ffffound.com

ffffound.com

(Czas teraźniejszy. Wykładowca stoi w audytorium koło okna. Patrzy na zegarek. Ktoś stuka do drzwi).

WYKŁADOWCA: Wejść!… O, a kto cię tak?…

WŁADYSŁAW: (wchodzi z bukietem kwiatów) A tak, upadłem…

WYKŁADOWCA: A gdzie drugi bohater?

WŁADYSŁAW: A co, nie przyszedł?

WYKŁADOWCA: Jak widzisz.

WŁADYSŁAW: Dziwne. Umawialiśmy się. Może coś mu się stało?

WYKŁADOWCA: No… To już jego problem. A dla kogo kwiaty, dla mnie?

WŁADYSŁAW: (uśmiecha się) Tak, tak jak pan powiedział. (podaje bukiet Wykładowcy)

WYKŁADOWCA: Na stół połóż, po co mi je dajesz!

(Władysław kładzie kwiaty na stole).

WYKŁADOWCA: Daj indeks. (uśmiecha się)

(Władysław podaje indeks).

(Przy wejściu do  instytutu stoi Wadim. Czeka na Julię. Nadchodzi Władysław).

WADIM: Zdałeś?

WŁADYSŁAW: A twoja Julka zdała?

WADIM: Nie wiem. Nie widziałem się z nią. A ten zdał? Coś nie widziałem, żeby wychodził.

WŁADYSŁAW: Słuchaj… Nie przyszedł.

WADIM: Teraz wszystko jasne.

WŁADYSŁAW: Wyrzucą go, idiotę, w chuj!

WADIM: Wszystko ma w dupie. Kumpli i całą resztę. Chodźmy.

WŁADYSŁAW: A co z twoją Julką?

WADIM: Pewnie wyszła jak byłem w toalecie, chodźmy…

(Szybko idą ulicą).

WADIM: Przemyj limo tonikiem, nie będzie tak widać. Dać ci?

WŁADYSŁAW: Wadim… Idę w drugą stronę, do domu.

WADIM: Ok. Przyjdziesz jutro na egzamin?

(Przechodzi koło nich Wykładowca).

WŁADYSŁAW: Już poszedł kisić ogóra, z moimi kwiatami.

WADIM: Przyjdź jutro przed dziewiątą.

WŁADYSŁAW: Pewnie, przyjdę.

(Rozchodzą się w różne strony)

(Noc wcześniej. Wykładowca siedzi w rozhuśtanym samochodzie. Przeżegnawszy się, przełazi na tylne siedzenie i zaczyna nucić)

WYKŁADOWCA: Pilot jedno ma życzenie – wysokość, wysokość. Najskrytsze pilota marzenie – wysokość, wysokość. (przełazi, otwiera drzwi i wypada na asfalt. Trzęsie się)

WYKŁADOWCA: Lala!

DZIEWCZYNA: (pokazuje mu rękę w nieprzyzwoitym geście) Zrozumiałeś?!

WYKŁADOWCA: Lala, poczekaj! (wstaje)

DZIEWCZYNA: (krzyczy) Nie podchodź do mnie! (wchodzi na poręcz mostu)

(Czas teraźniejszy. Do przystanku podjeżdża trolejbus. Wykładowca z bukietem biegnie w stronę otwartych drzwi pojazdu. Z trolejbusu wychodzi Robotnik z dwiema dużymi torbami, pełnymi pustych butelek. Wykładowca wsiada do trolejbusu, Robotnik podchodzi do śmietnika, trolejbus odjeżdża. Robotnik wyciąga ze śmietnika pustą butelkę po piwie. Butelka jest zapluta, cała mokra. Robotnik zrywa ogłoszenie z ulicznej lampy, wyciera butelkę. Zauważa, ze szyjka jest stłuczona, wyrzuca butelkę do śmieci i odchodzi z przystanku).

(Podwórko przed wejściem do budynku , w którym Wadim, Paweł i Julia wynajmują mieszkanie. Wadim pali i czeka na Julię. Julia skręca na chodnik prowadzący do domu, zauważa Wadima, uśmiecha się kokieteryjnie. Wadim patrzy na Julię surowo. Julia podchodzi do niego).

WADIM: Zaliczyłaś?

JULIA: A jak myślisz?

WADIM: Na pewno. Przecież mądra z ciebie dziewczyna. Pokaż indeks.

JULIA: Nie. Nie zaliczyłam.

