thisisnthappiness.com

thisisnthappiness.com

Z wieszaniem kapitalistów lepiej uważać. I nie, nie chodzi tylko o dopełnienie przepisów BHP (jak uczy nas historia z Cezarym Michalskim i Obywatelską Komisją Etyki Mediów w tle, nawet zaproszenia do wspólnych, samochodowych, wreszcie ? osobistych – wycieczek bywają ryzykowne). W dobie miłościwie nas otaczającej, bezprzewodowej digitalizacji i pełzającej za nią administracji (z krawatem zamiast kabla) można pewne sprawy rozwiązywać delikatniej, nie ryzykując kontuzji przy odcinaniu sznura.

Proszę wyobrazić sobie multimedialny pręgierz ? podobny nieco do licznika długu publicznego, ale o przeciwnym zwrocie. Tego typu ustrojstwo wizualizowałoby to, w jaki sposób i jak bardzo [i tu trzeba wstawić dowolnie brutalną grafikę] nas międzynarodowa finansjera, pokazując niejako przy okazji twarze, zarobki i strukturę wydatków tych co bardziej uprzywilejowanych uczestników owej drastycznej sceny.

Na wspomnianym pręgierzu byłoby możliwe także wyświetlenie pocztu prezesów Europejskiego Banku Centralnego, dzierżących z dumą artykuł 107. statutu owej instytucji (?W wykonywaniu uprawnień oraz zadań i obowiązków, które zostały im powierzone niniejszym Traktatem i Statutem ESBC, ani EBC, ani krajowy bank centralny, ani członek któregokolwiek z ich organów decyzyjnych nie zwracają się o instrukcje ani ich nie przyjmują od instytucji czy organów wspólnotowych, rządów Państw Członkowskich, ani jakiegokolwiek innego organu.?). Ten uroczy obrazek mógłby zostać zestawiony z portretami przyszłych ofiar paktu fiskalnego ? dokumentu, który skutecznie uniemożliwi kryzysowe wykorzystanie keynesowskich stabilizatorów, utrwalając tym samym model gospodarczy realizowany obecnie w krajach rozwiniętych. Model ten, dodajmy, nie tylko nie promuje zatrudniania ? poprzez sprzeczne ze sobą bodźce płacowo-podatkowe wydatnie przyczynia się do wzrostu bezrobocia!

Nasz high-endowy gadżet posiadałby ponadto funkcję zoom, pozwalającą dojrzeć chociażby wnętrze lodówki chronicznie poszukującego pracy Jana Kowalskiego, powiedzmy ? pół słoiczka musztardy gdańskiej i plaster żółtego sera przecenionego w pobliskim markecie. To ? jakże smutne i prawdziwe – wszystko mogłoby zostać zestawione ze statystycznym menedżerem gdzieś z zaplecza listy 100 najbogatszych Polaków wg ?Forbesa?, kupującym w połowie stycznia, w nieco odleglejszych delikatesach segmentu premium, świeżutkie czereśnie po 99zł za kilogram. Mógłby także, na sposób możliwie pulsacyjny i widoczny, ukazywać różnicę pomiędzy średnią płacą w gospodarce narodowej a medianą miesięcznych zarobków (jak wynika z raportu GUS o strukturze wynagrodzeń w 2010r., chodzi o okrąglutkie 636,72zł brutto). Być może pozwoliłoby to usunąć ?statystycznego Polaka? ze świadomości społecznej i zająć się rzeczywistością?

Na wyświetlaczu musiałoby się także pojawić zdjęcie grupowe: niespełna półtora miliarda ludzi (kadr z 2008r., niestety – wciąż wyrywający się z ram) żyjących za mniej niż 1,25$ dziennie. Potężny teleobiektyw mógłby objąć każdą z tych osób podpisaną z imienia i nazwiska, wraz z jej problemami i dolegliwościami. Uważny obserwator dostrzegłby zapewne także niewidzialną rękę rynku, machającą gdzieś z offu jedwabistymi chusteczkami swych przedstawicieli.

Nam zaś pozostawałoby pracować nad tym, by owa transmisja w wyczuwalnie bliskim momencie zakończyła się szczęśliwie. Między napisami końcowymi mogłyby się znaleźć chociażby uśmiechnięte twarze Jeana-Michela Severino i Oliviera Ray’a. Rzeczeni dżentelmeni próbują obecnie przekonać członków klasy z Davos, że biedni, jeśli tylko pozwolić im się nieco wzbogacić, z miejsca przestaliby jawić się jako ekonomiczny balast (http://www.projectsyndicate.org/commentary/can-the-poor-save-the-world-). Pozostali bohaterowie pozytywni mogliby zaś liczyć na okolicznościową fotkę na tle stadka rozsądnych ekonomistów (bo istnieją!, bądź, do tego czasu: zaistnieliby), prezentujących sprawiedliwe, zrównoważone, ekologiczne, szyte na miarę modele inicjowania i podtrzymywania wzrostu i rozwoju gospodarczego. Czego sobie, państwu i obywatelom państwa życzę.


Tomasz Bąk (1991-)