Paweł Bernacki

Gdybym miał znaleźć jedno słowo, które najpełniej oddałoby charakter Delty ? debiutanckiego tomiku Anny Wieser, byłby nim ?gniew?.  Z jednej strony zbiór to pełen emocji: strachu, złości, poczucia osamotnienia, z drugiej jednak nasycony wręcz pierwotną sensualnością. Nie ma tu mowy o delikatnej, kobiecej zmysłowości spod znak Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej czy Haliny Poświatowskiej, raczej o szorstkim,  rdzennie zwierzęcym postrzeganiu świata. Powiada o sobie podmiot tej poezji: Jestem odwrócone i ciągnięte/ przed moim domem/ Zdejmij mnie niech nie będę/ zwierz drzewo człowiek ja/ ja zwierze.

Mało tego! Owo zwierze bynajmniej nie jest oswojone ? to nie francuski pudelek w modnym salonie, to dzika wilczyca wrzucona w środek dużego miasta. Metropolii, która ją osacza, z której musi się wyrwać, zawalczyć o swoją tożsamość, określić granice oddzielające jej jestestwo od otaczającego świata. Szukam swojego krzesła powiada i dalej: to taki kawałek łaski jak ciepło w pachwinie psa. Znalezienie swojego kawałka podłogi, zbudowanie samoświadomości nie przychodzi jednak łatwo. Tym bardziej, że podmiotowi tej liryki doskwiera ogromna wręcz samotność i poczucie wyobcowania. Brak jej więzi z rodzicami (Moja matka pokój zamknięty, a w innym wierszu: Matko uśmiechająca się do grzechów/ módl się za moje/ nieodebrane połączenia od ojca), nie układają się związki z partnerami, a nawet mężem (Mój mąż powiedział, że nie wie/ czy może mi wierzyć/ chociaż bardzo się stara).  Dzieciństwo zamyka się na kilku, nieraz gorzkich, wspomnieniach,  wręcz obrazkach, które często w ogóle nie są ze sobą powiązane. Nie potrafią one dać ukojenia, tylko potęgują ból. Ten zaś w połączeniu ze strachem, samotnością, wyobcowaniem rodzi gniew ? wspomnianą siłę napędową tomiku. Wyraża się on nie tyle w krzyku i agresji (choć w nich także), co w ironii, cedzeniu słów między zaciśniętymi zębami, chłodzie, celnym wbijaniu szpil?

Po raz kolejny więc mamy do czynienia w poezji współczesnej z liryczną kontestacją, polegającą na walce twórcy o jego tożsamość, odcięciu się od zakłamanej, pozbawionej indywidualizmu i wolnomyślicielstwa rzeczywistości.  Wszystko niby dobrze, wszystko poprawnie, tylko gdzieś w głowie pobrzmiewa myśl, że to już było, że to trochę wtórne. Dlatego też o Delcie Anny Wieser mogę powiedzieć tylko, że to zbiór niezły i ciekawie rokujący na przyszłość. Własny język już został wywalczony, czas wyjść poza siebie i zacząć opowiadać o czymś więcej, odkryć coś nowego, powiedzieć to, co jeszcze nie powiedziane? Osobiście ? czekam na ciąg dalszy.

Anna Wieser  „Delta”, WBPiCAK, Poznań 2009