Nowy Jork: koszmar na dziewiętnastym piętrze
Przyjęcie było mocno zakrapiane,
więc śpi teraz głębokim snem
na dziewiętnastym piętrze
Hotelu Mandragora.
A śnią jej się, śnią
bezcielesne potwory
i potworne ciała.
Nie może oddychać, ramiona
ciążą jej jak ołów.
Ale kiedy ręka w futrzanej rękawiczce
ląduje na jej twarzy,
budzi się z krzykiem:
Boziu, Boziu, to tylko
sen, tylko koszmar!
Drżąc wstaje
i podchodzi do okna.
Drżąc rozsuwa firanki
i? wpatruje się
w lewe oko King Konga.
Porównanie i kontrast
Wielki myśliciel zmarł
po czterdziestu latach buszowania
z latarką
w ciemnym lesie idei,
w jaskrawym blasku percepcji,
zostawiając w spadku dla świata
czternaście książek,
gdy tymczasem kura, co zapuściła się
w sześcioakrowy zagon bujnego owsa,
niespiesznie a precyzyjnie
namierzyła gniazdo z pięcioma jajami.
Widmo
Przede mną solidny stożek
Ben Stack, oglądający
wszystkie strony świata na raz,
choć przecież nieruchomy.
Wspinam się, wspinam i wspinam,
nie lubi mnie sokół,
nie toleruje jaszczurka,
unika mnie łania
i dwóch jej adoratorów.
Na kopcu odwracam się i przyglądam
galimatiasowi pustkowia:
góry, jeziora i bagna:
Południe, Wschód, Północ, a potem
– Zachód ? morze,
gdzie mit w pełnej gali,
wielki żaglowiec, co wymknął się
z największej butelki świata,
sunie dostojnie przez szumiące wody.
Norman MacCaig