ffffound.com

* * *

Bez lekceważenia obowiązków
nie da się zrobić nic sensownego.
Tymczasem klasycy mówią, że
gdy wjadę do rodzinnego miasta,
to sens jak rząd – sam się znajdzie.
I to dla poratowania narodowego
funduszu zdrowia Tymoteusz II
Karpowicz i Stefan Olszowski
wrócą się przez najcięższą wodę.

Zawsze może być bardziej

Taksówkarz musi być wolny. Niemen sam się
miksuje, Rothko sam się będzie zawieszał.
Czołówki teatralne są na kinowych schodach,
wsteczne światło jest jak bez nerki. Ekspozycję
krep barwnych zapewnią ludojadowe świetliki.
Geniusz akcji leży w formie do czysta. Po
wycieczce rowerowej siedzę w bolas tj. na
zgięciu mapy. Gdy motardzi jeżdżą w zespole
łokcia tenisisty, mnie kapralem Joel powiozą
na zajęcia z wideokonferencji fal, bijących spod
czako w znaczkach, których baretek nie nosiłem
w gabinetach zniekształceń ds. liniowych. Mapa
pasuje zawsze, mówi wewnętrzny dekorator.
Ja to przez erzac napiszę, a kantu nie zagnę.



Leszek Kieniewicz, Ph.D., urodził się sam w 1959 r. w Brukseli. Mierząc wysoko trafił w 1987 r. do artylerii przeciwlotniczej. Od tego czasu silną osobowość fundował na WordPerfekcie i braku, telewizora. Publikował m. in. w Post Factum, Arce, Wezwaniu, Ziarnie, MWA, Macacie i Akcencie. Od 1993 roku sekretarz królewski. Pisząc y jeżdżąc imał się dyscyplin dodatkowych.

Jako wybitny platonik, devicer, badacz epoki batoriańskiej oraz pomysłodawca tysiąca i pięciuset napisów na koszulki, pozostał wierny metodzie paranoiczno-krytycznej. Konstancin Jazz jest na Bruna u siebie. Lucille od siebie dodaje: to nie jest gitara.