ffffound.com

ffffound.com

??Jest tylko literackość, i właśnie jej nie ma? ? tak by można, parafrazując Jana Lechonia, ująć wnioski wynikając z tego oryginalnego toku myśli? ? opisywał perypetie z gatunkowymi rozróżnieniami Edward Balcerzan, któremu bliskie zawsze było pojęcie pograniczności przeniesionej w obręb literackiego świata[1]. Nie unikniemy przy tej okazji zasadniczej kwestii, o której pisze autor Kręgów wtajemniczenia: literackość jako kategoria konstytutywna dla wszelkich prób literackich, jest jednocześnie kategorią często nieuchwytną, niejasną, potrzebującą ciągłych dookreśleń. Wymaga wciąż powracających rewizji dlatego, że ?nie ma zgody w kwestii tak zasadniczej jak ta, czy literackość musi być ?twardą? realnością? tekstu, czy też lepiej w funkcji kwalifikatora literackości uznawać ?efekty specjalne?, które należą do dziedziny sztuki (czyli kunsztu), choć poszczególni użytkownicy postrzegali je rozmaicie[2]?.

Może więc z tego powodu część zsubiektywizowanych tekstów krytycznych (lub naukowych) w pewnych okolicznościach bywa ?podciąganych? pod literaturę, jeżeli zaistnieją ku temu korzystne warunki w dominującym dyskursie (obecnie raczej medialnym czy marketingowym niż krytycznym, ponieważ to media i polityka wydawnicza  ? a nie krytycy ? zdają się decydować o tym, co dominujące w literackiej hierarchii). Wobec tego  ? co wątpliwe , lecz prawdopodobne ? może dojść na szerszą skalę do rozwinięcia koniunktury na wzbogacanie tekstów krytycznych nie tyle literackimi i retorycznymi chwytami (metafora, gradacja, refren, retardacja) czy utrwalonymi elementami utworów prozatorskich (dialogi, fabuła), a także innymi ?trickami?, charakterystycznymi dla warsztatu pisarza ? lecz, być może, dojdzie do istotniejszego przemodelowania paradygmatu tekstu krytycznego w jego strukturze: w jego modelową konstrukcję literackość zostanie wpisana jako jej nieodłączny element, będzie w tego typu wypowiedziach standardem[3].
Osoba Edwarda Balcerzana przypomina nam jednocześnie o podstawowym warunku i kryterium przy omawianiu jakiegokolwiek właściwie tematu w ramach działalności krytycznej: zachowaniu postawy sceptycznej. Decydując się na namysł nad pojęciem literackości powinniśmy bowiem uzmysławiać sobie jej iluzoryczność, która stanowi o wspomnianej potrzebie dokonywania regularnych rewizji tego parametru:

Do takiej iluzji należą m.in.: wskazywane przez formalistów rosyjskich  u n i e z w y k l e n i e  widzenia przedmiotu jako skutek dezautomatyzacji mowy, witkacowski ?d r e s z c z  m e t a f i z y c z n y?  jako wynik spotkania z Czystą Formą czy jakobsonowski opis mechanizmu nadorganizacji poetyckiej, polegającej na przeniesieniu reguły ekwiwalencji z osi paradygmatycznej na syntagmatyczną, co powoduje zaskakującą reorientację w zastanych systemach wartości[4].

Balcerzan ma tutaj na myśli konieczność weryfikowania właściwie każdej realizowanej postawy: filozoficznej, krytycznej, światopoglądowej etc. Skąd wynika takie założenie?

Obserwacja krytyki literackiej ? emfatycznie łatwowiernej i rozkoszującej się ?mnożeniem bytów ponad potrzebę? (to jedna z istotnych funkcji, zasługująca na wpisanie do schematu Sławińskiego) ? pozwala sądzić, iż wszelkie iluzje, urojenia czy halucynacje (byle kolorowe), są dla niej faktami komunikacyjnymi, odznaczającymi się identycznym stopniem realności[5].

Powyższy cytat powinien umożliwić nam zabezpieczenie się przed popadnięciem w iluzje, urojenia czy halucynacje. Co więcej, jestem przekonany, że taka ?metodologia sceptycyzmu? sprawdzi się w naszym przypadku jako czynnik inspirujący do wielu mniej lub bardziej pobocznych rozważań dotyczących zmienności dwóch interesujących nas ról społecznych, ponieważ w wielu przypadkach zobiektywizowanie ? sceptyczne, falsyfikujące ? poszczególnych stanowisk, którego tego zagadnienia dotyczą, okaże się nieocenione.

***

W kolejnej części przejdziemy do historycznoliterackiego, a także historyczno-krytycznego omówienia zjawiska zmienności ról w polskim życiu literackim na wybranych przykładach jego uczestników, którzy prezentują te dwie funkcje w sposób najbardziej złożony, barwny i reprezentatywny dla całego zagadnienia. Przegląd obejmuje okres od początku XX wieku, a kończy się na transformacji ustrojowej w 1989 roku, którą to datę przyjmuję głównie w celach porządkowych, jako uzasadnioną i metodologicznie ugruntowaną cezurę.

