Odrowąż

Być tak bardzo pasterzem,
że nie starczy już sił na miłość
i tamto drugie? Przecież
mówiłem ?
wielokrotnie ? dokąd to zmierza:

zejdą się wilcy,
żeby obwąchiwać
łydki co lepszych czirliderek,
piłka trącona zimnym nosem potoczy się
prosto w objęcia głogu, i to już będzie
koniec, i ociągając się pójdziemy
do najbliższego wyjścia.


Najlepiej zostaw

Bladzi w lusterku wstecznym, bladzi w samolocie,
powiedzmy: pociągnięci pędzlem tego pędu,
co krew odgarnia z twarzy aż za uszy,
co tlen pompuje z gardła aż do płuc.

Bądź sobie blady jak ten szpaler brzóz,
trzeszczący jak błyskawica w sierpniu.
Myślisz, że kogo to obejdzie?
Pana grzybiarza? Pana ogrodnika?

Migiem nad morze, tam się rozbijemy,
nic nie zakłóci przebiegu procesu
lepienia ludzi z piasku i trawy morskiej,
aż w końcu ze zmęczenia powiemy im już.


Addendum

Od zawsze próbowałem wydobyć z siebie ten ton.
Udało się i teraz jestem doktorantem
na uniwersytecie znużenia.
Czy mogę Ci w czymś pomóc? Takie słabe
echo. Odkąd mewy znalazły zajęcie
po tamtej stronie słońca,
nie mam innych myśli niż dotyczące piasku.



(***)

Najpierw się gubi życie, potem liczy do trzech.
Co z tobą? Miałeś mi aportować
pałąk pierwszego snu, a teraz chodzisz
w moich wytartych butach? Niepojęte.


Naskórkowe historie

Koniec, koniecznie. Jeszcze zanim ciało
zużyje całą wodę i pójdzie spać,
a moja lepka pamięć zetnie się jak żółtko,
skropiona twoją serdeczną skopolaminą.

Karnie i konsekwentnie, trzeba złuszczyć
ten język, czego się spodziewałeś,
przecież nie jazdy do utraty tchu
w łyżwach zrobionych z połówek żyletki?

Spokojnie: samą kredą zaznaczyć swoją niewinność
albo tylko zanucić ją, nie wiem;
może w obliczu narastającej furii
lepiej będzie być niemym zamiast niewinnym.



Paweł Tomanek