www.laluzdejesus.com

www.laluzdejesus.com

Szukanie pracy jest tak samo upokarzające jak szukanie dziewczyny,


mówię to Asi i kładę się na łóżku. Z petem. Jest raczej popołudniu. Asia jest po pracy, a ja bez pracy. Mam późne lato. To ten czas, kiedy kwit jest najważniejszy. Żeby dochlać się przed jesienią, a na wrzesień mieć hajs na blanty z Mazur. Tak apropo palenia, Asia podaje mi blanta.

Co jest upokarzającego w szukaniu dziewczyny?

Trzymam dym. Trzymam bardzo mocno, a na zewnątrz jest mały park. Rower przypiąłem do poręczy na klatce. Nie chciało mi się wchodzić z nim na trzecie piętro.

No bo szukanie i podrywanie to upokorzenie w czystej postaci. Logiczne, że wszystkie powinny chcieć ze mną, co nie? Tak samo praca. Rozmowy o pracę to jak namawianie laski na seks. No, jedź ze mną. Do mnie. Na Pieczewo. Wydymam cię jak maszyna. Będziemy się ruchać i brać narkotyki. Mam trochę mefedronu i blanty.

Asia patrzy na mnie i chyba nie wie co powiedzieć. W końcu decyduje się na:

Ale ty jesteś głupi, Paweł. Czasami gadasz takie pierdoły, że żal.

Zawsze ma w miarę mocne blanty. Jak nie mogę nic zamotać porządnego, to wiem, że Asia na pewno ma coś w bombce po czekoladkach, która stoi na półce z książkami.  Wstaję i idę do kuchni.  Biorę z lodówki dwa browary. Rzucam puszkę Asi. Swoja otwieram i wracam na łóżko. Włączam na youtube New Order. Dreams never end. Wideo z Nowego Jorku i jaram się, jak Hook tam śpiewa.

W ogóle mam prawie trzydziestkę. Moi koledzy pracują w Gazpromie, albo wydają książki. Wymyślają posty na fanpejdże Tyskiego, a ja spłacam raty za rower i utrzymuje mnie urząd pracy, i rodzice.

Hook w białej koszuli. W Nowym Jorku. Jest rok 1981. Rodzę się za trzy lata.

Żalisz się czy chwalisz kolegami? Poznaj mnie z którymś. Może być ten z Gazpromu.

Śmiejemy się głośno. Porezani już paleniem. Piwko wchodzi przyjemnie. Dobrze, że mam w plecaku lampki do roweru. Wolałbym, żeby policja nie zatrzymała mnie w celu pouczenia o brak oświetlenia, co zmniejsza moją widoczność na drodze. Stwierdzając przy okazji, że jestem lekko zrobiony. Kawałek się skończył. Na zewnątrz ciemniej, ale wciąż ciepło. Gówniarzeria wraca do domów.

Powiedz mi, a ty nie miałeś dzisiaj jakiejś rozmowy o pracę? W sumie.

Taaa, miałem.

I co?

Wzruszam ramionami. W sumie nie ma tu wielkiej historii. Pytania, jak na każdej rozmowie. Przestaję się już do nich przykładać. Ubieram się normalnie. Odpuszczam napuszenie. Nudzą mnie przy tym osoby, które ze mną rozmawiają. Są coraz młodsze, a warunki zatrudnienia coraz gorsze. Chyba zaczynam tęsknić za pracą w dziale RTV. Do czego to doszło.

Rozmowa jak rozmowa. Przyszedłem. Zadali mi pytania. Wyszedłem. Wiesz, pięć zalet i pięć wad. A na koniec dlaczego akurat ta firma i skąd się dowiedziałem. A niby skąd mam wiedzieć, jak wysyłam setki CV miesięcznie. Mało wiem na ten temat. Sami powinni sprawdzać, z jakiego portalu było to ogłoszenie. Pierdolenie.

Sączę dalej piwo. Przez chwilę nie odzywam się. Jest idealnie cicho, czyli słychać tylko jej trzyletniego laptopa HP. Czasami przebija się lodówka z kuchni. Za oknem jest już ciemno i równie cicho. Z Asią studiowaliśmy. Ona skończyła w terminie, a ja zbieram się od dwóch lat do skończenia. Proste historie. Zaczynam kręcić. Wcześniej odpaliłem jakieś minimale. Tak pod bolka.

Przylazłem na to spotkanie. Byłem nawet wcześniej o jakieś dwadzieścia minut. No i siedzę w jakimś zasyfionym holu. A rozmowa była na Pstrowskiego. Blisko LO sześć. No i siedzę tam na jakimś krześle. Oprócz mnie jakaś brzydka laska. Taka z wypryskami na szyi i w białej koszuli. Z jakimiś falbankami. Zapinanej. W czarnej spódnicy delikatnie za kolano i na nogach. Czaisz, buty jak z jakiejś akademii szkolnej. W sumie wyglądała jak taka prowadząca dupa.

