stacja Panika
W torbie mam czarne brzoskwinie, przeżyję.
Szumi rozpruty poranek po rozklejonej nocy.
Pociąg się zepsuł i szczekał. Na korytarzach
rozdawano rajskie jabłuszka podróżnym.
Mokry wagon ciągnęły wilki, zasnęłam.
Miasto jest wylizane do czysta. Drzewa się tlą
jak pochodnie. Musisz to zobaczyć. Pociąg
szarpnął, wypluł kość pamięci. Ziewnął
i znowu jest ciepło. To dlatego, że napisałeś.
Agnieszka Wolny-Hamkało