cyclotomy.com

niebieski. prawie siny.

ojciec zajmował się odchodzeniem. egzorcyzmował ziemię wiele
razy nim upadł. nie wybaczył księżycowi pustych butelek ani
miesiączek matki która zmieniała kapelusze jak rękawiczki
i przygodnych kochanków.

opowiadała nam bajki o dwóch takich co ukradli rozsiewając
wszędzie chusteczki. wyrastały z nich nowe kapelusze. a ojciec
miał pretekst żeby znów pić. demony zmieniał w świnię.
wracał z pierwszym mrozem.

kapelusze zwijały się do czapek. na naszych głowach rosły
śliwki. klapsy spadały nocą. nie wybaczyliśmy księżycowi
że wybierał drzewa zamiast bajek matka siała chusteczki
zamykała w nich płacz. odchodzeniem zajmował się ojciec.

 

 

alicja po czterdziestce

nie zabieraj wspomnień do łóżka bo ani snu ani seksu z tego nie będzie

łatwo się zmienić w nietoperza
wystarczy zrzucić linie papilarne
nie golić nóg nie golić pach
nie złuszczać naskórka a wszystkie
koronkowe gacie pociąć żyletką

język wyparzyć wrzątkiem
zawinąć się w ścierkę i czekać
aż nadejdzie zbawienie lub odpływ
lustro służy do przechodzenia
na drugą stronę zaniedbania

 

 

baranina

jednostką obiegową stał się szczur.
Zbigniew Herbert

i tu mogłabym skończyć. wolę wciągać niż dmuchać.
zasada numer jeden spać tak żeby nie nadwyrężyć
szyi. później boli cały krzyż.

trzeba czymś dopchnąć. wypełnić. zwiastować.
przeczuć i przepowiedzieć. ortopeda wynalazek
cywilizacji. od kości

odchodzi mięso. z każdą wojną hojniej. wyplata
zbroje wełniarzom. zarosną skrzepem maków. zboża.
zrodzą jagnięta. i groby.

 

 

pętla

z sodomy do gomory jedzie się tramwajem
znów mi się śniłeś chłopcze o przesłodzonych włosach
wyjadłam spermę cukierki i gnidy żeby ci ulżyć
opróżnione sutki wiozę pod sukienką
przestałam pić kawę teraz świty są bezmleczne

opróżnione sutki wiozę pod sukienką
wyjadłam spermę cukierki i gnidy żeby ci ulżyć
znów mi się śniłeś chłopcze o przesłodzonych włosach
z sodomy do gomory jedzie się tramwajem
pętla

 

 

siną barwą kłuta

włóż rękawiczki ostrożności nigdy zbyt wiele
zeskrobiesz mi szlam krew i brzydki oddech
spod skrzeli gdzie ikra zgniła

nie miałam głosu tylko płaty białego mięsa
zarozumiałość i dziwną obawę że mną obdzielisz
tłum zdradzisz jak zawsze

 

 

układ współrzędnych

gwiazdy rodzą się wiecznie
w łóżkach modlitwach sałatce z rukoli
im bardziej egzotyczny owoc dodasz do zestawu
tym mocniej oczekujesz że kościół się otworzy
a białka połączą w spirale

wymiana zarazków następuje zaraz po grze wstępnej
w fazie rosnącej zostaje udzielona komunia z napletka

gwiazdy umierają wiecznie
pościel ma zmarszczki można wyznaczyć punkty
w przestrzeni gdzie więcej się nie zejdziemy
pokutą jest ból w podbrzuszu i ciąg skończonych
płaszczyzn z zaschniętą spermą na martwym naskórku

 

 

nożyk do ryb

próba. rekwizyty. oświetlenie udaje noc.
cofanie słów, które padły za późno. pauza.
mantra. pauza. śmiech.

nie mają jeszcze wstydu. rezerwacja dla publiczności.
kwestie przechodzą przez plamy punktowych świateł.
obcy mężczyzna obcej kobiecie zdejmuje majtki.
potem wraca do obcej żony. spokojnie. powtarza.
je plastikową atrapę bez ości. połyka powietrze.

 

 

 

 

Anna Maria Wierzchucka