Libreville, Gabon. Błąkam się po bazarze, bo muszę kupić czystą koszulę. Wszystkie w plecaku przepocone i brudne, a dziś ważne spotkanie. Przymierzam. Zdecydowanie za duża. Pytam, czy są mniejsze. Mówi, że nie ma.
– A kiedy będą? – pytam.
– Nigdy.
– Jak to nigdy? Nie masz mniejszych rozmiarów?
– Nie.
– Jak to nie?
Zbliżył się i spojrzał mi głęboko w oczy:
– To jest duża koszula, tak?
– Tak, nawet bardzo duża, za duża.
– No więc w taką koszulę wejdzie i mały, i duży, tak? To po co mi rozmiary?
[w:] Andrzej Muszyński, Południe, Wołowiec, Czarne 2013.
nadzwyczajne