Prezentacja finalistów tegorocznej strzelińskiej Granitowej Strzały

Ostium

Osy w drożdżówkę, a podróżni w mobilny internet
wchodzą po aktualności z życia i świata. ? Aldono is all done ?,
napisano na dworcowej ścianie, a na podłodze zrobiono dripping z krwi,
że proza jest oceanem, a poezja łodzią podwodną,
przepływającą przez cieśninę pełną głębinowych min,
które nieczęsto wybuchają śmiechem.

Kiedy robotnicy budowlani rzępolą lacrimose, tnąc styropian
na ocieplenie, psy proszą ludzi, żeby noc trwała jak najdłużej.
Ludzie proszą noc, żeby nie była zbyt zimna. Noc składa się w ciszę
jak ręce nad dymem. Dym i gwiazdy zmniejszają odległość do siebie,
aż nie ma siebie. Poszło sobie. Zresztą

zostawiając dalekie drogi i ulotne dragi. Słone orzeszki
dla chłopców z procesji, którzy idąc za trumną, toną po kostki w asfalcie,
szykując transfer, dla tego kto ledwo trybi w niebieskim abstrakcie,
w nagródce i karze, w hiobingu na starcie.



Test systemu

Utknął okrążony przez samego siebie, a już myślał, że trafi,
ten, co ma wiersz za model percepcji, i widzi świat jego słowami.
Trącisz patetycznym zombi, a kto jest lepszy
first-person shooter- krzyczą chłopacy,
z smartfonami w dłoniach, które pohukują jak przemądrzałe sówki.

Nie jestem tym, którego trafiacie. Jeszcze wczoraj kochałem się w powietrzu,
w naleśnikach i psich brzuchach, a teraz jadę obok siebie,
jak dwa reflektory, jednego samochodu, które jednak oświetlają coś innego.
Przez ziemniaczaną suburbię, z jarzącymi się kłączami wieżowców.
Przez fatal terror. Krzemienie. Zanieczyszczony transfer.

We wnętrzu krąży coś nielegalnego, coś co można nazwać. Tylko dlaczego
w tym wierszu jest koniec, żeby później znowu można zacząć.
Psy które patrzyły, poszły sobie za wielki monitor,
na którym odyseja kosmiczna dopiero teraz opada kostkami.
Można patrzeć w czarne szkło obrośnięte rzęsą,
gdy w jego wilgotnej błonce odbija się wszechświat
i rzuca się spojrzenie, i wyciąga je puste, na ile wystarczy.



Lolipop

Ali zdechł As. Zjadł old schoolowy elementarz,
którego resztkę włożyliśmy mu do dołka. Na pocieszenie
Ali baba powiedziała, że nam przyniesie sezamki,
jednak przyniosła mit burgery i kolę.
Teraz mamy pop. Sute wakacje. Nie mamy szczęścia, ale chcąc
nie chcąc, chyba jesteśmy szczęśliwi.

Gdy robi się hiperrealistyczny zmierzch, szczepi nas telewizja,
a na reklamach bierzemy się podprogowo.
Miała swoją rację, gdy mówiła do koleżanki z filologii,
ta studentka nowych mediów, że dla niej wiersze są żałosne.
As też miał swoją rację i jest chyba ona z nami,
kiedy z popu powstajemy i w pop się obracamy.



Noc zwinki

Pościel z kory, tapety roślinne, korzenie i kable.
Ćma z bliska przegląda się w lustrze, a ktoś z samochodu
rzuca w noc butelką. Akcja nie ustaje, prowadzi donikąd,
gromadząc zapasy, wiadomości pełne szumu. Dzieci bawią się w dealerów:
o ma de, o ma de, o ma de, deo, riki tiki, sprzedajemy narkotyki,
narkotyki są trujące i kosztują trzy tysiące.
Z ulubionych żaden nie jest na tyle skuteczny.
Absolut, nawet polecany przez stomatologów,
nie gwarantuje wybielenia i braku końca w jednym
ani możliwość wyboru rodzaju ekstazy. Dla pocieszenia

pieszcząc zwinki, ich zieloną sierść podobną do tej,
która wyrasta onanistom pomiędzy palcami,
albo marichuanistom na kalendarzach,
albo konceptualistom na lizakach,
albo wylęknionym zwyczajnie na głowie.