Grzegorz Czekański

ffffound.com

ffffound.com


[1] E. Balcerzan, Sprzecznoścowa koncepcja literackości. W: Sporne problemy współczesnej wiedzy o literaturze, pod red. W. Boleckiego i R. Nycza, Warszawa 2002, s.256. Sam Balcerzan jest dość uznanym autorem wierszy, który ? mimo że współcześnie praktycznie nieobecny ? co ciekawe, pozostaje w zasadzie jedyną znaną mi postacią, która będąc autorytetem literaturoznawczym, pozostała jednocześnie w dłuższej perspektywie czasowej autorytatywna (jako pisarz)  dla środowiska literackiego. Potwierdzić może te przypuszczenia zbiorowa edycja jego wierszy, wydana w 2010 roku przez Instytut Mikołowski (Wiersze niewszystkie, Edward Balcerzan, Instytut Mikołowski, Mikołów), które w recenzji Krzysztofa Siwczyka okazują swoją ważkość. ?O ile Nowa Fala ? pisze Siwczyk ? nieco instrumentalnie podjęła tę problematykę, zaprzęgając wiersz do walki z nowomową PRL, o tyle sam Balcerzan pozostał wierny swojemu ?poetyckiemu laboratorium? ? prowadził namysł nad naturą języka, przemyśliwał Mickiewiczowski passus z Dziadów: ?język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie?. Sporo jego wierszy opartych jest właśnie o koncept, figurę stylistyczną oraz pastisze klasyków, jak w cyklu Wierszy uzależnionych, gdzie Balcerzan ?bawi się? w Leśmiana, Różewicza, Herberta, Białoszewskiego. (?) Te wpływy nigdy nie są beztroskie. Balcerzan o tych twórcach pisał, kładł podwaliny pod odczytania kanoniczne? [podkr. moje ? G.C.]. Konkluzja recenzenta jest prosta: ?Biorąc pod uwagę ogrom dorobku naukowego, należy zastanowić się, skąd jeszcze bierze czas na pisanie wierszy. W grę musi wchodzić praca po godzinach (?)?, co wydaje się interesującym dla nas tropem, dotyczącym oczywistych komplikacji poety-krytyka, borykającego się z odwiecznym problemem: deficytem czasu.

Zob. http://wyborcza.pl/1,75475,7468926,Mistrz_Nowej_Fali.html.

[2] E. Balcerzan, op. cit.

[3] O tym, że takie założenia nie muszą przynależeć do sfery teoretycznoliterackiego science fiction, może świadczyć wybitna książka Dašy Drndić Sonnenschein (przełożyła Dorota Jovanka Ćirlić, Czarne, Wołowiec 2010), która jest ? o czym świadczy podtytuł ? ?powieścią dokumentalną?. Chorwacka autorka, która, co dla nas szczególnie istotne, jest jednocześnie ?prozaiczką, krytykiem literackim, literaturoznawczynią, tłumaczką i dramatopisarką?, opisuje w Sonnenschein Zagładę i południowoeuropejski epizod II wojny światowej w sposób daleko odbiegający od zwyczajowej konwencji, która nakazywałaby utrzymywanie dystansu i zobiektywizowanie postawy narratora przy korzystaniu ze źródeł. Drndić wskazała literaturze świadectwa w zasadzie nowe perspektywy rozwoju (ale i ogólnie: literaturze, choć w sposób zupełnie odmienny od np. mocno osadzonych w źródłach historycznych Łaskawych Jonathana Littella). Uczyniła to opisując ? z wykorzystaniem narzędzi używanych w poezji i prozie ? losy Żydów włoskich, stosunki międzynarodowe tamtego czasu (m.in. sytuację geopolityczną Szwajcarii) związane z hitlerowskimi Niemcami oraz eksterminację ludności żydowskiej m.in. w Treblince i Sobiborze ? w sposób nader subiektywny i, można niekiedy odnieść wrażenie, nonszalancki. Co mówi nam to w przy okazji naszych rozważań o zmienności ról?

Możemy odnieść się do takich ? śmiałych ? prób przemodelowania zwyczajowych schematów funkcjonowania pewnych gatunków i rodzajów wypowiedzi (literackich/krytycznych) w kontekście zmienności genetycznych literatury i krytyki, ponieważ nie widać przeszkód w powstaniu ? analogicznie do dokumentalnej ? p o w i e ś c i  k r y t y c z n e j, jak i również, nazwijmy to w ten sposób,  k r y t y k i   b e l e t r y s t y c z n e j.  Oczywiście, proza krytyczna rozumiana byłaby w sposób odmienny np. do wspomnianego Oscara Wilde?a, pojmowana mogłaby być bowiem w sposób komparatystyczny i interdyscyplinarny ? ponieważ zwłaszcza w kreatywnych realizacjach komparatystyki właśnie można upatrywać potencjału, zdolnego przynieść literaturze, i krytyce, nowe, niewyeksploatowane dotychczas, możliwości. Przypadek Drndić tym samym dowodzi, na ile inspirująca może być zmienność ról, konwencji i poetyk, w kontekście poszukiwań nowych gatunków literackich.

[4] Op. cit., s.259.

[5] Op. cit., s.257.