WADIM: Dlaczego?

JULIA: Nie zaliczyłam.

WADIM: Dlaczego? A co ci nie poszło, jeśli można wiedzieć?

JULIA: Wykładowca nie przyszedł.

WADIM: Co ty wygadujesz?

JULIA: Wadim, nie przyszedł wykładowca, po co miałabym cię okłamywać?

WADIM: Jakoś mi się ani razu nie zdarzyło, żeby wykładowca nie przyszedł… No dobrze, co teraz?

JULIA: Wszystko mi jedno! Dlaczego mam ci się tłumaczyć? Wyszła kobieta z dziekanatu i powiedziała, starościna się jej zapytała, powiedziała, że dzisiaj go nie będzie, że przyjdzie jutro.

WADIM: Jak ma na nazwisko ten wykładowca?

JULIA: Myślisz, że pamiętam?

WADIM: Ja nie mogę, jak wy się uczycie?! Nazwiska nie znacie, nie wiecie kiedy przyjść!

JULIA: Wadim, chodźmy lepiej się powłóczyć. A nie tylko w kółko seks i egzaminy! WADIM: Dokąd chcesz iść?

JULIA: Gdziekolwiek! Do kina, kawiarni, albo po prostu powłóczyć się, pochodzić po mieście!

(Wadim zastanawia się).

JULIA: Wadim, kiedy jeszcze przyjedziemy do Mińska?

WADIM: Przyjedziemy, zdzwonimy się i przyjedziemy. Teraz musimy się uczyć. Skończymy sesję, to będziemy się szwendać.

JULIA: Ale ty jesteś, nie rozumiem…

WADIM: Czego nie rozumiesz! Masz: już jeden doigrał się, skreślają go z listy. Rodzice kasę dają, a on, kurwa… Chodź, poczytamy coś! (bierze Julię za rękę, ciągnie do wejścia)

JULIA: Yhy… (z niezadowoleniem wydyma wargi)

ffffound.com

ffffound.com

(Punkt skupu szkła. Robotnik wyciąga z torby butelki, podaje je kobiecie).

KOBIETA: Kapslowych nie biorę! (odstawia butelki)

ROBOTNIK: Weź kapslowe, matko.

KOBIETA: Nie biorę kapslowych, przecież mówię, są bez kaucji!

ROBOTNIK: Weź kapslowe, matko, choć za pół ceny!

KOBIETA: Matko, matko, jaka ja dla ciebie matka!

(Mówią jednocześnie).

KOBIETA: Przecież mówię po rosyjsku, nie ma kaucji! Nie ma!

ROBOTNIK: Matko, piniędzy brak. Żonka w szpitalu. Weź za pół ceny, wilk będzie syty i owce całe!… Żonka w szpitalu…

KOBIETA: (zabiera butelki) Ech, ty owco!

(Robotnik wyciąga butelki z torby).

(Pokój w hotelu. Paweł przyszedł niedawno, ale zdążył go już obejrzeć. W telewizji leci program erotyczny. Paweł stoi koło telefonu i pije wino z butelki. Telefon dzwoni).

PAWEŁ: Halo? Nie, nie potrzebuję… Ej! A ile kosztuje?

(Słychać sygnał przerywany. Paweł siada w fotelu i zapala papierosa, pali z zamkniętymi oczami).

(Trochę wcześniej. Julia i Wadim kochają się. Wadim osiąga orgazm, Julia nie. Wadim pieści Julię językiem).

WADIM: Dlaczego, Jul? Chcę, żebyś miała orgazm.

JULIA: Nie chcę językiem.

WADIM: (odsuwa się na poduszkę) Palcem nie chcesz, językiem nie chcesz, jak się kochamy nie masz orgazmu!

JULIA: Czy to takie ważne?

WADIM: A z kim masz orgazm? Może z Paszką?

JULIA: Z nikim nie mam orgazmu po piciu! Boże, bzdury jakieś wygadujesz, przecież ja z nim nie śpię!

(Wadim włazi pod koc. Pieści Julię językiem. Julia zamyka oczy, męczy się. Paweł podglądał ich z korytarza. Idzie spać do łazienki).

(Pokój w hotelu. Paweł otwiera oczy, wyciąga z kieszeni żyletkę, kładzie na stoliku. Pije wino z butelki).

