Poezja
Róż w szarym Widok zamrożonych pstrągów w kuchni przenosi mnie tam, gdzie po zimie tysiąclecia gwałtowny marzec łączył strumienie w kręgi, niszczył oziminy i groble, wypluwając ryby, które teraz topnieją w sztucznym świetle. Na szarych łuskach widoki nabierają barw: oka studni, w nich niebo pozbywa się różu;
paciorki wieczorami babcia mówiła: spuśćcie psy. ocierały się o noc i wracały czarne, przynosząc w sierści ochłapy języków i wiatr. wszystko rozlatywało się w sieni.
oddani bliscy poznasz nas po szlaku śmierci lub innej muzyce. gotowych na niekończące się zdrady, z bólami podbrzusza, całym stresem dzielnicy skumulowanym pod sercem. a potem pokażą ci nasze pokoje. i chociaż mieliśmy niczego nie mówić, opowiemy wszystko: co tkwi za plakatem? co czyni tę wypukłość jeszcze
obiad z Jonaszem kiedy byłem u babki na obiedzie opowiadałem jej o Jonaszu mówiłem że Jonasz też miał swoją babcię którą bardzo kochał w jej mieszkaniu w starej przedwojennej kamienicy znajdował prawdziwy azyl czuł się tam chyba dobrze czytał Gombrowicza pił herbatę jadł ciastko wielokrotnie wracałem do
Autostrada słońca Nad rozjechanym skrzydłem mięso i rogi i wysiadł prosiak z metalowego współdziałał z papiestwem i Habsburgami protektor sztuki renesansowej miał triceps naklejkę ale nie wystarczyło dlatego radio i szminka kaganat istniał na terenie Mongolii (zaraz podadzą kawę z amfetaminą) skrzydło już w czyśćcu ale protektor
Suchość w gardle Nie da się mówić. Ostatnia bezdeszczowa kropla. Pył i kurz blokują przejście myślom, a te grzęzną w pół drogi; zaraz utkną na amen. Żwir. Szuter. Każda szczelina zapchana. Po prostu korek. Jakby nie było słów. Wypowiadasz coś i słyszysz rzekę spierzchniętą w źródło, sad
Wschód od zachodu Światły przewodniku, gdzie chlew? My, anonimowi respondenci twojej sprawy, Spoglądamy w ciebie z dołu, skulona masa waruje nocą.
– Jest jeszcze wolne powietrze w Krainie Boga Kadikisa – Gdzie podział się mój Strach, odkąd aura zasnuła Zamek? Z otrzymywanych depesz wycinam nieliczne frazy i daję im angaż do wiersza. Ktoś szepcze mam ciało świni, Ktoś mnie zaprasza do piekła, Niektórzy zostają wśród ścian ze wzrokiem
Domy Pogoda ducha czasem prowokuje, może Dlatego właśnie ludzie szukają dalekich miejsc Aby nie zagłębiać się dalej w marzenia Z rzewnymi kobietami wracającymi z bazarów lub zmęczonych konstruktorów map w ich kurczących się królestwach. Tylnie drzwi otwarte na Nieskończoną płaskość, zakurzone drogi i zawsze gdzieś na nich
Szum w plątaninie żył, wokół plantacje ścięgien; ciało zapięte na ostatni guzik nie pozwala zobaczyć, co się w sobie dzieje.