Podejrzewając, że zdenerwowanie nie pochodzi z wewnątrz,
i że samotność w sieci nie istnieje, wiele ryb dusi się w milczeniu.
Podejrzewając noc, której c udaje księżyc.
Chodząc w sandałach w oderwaniu od treści.

Czuć tytoń po pocałowaniu, pomimo dobrze umytych zębów.
Słone kłosy oblizując sobie pod kocem.
Mając przed sobą coś szczęśliwego, ale zupełnie normalnego
jak powietrze lub dobry ciuch z lumpeksu, co wystarczyło zauważyć
jak to, że powiedzieli w telewizji,
pomiędzy wojną a reklamą, że wiersze u nas mają się dobrze.



Dokąd płyną łódki z kory

i uklejki wiosłują pod wieczór. Haczyk w wargi gdy mówisz: ale księżyc. Fluo
gumowy klapek, kopnięty w powietrze z rozbiegu. Skok w kąpielisko. Prosto z pola
przyjechali chłopaki wyrzeźbieni widłami. Umyć się, a przy okazji pomacać towary

z miasta. Musisz trochę odejść, żeby znaleźć miejsce do przykucnięcia. Śmieją się,
gdy pytać o wyspę. Umarłych, to szukać tam gdzie płyną łódki z kory.

Nie pomaga, gdy przed puszczeniem gładzimy szorstkie dno burty.
Chociaż ich koziki, ukryte w majtkach, trochę się otwierają.

Teraz jeszcze można wrócić jak węgorze czołgające się po brzegu.
Żagiel z pudełka po fajkach i bandera: palenie zabija,
gaśnie na wodzie. Tam gdzie płyną, nie ma to znaczenia.
Zostaje kilwater, a ślady stóp należą do nas. Na wyspie nikogo jeszcze nie ma.



Przyszła przeszłość

?Aldona ma śliczne palto z lisa, a jeśli nie, to będzie je mieć?
napisano na dworcowej ścianie, obok baneru, że czas na zmianę oleju.
Wieczorem dużo kropek kończących czarne zdanie.
Gwiazd i psów od szczeku zaczynających ciszę.
W tym zdaniu leżeć udając, że się śpi, gdy potrącony kot
z głową płaską jak liść, jest gotowy na odwiedziny
mrówek na czerwonym dywanie z języka.

Hopper hiper stacja. W rentgenie z pamięci,
jeszcze raz można by wysiąść i rozłożyć kości
przed podłączeniem do komputera matki.
Podzielić los cwanych taksówkarzy i twórców
szybkiego pokonywania przestrzeni. Łatwo poszło
do żadnego znaczenia, a żeby chociaż donikąd.
Trochę się marudzi, a tak naprawdę chce się odsłaniać zęby
ze smutnego mięsa. Grążyć glorię, trawić beton i mieszać dym.

Jeszcze chwilę dłużej. Dorabiać się nerwicy, mieszkając w kompleksie
na najniższym piętrze, z widokiem na sczerniałą od słońca zatokę.
Selene, tunel foliowy i zimowy ogród, mogłyby zapewnić lato bez końca.
Spłowiałe trawy i włosy. Mała iskra z pocałunku, od której zapłonie głowa
i będzie można ją studzić wyrazami, i kropkami, których jeszcze się nie zna.






Maciej Kotłowski ur. 27. 11. 1976 r w Gdyni. Poeta, malarz. Wydał ?Czytankę? w serii audio-biblioteki kwartalnika ? Bliza?, nr 1(2009) oraz debiutancki tom wierszy ?noc kumania? Wydawnictwo Meander, ( 2011). Autor jednego z komiksów do wierszy, zawartych w antologii ?Powrót Barbarzyńców i nie? Biuro Literackie, ( 2013). Publikował w ?Autografie?, ?Blizie?, ?Poboczach? i periodyku Nagrody Literackiej Gdynia. Mieszka w Wejherowie.