[umów się]

umów się na pogrzeb
te dziewczyny czekają na ciebie

w białych sukienkach
upiętych w stanie


[wie pan]

wie pan co, rzuca znad łopaty,
a ja znowu nie wiem,

osiemdziesięcioletnia sąsiadka wyprzedza
o dwie długości szufli
w wyścigu do białego końca
ulicy,

wie pan co, ten cholerny śnieg
mi się kojarzy z czterdziestym
pierwszym, wtedy nie wiedziałam,

gdzie wywozili.



[zobaczył śmierć]

zobaczył śmierć swoją w śmierci
Zygmunta*, nagusieńką, zebraną
z pól (istne dożynki),

i do wyboru kilka figur
retorycznych; wybrali gońca,
bo kłopot z koniem,
wozem, skokiem w bok,

a potem milczeli, nie mając
nic do stracenia,
prócz wcześniej straconej pozycji;

coś chwiało się ku zachodowi,
zachodziło bez zmierzchu
w puste wspólne niebo,

jak to w październiku.

*Krukowskiego




Karol Maliszewski