Kręcę i nawijam coraz płynniej. Stoję trochę z boku tego i zaczynam się jarać floł. Płynnie zmieniam muzykę. Wyszukuję Nas’a. Asia wydaje się nawet zainteresowana tym, co mówię, choć podejrzewam ją o zawieszenie się na czymś.

No i siedziałem tak na tym całym korytarzu. Nic się nie działo. W sumie nie wiedziałem, co to za firma. Wkurzyłem się i poszedłem zapalić papierosa na zewnątrz. Zawsze jarała mnie scena w Psach, kiedy Franz pali w czasie przesłuchania. Takie rekrutacje chciałbym mieć. Sto procent testosteronu.

Kiedy tak mówię, to zdaję sobie sprawę, że chyba nie podoba mi się moje życie. Te podskórne marzenie o karierze i dziewczynie. Cały czas przyklejone gdzieś w czaszce. Jak wszystko się jebie, to się pojawia i całkowicie dobija.. męczy i rżnie banię. Zmusza do analizy. W najgorszych momentach, kiedy jest przesilenie. Ćmi wtedy jak zepsuty ząb. Którego boję się usunąć. Mniejszy ból lepszy od mocnego hitu. Puncha w ryj. Moja głowa działa teraz na dwóch narracjach. Opowiadam Asi o procesie rekrutacji na stanowisko jakieś tam. Obok słucham siebie i analizuję każde zdanie. Pizga ten blant jak nic.

No i czekam na rozmowę. Czekam i irytuję się bardzo mocno. Tak w chuj. Przychodzi jeszcze jakiś typ. Strzelam, że student jakiegoś kierunku rolnego. Purda reprezent. No tak siedzieliśmy w trójkę, a później w dwójkę. Później znowu w trójkę. Laska wlazła do środka w stroju galowym. Doszła jeszcze jedna, bardziej z Jarot niż z Olsztynka. Wyszedłem na jeszcze jednego szluga, bo wyliczyłem przewidywany czas galowej rozmowy. Spaliłem. Chwilę posiedziałem. Galowa wyszła. Wstałem i automatycznie zakręciło mi się w głowie. Wchodzę do pokoju jak katedra literatury współczesnej i teorii literatury na Szrajbera. Dwudziestokilkuletnia blondyna zaprasza mnie. Prosi, żebym usiadł. Zgadzam się a to. Siadam. No i poszły te pytania. Skąd się dowiedziałem, jakie są moje wady i zalety, dlaczego miałem takie krótkie okresy pracy. Odpowiadałem automatycznie. Nagle pomyślałem, że jestem w pornolu. Kumasz te pornole z fałszywymi przesłuchaniami?

Asia się ożywiła na słowo pornol. Wstała i poszła do kuchni po dwa browary. Zimne łomże idealne na koniec lata. Zaraz przyjdą i tak Niemcy. Innej opcji nie ma. Pod koniec lata co roku jest bliztkrieg i na koniec zima. Asia usiadła. Mogę kończyć. Czuję, że to ten dzień, w którym mam historię.

No i pytam tej Ani czy Ady ? czy kojarzy backroom casting couch. Odpowiedziała, że nie. To pytam o fake agent. Też nic. To wstałem. Rozpiąłem spodnie i wyjąłem fujarę. No zacząłem się brandzlować. Laska w szoku. Ja ruszam napletkiem. W sumie zdałem sobie sprawę w pewnym momencie, że raczej nie będzie jak na filmie. Zdałem sobie też sprawę z tego, że raczej nie dostanę pracy. Szybko zapiąłem spodnie. I spierdoliłem stamtąd.

Zrobiło się cicho do bólu. Uszy pękają. Sprawdzam zegarek i na pewno będę wracał nocnym. Asia jest albo tak upalona, albo w takim szoku; nie odzywa się w ogóle. Co mnie męczy. Może wreszcie przegiąłem. Włączam New Order z tego samego koncertu z Nowego Jorku. 1981. Ceremony.

Patrz, jak oni się krępują grając ten kawałek. Rok po śmierci Curtisa. Patrz, przypatrz się. Bernard bierze ten mikrofon, jak jakiś debiutant. Całkowicie brakuje mu pewności.

W tym momencie wszystko zaczyna się walić. Asia podchodzi do mnie. Siada obok. Patrzy na mnie swoimi niebieskimi. Spalonymi oczami. Wyciąga chudą dłoń w moja stronę. Ja czuję się teraz jak Bernard Sumner, kiedy rozpina mi rozporek i chwyta penisa długimi palcami. Dłoń ma zimną. Zaczyna rytmicznie ruszać moim napletkiem. Nie ma w tym delikatności, ale nie robi tego też za mocno. W stylu ostrego pornola, w którym brandzlowanie wygląda jak jakieś ubijanie masła. Kładę się na łóżku, a ona nie zmienia tempa. Ceremony New Order zamieniło się w Ceremony Joy Division. Tracklista na youtube. Nie patrzę na nią. Patrzę w okno. Kiedy kończę sobie na brzuch, a resztka spermy ścieka po jej dłoni, patrzę wtedy w monitor. Wstaje. Wraca na miejsce sprzed zwalenia mi. Wyciera rękę o obrus.



Michał Krawiel