przyjezdni
z wrodzonej dobroci serca pomyślałem
o przyjezdnych co będzie
gdy postawią walizki na peronie
zdejmą kapelusze i powiedzą
?nie ma ? nie ma ich a przecież
umawialiśmy się inaczej? (miał być obiad
z rodziną i smutek dzielony rozmową
przy płomieniu świecy) co będzie
gdy ustąpią miejsca zwykłemu strachowi
o brak przygarnięcia kto obejmie ich serdecznie
podmuchem wiatru zmartwią się skuleni
stulą uszy i pójdą zwiedzać lub czekać
w dworcowej poczekalni w izbie
rozczarowań
z wędrówek Orfeusza
otworzyłem drzwi
dwóch pijanych błąkało się po sali
w atmosferze smutku schludnie
leżącej na wychudzonych ciałach
pasującej do wpółuśmiechniętych twarzy
starganych pracą w gruncie
rzeczy to były zwierzęta
zabiłem im ćwieka pytaniem
gdzie jest maritka?
– maritka? – zapytali łamaną polszczyzną
– maritka poszła sobie – powiedzieli
zdezorientowani – drogi orfeuszu
nic z tego nie odnajdziesz tej babki
choćbyś starał się jak wół w polu
jak my na tej budowie. za piękna twoja
rybka byś mógł ją odzyskać
zaczeli się smiać strzeliłem lecz nie podziałało
każde uderzenie
było salwą pozornie kończącą
zdanie na koniec sceny rozpłakałem się
jak dziecko – zaśpiewali ?sto lat sto lat
niech idzie idzie sam?
————————————–
nie chodziło o jakąś próbę
próbą było to świetnie pachnące espresso
w jednej z podrzędnych kawiarenek
koło rzymu lub targ owoców
gdzieś pod piemontem potem zapodziałem
trąbkę na której grałem jak marzenie
wszystkie dźwięki świata zgubiłem
struny gitar na których brzdąkałem
w dzieciństwie nawet bębny które
niosłem na plecach gdzieś przepadły
każda droga kończyła się głuchą ciszą
a wystarczyło gwizdnąć pstryknąć
lub zanucić choć przyznam
strasznie fałszuję
idącemu pod prąd nie wypada nie urzekać
zwłaszcza w takiej sytuacji
kłopot większy niż słoń
kłopot mi sprawia odezwanie się do siebie
większy niż słoń uwierzcie próbowałem
wielu środków ale każdy okazywał się
być taki jak poprzedni (lub nawet
gorszy jeśli być złośliwym) ? propos:
złośliwość jest rodzajem pedanterii
szczegółowość pod postacią człowieka
chodzącego po domach z miarką
do mierzenia snów ? ma pan trzynaście
centymetrów błędów w dniu dzisiejszym
jak będzie jutro?
a może robię się coraz mniej sprawny
w okazywaniu chęci do odwiedzin
tak że obruszam się na samą myśl
o powiedzeniu: ?wiesz chętnie bym
wpadł? mając w pamięci fakt
że ostatnim razem coś nie wyszło
Jakub Antolak