Wraz z końcem roku i początkiem nowego w internecie (i nie tylko) pojawiają się coraz to kolejne podsumowania i zestawienia muzyczne. Największe serwisy muzyczne (od Boomkata po Resident Advisora), blogerzy, znawcy tematu – prześcigają się w tworzeniu list, wytyczaniu trendów i hajpów.
Chcąc pójść niejako na wskroś tym ogólnym tendencjom nie będę silił się na żaden Top 10 ani tym bardziej Top 100. Przedstawię za to sylwetkę muzyka, którego aktywność wydawniczą można było obserwować przez cały rok, dzięki czemu bliskość oceny jego twórczości była każdego miesiąca na przysłowiowe wyciągnięcie ręki.
Wim Maesschalck znany jako Wixel to belgijski kompozytor mieszkający w Brukseli. Należy on do wyjątkowego grona artystów kojarzonych z „domową elektroakustyką” – odpowiedzialnych za tworzenie projektów muzycznych we własnym zakresie, zajmujących się produkcją, tworzeniem layoutów i dystrybucją płyt. Najbardziej znanymi i wybitnymi postaciami spośród nich są m.in.: Machinefabriek, Jasper TX, Gareth Hardwick. Ich muzyka to wypadkowa ambientu, gitarowego jazgotu i neoklasycznej wrażliwości. I w takim mniej więcej otoczeniu i kontekście należy Wixela umieścić.
Na początku 2009 roku Wim rozpoczął projekt: 12 records in 12 months. Postanowił, że każdego miesiąca, aż do stycznia następnego roku będzie wydawał jedną płytę. Co najważniejsze, muzyka, którą regularnie się ze słuchaczami dzielił, nie traciła na świeżości, a różnorodność poszczególnych płyt sprawiła, że jego inicjatywa będącą cały czas in progress, ciągle zaskakiwała. Każdy może znaleźć tutaj coś dla siebie – wielbiciele akustycznych piosenek, fani buriala, bądź sympatycy cyfrowego hałasu.
Moimi ulubionymi miesiącami są: luty (Clouds) rozległe ambientowe plamy, kwiecień (Slaapliedjes) gitarowe improwizacje wytyczone przez założenie: Use the exact same notes as „1979” by the Smashing Pumpkins, keeping the structure of the song, but ignoring melody and rhythm. Czerwiec (An Empty Canvas) fascynacja dubstepem i burialowską estetyką, lipiec (Norway) jazgotliwy dokument z wakacyjnej wyprawy Wima do Norwegii, wrzesień (Unwind) jesienna domowa krzątanina wpleciona w solowe partie na gitarze, styczeń (The End) przepiękna ambientowa kołysanka zamknięta w trzech ponad 10-minutowych utworach.
Każdemu miesiącowi towarzyszyła narracja i szczegółowy opis wykorzystywanego instrumentarium. Wixel często w humorystycznym tonie, zdradzał swoje perypetie związane z nagraniami, dzięki czemu słuchacz miał poczucie bliskiego kontaktu z twórcą i muzyką.
Tym, którzy chcieliby zapoznać się z projektem Wima odsyłam na stronę http://2009.bandcamp.com/ gdzie można każdy interesujący nas miesiąc wysłuchać, a nawet pobrać wpisując odpowiednią kwotę, od zera wzwyż.
Nareszcie ktoś otrzaskany w temacie, że mucha nie siada, nie fruwa i w ogóle muchy bez (bzz). A tak a propos wszelkich podsumowań, będziemy od środy publikować takie sympatyczne co nieco 😉
oby nie roztrzaskany ;]
o!