Żyto

Zalewskim

i z tego opisu już nic nie wyniknie:
zapowiedział się nieznośny front
nasza wycieczka stała się drganiem
w nawiasach wiatru nasiona pył

słowa wyrwane twoim (i czyimś tam)
jeszcze ustom słowa którymi kiedyś
(karmiły się wróble?) które należały
do jakiegoś ciebie mnie m(o)gły?

ustom których już nie których już
przelało się na wzgórki gdzie wioski
i pola upraw kładą się pod opis pod
nagi nóż miasta są gdzieś mają się

w przerwanych zdaniach jak wyraz
twarzy gdy już się skończyła idę z tym
już bez słów przeżywam trawę (o) dzień
nie zdążył odpowiedzieć na pytanie

który to nie zdążyłem się mu przedstawić
przeglądam się bez ust w jego płynie:
pędzą fale po życie fale pędzą po życie
fale pędzą po fale życie pędzą


Szymon Szwarc