Weekend poety


krem z przepiórek zamówił
i żywe przepiórki bez z ryżu na deser po spotkaniu autorskim w piątek

taki krem nie ma rdzawego koloru samca
a samiczka tylko trochę jaśniejsza od rdzy ta żywa duszona z ryżem

poeta lingwista wyszedł pierwszy minął fontannę w betonie
śpiewał Louis Armstrong zwolnił zajebista pełnia była nad fontanną

zniknął na parkingu jeszcze musiał podejść do taksi
wsiąść najpierw laptop położyć na siedzeniu i Wieżę Babel

włada siedmioma językami świata i ciszą

potem w motelu na łóżku rozłożył własny ręcznik szczoteczkę do zębów
i jak suche nogi kobiety metaliczny laptop

klawisze dotykał bez śliny za dużo palił
sok pomarańczowy nie zwilżył mu języka ani gardła

nie pachniała w pobliżu żadna mechaniczna pomarańcza

pościel w motelu była sterylna poduszka twarda
rano się obudził spocony wkurwiony

że pod prysznicem spadała tylko woda chlorowana
i że brak mydła wazeliny

że jest cicho że recepcjonistka nie rozumie
o co mu chodzi z tą wazeliną


Genowefa Jakubowska-Fijałkowska