymś innym, byle tylko nie patrzeć dalej na tę upokarzającą dla lokaja scenę. W kącie sali stał sprzęt zostawiony tam przez sprzątaczkę: wiadra, miotły, różne ścierki. Podszedł do nich. Zza pleców docierały do niego dzikie okrzyki. Walcząc z pokusą, by się odwrócić, postanowił zająć się czymkolwiek. Wziął do ręki kij od mopa, stojące obok wiadro było napełnione spienioną wodą. Zanurzył szczotkę, piana podniosła się i wylała na podłogę.

? Cholera ? mruknął i wziął się do wycierania posadzki. Każdy ruch mopa powodował, że na podłodze pojawiało się coraz więcej piany.

? Czego oni tu używają? ? Nemo zastanawiał się na głos. Szukając pomocy, odruchowo odwrócił się w stronę lokaja. Mężczyzna właśnie walczył z flamingiem uczepionym jego nadgarstka. Ptak dziobał go gdzie popadło.

Nemo uznał, że to jednak nie fair, przyglądać się bezczynnie, gdy niewinny człowiek otrzymuje takie razy.

? Myślę, że Krawiec zdecydowanie przesadził, proszę nie brać tego dokumentu aż tak poważnie ? poradził lokajowi. Ten spojrzał na niego z wyrzutem. Flaming zamienił się w ogrodowego węża, strumień wody chlusnał lokajowi prosto w twarz.

? Hej! Przestań! ? krzyknął na dobre rozeźlony Nemo.

Papiery Krawca posłuchały go, przybierając swoją pierwotną formę.

? No, i dobrze ? pochwalił je Nemo.

? Takie mamy procedury ? wyszeptał potwornie zmęczony lokaj. Dokument znów zafalował i zamienił się w nożyce ? Właśnie, właśnie ? mężczyzna powiedział z wyraźną ulgą. Szybkim sprawnym ruchem przeciął węża, który łączył skafander Nemo ze statkiem.