(Trochę wcześniej. Pobocze. W samochodzie Wykładowcy siedzi piękna, dobrze ubrana kobieta koło czterdziestki. Ściąga czerwone majtki, wkłada je do schowka, uśmiecha się. Wykładowca właśnie wymienił przebite koło. Wkłada je do bagażnika razem z lewarkiem, zamyka bagażnik. Wsiada do samochodu. Kobieta głaszcze Wykładowcę po włosach)

WYKŁADOWCA: Już jedziemy, chwała bogu, że zapasowe całe. (chce przekręcić klucze w stacyjce)

KOBIETA: (powstrzymuje go) Zaczekaj.

WYKŁADOWCA: Kochana, mam wykłady.

KOBIETA: Twoje małolaty poczekają. (rozpina Wykładowcy spodnie) Przerżnąłeś już wszystkie? (masturbuje Wykładowcę)

WYKŁADOWCA: No co wy, sam nie wiem… Jak wy się wszyscy wyrażacie?

(Kobieta robi Wykładowcy loda).

WYKŁADOWCA: Należy kulturalnie… Uprawiał seks z nimfetką, dopuścił się cudzołóstwa, grzeszył…

KOBIETA: (siada na Wykładowcy) Chcesz ze mną cudzołożyć?

WYKŁADOWCA: Co ty mówisz,  moja droga?

KOBIETA: A co? Już mnie nie pragniesz? (nakierowuje go w siebie)

WYKŁADOWCA: Wykłady, konspekty, już późno…

KOBIETA: Co?

WYKŁADOWCA: Nic, nic. Jesteś taka nienasycona.

(Kochają się).

KOBIETA: Czy ona tak potrafi? Robiła ci tak? (całują się)

(Lekarz dyżurny wchodzi do toalety, dokładnie myje ręce mydłem).

(Noc wcześniej. Wykładowca żegna się z Dziewczyną)

DZIEWCZYNA: Cześć. (wchodzi do bramy)

(Wykładowca macha jej na pożegnanie i odchodzi. Skręca za róg domu. Na placu zabaw, na huśtawce siedzi Kobieta, z którą kochał się Wykładowca. Zauważa go, uśmiecha się. Wykładowca podchodzi do niej)

WYKŁADOWCA: Dlaczego nie śpisz? Zapnij się, jest zimno.

KOBIETA: Powiedziałeś jej?

WYKŁADOWCA: Gdybyś tylko wiedziała, co przeżyliśmy dzisiaj. Horror, po prostu horror…

KOBIETA: Pytam, czy powiedziałeś?

WYKŁADOWCA: Tak.

KOBIETA: Płakała?

WYKŁADOWCA: Nie. (rozhuśtuje huśtawkę)

KOBIETA: Przestań, nie huśtaj, chcę sama.

(Wykładowca przestaje).

KOBIETA: Tak się o nią martwię. Może chociaż zataiłeś, że ze mną zostajesz?

WYKŁADOWCA: Słuchaj, szczerze mówiąc, już jestem zmęczony tymi kłamstwami.

KOBIETA: Taa. Czy to nas się tyczy?

WYKŁADOWCA: Tak.

KOBIETA: Chwila prawdy na placu zabaw o trzeciej w nocy.

WYKŁADOWCA: Tak.

KOBIETA: Niegłupio, no, no. Czyżbyś był zdolny i do tego?

WYKŁADOWCA: Jestem zdolny do wielu rzeczy, jeśli nie wiedziałaś.

KOBIETA: Wiem, do czego jesteś zdolny.

WYKŁADOWCA: Tak, więc… Kocham twoją córkę i ona mnie kocha.

(Kobieta milcząc patrzy na Wykładowcę. Uśmiecha się).

WYKŁADOWCA: A z tobą mnie… Krótką mówiąc nie wiem, co mnie z tobą łączyło. Może seks, może…

KOBIETA: (uśmiecha się) Żebyś mógł się teraz widzieć!

WYKŁADOWCA: A dlaczego?

KOBIETA: No dobrze, kochasz ty ją sobie i co dalej?

WYKŁADOWCA: Pójdziemy do Urzędu Stanu Cywilnego.

KOBIETA: Aha… A może przemęczysz się półtora roku i szkołę dasz jej skończyć?

WYKŁADOWCA: Tak się składa, że czekać…

KOBIETA: Sukinsyn…

WYKŁADOWCA: Tak. I ja jako człowiek porządny…

KOBIETA: O czym ty wtedy myślałeś?

WYKŁADOWCA: Nie wiem, to przyszło jak zaćmienie… Było tak dobrze.

