Temat krytyki na łamach brulionu nie został chyba do tej pory opracowany jako oddzielne zagadnienie, pojawiał się jako część ogólniejszych rozpraw o kwartalniku, między innymi w monografii BruLion. Instrukcja obsługi Marcina Wieczorka wydanej przez korporację ha!art w roku 2005. W swojej książce nie poświęca autor problemowi krytyki osobnego rozdziału, znajdował on miejsce w cytatach, omówieniach, między wierszami. Nie jest jednak głównym zagadnieniem. Ponad to, niewiele miejsca omawianemu zagadnieniu poświęcają Jarosław Klejnocki i Jerzy Sosnowski w opracowaniu Chwilowe zawieszenie broni. O twórczości tzw. pokolenia ?bruLionu?. W związku z takim stanem wiedzy na ten temat, za cel pracy postawiłam sobie sprawdzenie, jaki rodzaj krytyki dominował w przedstawionym periodyku, jak realizowane były zadania i funkcje krytyki literackiej w krakowskim kwartalniku. Kolejnym moim pytaniem badawczym jest jak przedstawiały się proporcje not recenzyjnych i recenzji w stosunku do bardziej ?nobliwych? gatunków jak szkic czy esej, ile miejsca poświęcano krytyce literackiej w poszczególnych numerach brulionu. Na podstawie ilości artykułów poświęconych literaturze i samej literatury w piśmie brulion chciałabym również odpowiedzieć na pytanie, czy było to pismo literackie, czy może poświęcone kulturze w szerszym spectrum i nazywanie brulionu pismem literackim jest bezzasadne. Na potrzeby niniejszej rozprawy postanowiłam stworzyć własną typologię form krytyki literackiej i według niej zbadać, które rodzaje piśmiennictwa krytycznoliterackiego dominowały na łamach periodyku. Nie jestem jednak autorytetem w dziedzinie krytyki literackiej, w związku z tym swoje badania oprę na solidnej podstawie uznanych krytyków i teoretyków krytyki, modyfikując i dostosowując ich podziały na miarę brulionu.
***
W opracowaniu dotyczącym twórców związanych z brulionem[1] Jarosław Klejnocki i Jerzy Sosnowski zamieścili fragment poświęcony dwóm różnym spojrzeniom na rolę krytyka. Oba wzorce mają swoje dalekie źródło w kulturze starożytnej i odwołują się do postaci greckich krytyków: Arystarcha z Samotraki i Zoilosa z Amfipolis.
?Pielęgniarz? mający swoje korzenie w postawie Arystarcha to krytyk przyjazny, pozbawiony złośliwości, choć często wymagający. Może to być również wydawca życzliwie towarzyszący wybranym przez siebie autorom. Jak piszą Klejnocki i Sosnowski, na Arystarcha chętnie powoływał się Jerzy Stempowski w swoim przekonaniu, że o złych lub nielubianych książkach krytyk w ogóle nie powinien się wypowiadać, gdyż szkoda na to marnować czas zarówno recenzenta, jak i czytelnika. Samo milczenie krytyki jest bowiem według Stempowskiego wymownym znakiem dla autora. Do tej opinii przychyla się również Jerzy Sosnowski w swoim artykule z ?Czasu Kultury?[2] : ?Pisz tylko wtedy, gdy czujesz, że musisz ? oto wskazanie, które zdaje się płynąć ze strony literatury ku towarzyszącym jej krytykom.?. Swoje twierdzenie uzasadnia powołując się na życzliwą ironię, z jaką poeta Marcin Świetlicki miał się odnieść do krytyka Mariana Stali, mówiąc o nim, że jest najlepszym krytykiem młodego pokolenia, choć wcale go nie rozumie. A trzeba odnotować, że Marian Stala stał się jednym z krytyków najczęściej publikujących w brulionie recenzje wierszy młodego (wówczas) pokolenia. Sosnowski twierdzi, że Stala oczywiście rozumie poezję, o której pisze, ale pisze o niej ?z zewnątrz?, z pozycji obserwatora niezaangażowanego bezpośrednio. I właśnie taka pozycja krytyka mogła wydawać się Świetlickiemu brakiem rozumienia. Zdaniem autorów Chwilowego zawieszenia broni taka opcja krytyczna wiąże się z charakterystycznym dla środowiska brulionu sposobem myślenia o literaturze, a więc przekonaniu o ?katastrofie filologii?, kryzysie metod badawczych, niechęci do mówienia zbiorowego, nieufności wobec syntez i powszechników, lęku przed fałszowaniem znaków egzystencji.
