Rzeczy
Wejście bez pytania. Wejście prosto w usta. Koniuszek układa się na języku albo drapie w podniebienie. Czasem drapie tak, że się zbiera: kapitalnie bezwarunkowy odruch, podchodzący żółcią po niedzielnym rosole przy stole. Bez pytania wejście, ale w odpowiedzi z okrągłym ?O? ? z oczami rozszerzonymi w obawie
Bez konserwantów: noc benzynowa wszystkie połączenia są nerwowe pięści gołe ciało dostaniesz w brezencie delikatne jak pastel słuchaj ostatnia stacja jest benzynowa dzień tu przyjdzie od złodziei ta psia wachta czarna noc zduszona sina czy trzęsiesz się wciąż tobołku? swoim drobnym ciałem, swoją częścią miasta? słuchaj ciało
Z Radosławem Wiśniewskim rozmawia Adam Epler
Ci poeci nie są znani z tego, że są znani. Są słynni dlatego, że są świetni. Czyż to nie buńczuczne? Ależ skąd! Drodzy państwo, bo jak Wielka jest Polska, tak i wielu poetów ? ale zaledwie garstka świetnych. A ci, tak się złożyło, akurat są słynni. Czy
Przede wszystkim pan N. zrobił listę zakupów. Dobrze zaostrzonym ołówkiem twardości H1 spisał na poliniowanej kartce ? wyrwanej z notesu, który specjalnie w tym celu nabył ? to, co mu było potrzebne. Miał już wszystko w głowie od paru tygodni, więc sporządzanie wykazu nie trwało zanadto długo.
Zajmowała ją głównie dojrzewająca w niej kobieta. Dojrzewająca nierówno i krnąbrnie (?ulotki z kobietami tak dorosłymi jak ja / nigdy nie będę, choćbym przeszła na kolanach / z kuchni do pokoju po tłuczonym szkle?). Jeśli dobrze rozumiem tytuł, interesowały ją przełomy, momenty, w których proces ten posuwał
Ci, co raz wrócili? Nie będzie ich potem. Podobno wtedy połamali nogi, teraz muszą szukać własnych pośród cudzych bioder. Ale wiatr im przypisze inne okolice, znowu porozdziera drogę, by weszli do środka, wyprowadzić swoich.
Ludzie bazowi Wiem o ludziach bazowych, zasnęli. Zamieszkują w przeciwświecie, w ciałach ciepłych niczym opuszczone w pośpiechu gawry, spustoszone zbyt silnym nurtem żeremia, nic więcej nie łączy ich z obrazem natury, jaki znałem z topornej kreski podręczników, które pisała instytucja kultury, w punktach skupu makulatury i butelek
Tak, tak, z tzw. zanadrza wychynęło nam coś, co malkontenci i geriatrzy lubią najbardziej – krytyka. Krytyka literacka. Krytyka jako literacka. Jako literacka odmiana literaturoznawstwa. Czyli co, nudy? Raczej: wolne żarty, chociaż kto to wie, bo znów nawijka kręci się wokół filozośki. I filozofów, którzy – pomiędzy
Kobieta obcina sobie skórki, siedzi przed telewizorem i płacze, mężczyzna próbuje naprawić laptopa, wściekły przeklina. Kobieta ogląda w telewizji program o człowieku, na którego nie reagowały czujniki drzwi automatycznych w sklepach i biurowcach, płacze. Mężczyzna wynosi zepsutą lampę do piwnicy, przeklina. Kobieta stoi w kabinie prysznicowej i