Liao: Kiedy chodziłem do szkoły średniej, nie cierpiałem dziewczyny, która nazywała się Wang Xiaohung, bo była straszną plotkarą. Napisałem więc na ścianie szaletu: „Wang Xiaohong to dziwka. Sypia ze złymi kapitalistami”.


Zhou: Wie pan, dużo czasu zajmuje mi mycie zabazgranych ścian. To trudniejsza praca niż zamiatanie podłogi, czy nawet opróżnianie szamba. A kiedy wreszcie udaje mi się doczyścić ścianę, wystarczy, że odwrócę się na chwilę, a już pojawiają się nowe napisy. Ludzie od starożytności piszą i rysują w toaletach. Jedynym wyjątkiem były czas rewolucji kulturalnej. Czerwona Gwardia zamalowała wszystkie powierzchnie sloganami komunistycznymi i nie zostawiła miejsca dla amatorów graffiti. Na ścianach szaletu pojawiły się takie hasła jak: „Kapitaliści są gówno warci” czy „Kontrrewolucjoniści to gówniarze”.

Ja jestem na wpół analfabetą, więc nie rozumiem wszystkiego, co ludzie wypisują. Zresztą najczęściej na sam widok bazgrołów wpadam w taką złość, że nie chce mi się ich nawet czytać. Trafiają się wierszyki, nieprzyzwoite rysunki, wulgarne słowa, slogany polityczne, a nawet akapity przepisane z artykułów w gazetach.

Liao: Te wierszyki na ścianach były znacznie ciekawsze od tych, których uczyliśmy się w szkole. Doskonale pamiętam jeden, Pieśń miłosną z kibla. Idzie tak: „Ty jesteś ptakiem, który lata pod niebem, a ja karaluchem, co w gównie grzebie. Ty w chmurach wysoko zakreślasz koła, a ja tu z szama do ciebie wołam”.

Zhou: Jest pan wykształconym człowiekiem. Dlaczego uczy się pan na pamięć takich wulgarnych wierszyków?

Liao: Przykro mi, że pana zawstydziłem. Ale niech pan tylko pomyśli: W Chinach żyje ponad miliard ludzi. Tylko garstka może publikować swoje myśli w gazetach i czasopismach, a żeby to osiągnąć, teksty muszą przejść przez sito recenzji i przez różne szczeble cenzury. Kiedy artykuł wreszcie znajdzie się na łamach prasy, nie przypomina już tego, co się pierwotnie napisało. Wiele osób nigdy nie będzie miało możliwości wypowiedzieć się publicznie. Dlatego szalety publiczne stały się platformą wolności słowa.

Zhou: No dobrze, przyznam, że wczoraj czytałem śmieszny wierszyk. O Mao. Łatwo go zapamiętałem. Szedł tak: „Przewodniczący Mao, Przewodniczący Mao, jak wstaniesz z grobu, zobaczysz złodziei i nierobów. Przewodniczący Mao, jak spojrzysz w prawo, dziwki i ćpuny będą bić brawo. Przewodniczący Mao, jak spojrzysz w lewo, lewych towarów pełno jak drzew. Przewodniczący Mao, jak za siebie się obejrzysz, tam robotnicy bez pracy nie mają na ryż. Przewodniczący Mao, Przewodniczący Mao, zamknij oczy, co z oczu, to i z serca. Ludzie chcą z powrotem żelazną miseczkę ryżu”.



[Rozmowa z kierownikiem szaletu publicznego], w: Liao Yiwu, Prowadzący umarłych, przeł. Agnieszka Pokojska, Wołowiec 2011.