Zoilos z Amfipolis, znany bardziej jako Zoil, był krytykiem niezwykle złośliwym i sarkastycznym wobec Homera. Od kiedy w historii literatury pojawił się Zoil każde bezkompromisowe pióro szydercy zostało uświęcone tradycją. Brudny Harry zaś to postać znana z kilku filmów kryminalnych z Clintem Eastwoodem w roli głównej. Kreowana przez Eastwooda postać to bezkompromisowy i okrutny stróż prawa. Nonkonformizm, surowość sądów i brak delikatności jest więc tym, co łączy obie postaci.
Klejnocki i Sosnowski piszą, że koncepcja ?Brudnego Harrego? eksponuje społeczne funkcje krytyki, ma wyraźnie zarysowanego odbiorcę. Krytyka zainteresowana twórczością rówieśników jest zwykle krytyką pierwszego z omawianych typów, mającą za swego patrona Arystarcha, krytyką ?pielęgniarską?. Jak piszą autorzy, trudno krytykować kogoś, kogo uważa się za wartościowego artystę i którego się w danym momencie promuje. Wobec nowej rzeczywistości, w której literatura stała się jednym z towarów na rynku, nastąpiła swoista unia pisarza z krytykiem, nie tylko na zasadzie wspólnoty estetycznej, ale i ze względów towarzyskich. ?Brudny Harry? to taki krytyk, który ? przyjmując rolę tłumacza, ale i komiwojażera ? uprawia krytykę negatywną, czy może lepiej – nieufną wobec tekstu. Jest ?jedynym sprawiedliwym?, który nie poklepuje kolegi pisarza po ramieniu, ale rzetelnie ocenia jego dzieło, często wbrew gustom większości. Taki krytyk musi jednak zdobyć zaufanie czytelników. Aby tak się stało jego sądy winny być oparte na wyraźnych przesłankach. Powinien też umieć zakreślić obszar własnej niezależności, nawet w obrębie danego środowiska literackiego. Przede wszystkim jednak ?Brudny Harry? zajmuje wobec tekstu stanowisko, nie jest jedynie obserwatorem. Nie można oczywiście wyrugować z pracy krytyka subiektywizmu. Obiektywizm nie jest możliwy do osiągnięcia, więc nie na nim, a na stabilności poglądów krytyk-?Brudny Harry? buduje swoją markę.
Omówione postawy stanowią skrajne punkty jednej osi rozpiętej między krytyką towarzyszącą, ciepłą i życzliwą wobec autorów, a czasem złośliwą, lecz częściej celną i rzetelną krytyką bez kompromisów.
Agata Nowak
[1] J. Klejnocki, J. Sosnowski, Chwilowe zawieszenie broni. O twórczości tzw. Pokolenia ?bruLionu? (1986-1996), s.153 et passim.
[2] J. Sosnowski, Pielęgniarze i pasożyci, ?Czas Kultury? nr 3, 1995, cytat za: Klejnocki, Sosnowski, op.cit., s. 154.
Tekst jest fragmentem książki „Krytyka literacka na łamach „brulionu””, która ukazała się ostatnio w wydawnictwie Ardius.
jak to mówią, na dwoje baba wróżyła. wychodzi na to, że krytyk w stylu Bonda byłby tutaj jakąś wypadkową 🙂