KOBIETA: Ile to już?

WYKŁADOWCA: Półtoratygodniowe opóźnienie.

KOBIETA: (z ulgą) To jeszcze o niczym nie świadczy. Pomóż mi się podnieść.

WYKŁADOWCA: Myślisz, że to może być coś innego? (pomaga Kobiecie zejść z huśtawki)

ffffound.com

ffffound.com

(Dziewczyna podgląda ich z okna mieszkania. Obcas Kobiety uwiązł w piasku, Kobieta wykręca nogę, Wykładowca podtrzymuje ją, żeby nie upadła. Dziewczyna z wściekłością zrzuca z parapetu zabawki. Włącza magnetofon. Gra zespół Sum 41. Dziewczyna wpada w histerię, wbiega do pokoju Kobiety, wszystko co wpada jej w ręce zrzuca na podłogę. Znajduje opakowanie trankwilizatorów i łyka jeden za drugim).

(Lekarz dyżurny schodzi po schodach w stronę wyjścia ze szpitala).

LEKARZ: Do diabła! (biegnie przez szpital do sali przyjęć. Podbiega do śmietnika, wyciąga zużyty formularz. Analizuje go i biegnie do pielęgniarki)

LEKARZ: Gdzie są dane tej samobójczyni?

PIELĘGNIARKA: Uspokój się, Pietrowicz!

LEKARZ: Pokaż mi inne analizy, zapiski ostatnich analiz z twojego dziennika!

PIELĘGNIARKA: Proszę…

LEKARZ: (kartkuje dziennik) Gdzie, gdzie, gdzie…no! (przeczytawszy ciężko wzdycha)

PIELĘGNIARKA: Ja też tak myślę: za ciężko. Za co was, młodych pan bóg tak każe.

LEKARZ: Nie, po prostu mnie to interesuje, zawodowo.

PIELĘGNIARKA: Przyzwyczaisz się, Pietrowicz. A co wam mówili na akademii? Jak ten nowy preparat?

LEKARZ: Armenikum?

PIELĘGNIARKA: Nie, jest nowszy preparat. W krzyżówce miałam i nie wiedziałam co wpisać.

LEKARZ: Znam tylko ten, nie ma nowych. A może są, nie wiem. Znam tylko ten…

PIELĘGNIARKA: Tak…

(Sala, w której leży Nina. Ciemno. Nina leży na łóżku, patrzy w sufit. Cichy głos Kobiety, która wołała Ninę na podwieczorek).

GŁOS: Aj, myślę sobie, że tak miało być. Żeby tylko pomogło. Co robić? Chwała Bogu, że Waleczka jest, wyrosła, dwoje dzieci już ma. I jeszcze Pietia, instytut kończy… Ah, żebyś ty tylko wiedziała jak on sobie pierś goli, żeby baby łaskotać!…

(Nina podnosi się z łóżka).

GŁOS: Chcesz zapalić, Nin?

NINA: Duszno!…

(Nina wychodzi z sali, przechodzi przez oddział wewnętrzny do toalety. Wchodzi do środka, patrzy na siebie w lustro. Wyjmuje z kieszeni obrazek świętego Szarbela, kładzie na lustrze. Wyjmuje kłębek waty i stanik. Wyciąga ze skrytki niedopałek, pali i wkłada w miseczki stanika watę. Wyrzuca niedopałek, ściąga szlafrok, powoli odwija bandaże na piersi. Piersi Nina nie ma, są wycięte. Po chwili szoku Nina zapina stanik, ubiera szlafrok… Stuk do drzwi).

GŁOS: Nin, twój mąż przyszedł, stoi pod oknem. Co mu powiedzieć?

NINA: Powiedz, że zaraz zejdę. (Nina wychodzi z toalety, obrazek świętego Szarbela wpada do umywalki)

(Pokój w hotelu. Łazienka. Paweł, w samych majtkach, reguluje temperaturę wody lecącej z prysznica. Na umywalce stoi butelka  wina, obok leży żyletka. Paweł pije wino, zatyka korkiem wannę, ściąga majtki, wchodzi pod prysznic. Okręca się w strumieniach wody, po czym bierze żyletkę i nacina sobie ręce, brzuch, pierś, nogi. Nie głęboko, ale do krwi. Płacze, kładzie się do wanny, leje na siebie wodę… W telewizji leci program erotyczny… Paweł, nagi, szlochając wchodzi do pokoju z butelką wina, wyłącza telewizor. Z ran cieknie krew. Podnosi słuchawkę telefonu, wykręca numer).

PAWIEŁ: (powstrzymując płacz) Halo… Czy mogę rozmawiać z Władkiem? Z Władkiem. (krzyczy) Z Władkiem! (spokojniej) Nie ma go? Przepraszam… (wykręca następny numer)

(Mieszkanie wynajmowane przez Pawła, Julię i Wadima. Wadim i  Julia leżą w łóżku. Wadim pieści Julię językiem. Julia obojętnie patrzy w okno, dzwoni telefon… Długo dzwoni).

WADIM: Nie wstawaj.

JULIA: No dobrze… Chodź do mnie.

(Telefon dzwoni dalej).

(Julia przyciąga Wadima do siebie. Wadim wchodzi w Julię. Julia zamyka oczy, obejmuje Wadima nogami. Wadim chce przerwać stosunek, Julia mu nie pozwala. Wadim osiąga orgazm. Julia odwraca się, patrzy w okno).

WADIM: (zwleka się z Julii) Dlaczego…

(Julia milczy).

WADIM: Co ty sobie myślisz, że teraz się z tobą ożenię?… Nie na takiego trafiłaś, jak coś, to zrobisz aborcję! Jak na razie dzieci mi nie potrzebne, bękarty…

(Dzwoni telefon).

WADIM: (podnosi słuchawkę) Tak… Co ty tam, kurwa, robisz?

(Julia patrzy w okno).

WADIM: (zakrywa dłonią słuchawkę, zwraca się do Julii) Idź szybko i podmyj się tam szarym mydłem!

JULIA: (obojętnie) Masz na sobie prezerwatywę, Wadim.

WADIM: (ze złością do słuchawki) Dobrze, jadę. Przyjadę. (odkłada słuchawkę, zwraca się do Julii) Sama wiesz, że wszystko się może zdarzyć. To, że oni tam piszą, że wszystko przetestowane elektronicznie, to jeszcze o niczym nie świadczy. (ściąga prezerwatywę) No co? Tak ci ze mną źle?

JULIA: Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo!

WADIM: A co ja… Co robię nie tak? To, że, kurwa, chcę się uczyć, to, że chcę być kimś? Chciałbym mieszkać w Mińsku jak należy, żeby żadnego pijaka, żadnego takiego typa (pokazuje na zdjęcie Robotnika) nie było w pobliżu!

(Julia milczy).

WADIM: A, rozumiem: twój Paweł!

JULIA: Co on tu ma do rzeczy? Zresztą taki on mój, jak i twój.

WADIM: Wykreślą go i chuj, niech spierdala. A rodzice będą płacić!… Ale on ma wszystko w dupie! Mógłby się chociaż dowiedzieć, u kogo mieszkamy; pytał się ile wzięli za mieszkanie?! Ale po chuja, jest przecież Wadim, on wszystko załatwi!… Może chociaż zareagujesz na to, co mówię!

JULIA: Co mówisz?

WADIM: Nic, nic. Absolutnie nic. Po prostu trzeba coś robić poza łażeniem po mostach. (ubiera się) Patologia, kurwa.

JULIA: (patrzy w okno) Kto dzwonił?

(Wadim nie odpowiada i ubiera się dalej).

Z rosyjskiego przełożyła Katarzyna Kmiecińska


***

Ogarnij też: Część pierwsza i druga

Paweł Priażko (ur. 1975) ? dramaturg, związany z Wolnym Teatrem W Mińsku. Zaczął pisać dramaty w 2004 roku. W tym samym roku zdobył nagrodę specjalną na Międzynarodowym Konkursie Dramatycznym za sztukę ?Serpentyna?. W 2005 roku wygrał Międzynarodowy Festiwal Sztuki Dramatycznej ?Panorama? w Mińsku sztuką ?Podaruj mi bilet?. W tym samym roku jego teksty ?Dinozaur? i ?Fioletowe? wykorzystano w czasie czytań podczas seminarium poświęconym białoruskiemu dramatowi (Moskwa) oraz w Teatrze Yanka Kupaly (Mińsk). W drugiej połowie 2005 roku zdobył drugą nagrodę oraz nagrodę specjalną podczas Pierwszego Międzynarodowego Konkursu na Współczesny Dramat. Jego sztuki wystawiono na Białorusi, Łotwie, w Rosji, Finlandii, Polsce, Szwecji, Niemczech.