Cycaty
Otworzyłem oczy i sięgnąłem po pudełko papierosów. Zapaliłem, ale – ojejku! – gwałtownie zakłuło mnie w głowie. Papieros śmierdział obrzydliwie, więc zdusiłem go z niesmakiem.
(…) cała filmowa konstrukcja podporządkowana jest w amerykańskim kinie klasycznym wymogom fabuły. Ma ona być dobrze opowiedziana, angażująca emocje widza, czytelna i zrozumiała oraz zgodna z potocznym oglądem rzeczywistości. Cechy te zresztą wzajemnie się warunkują, na przykład fabuła niezrozumiała nie uruchomiłaby emocjonalnie angażującego mechanizmu projekcji-identyfikacji, a z
W nocy usłyszał, że chłopiec pochlipuje. Wziął go w objęcia. Ćśś, rzekł. Ćśśś. Już dobrze. Miałem zły sen. Wiem. Opowiedzieć ci o nim? Jeśli chcesz. Miałem tego nakręcanego pingwinka, który człapał i trzepotał skrzydełkami. Byliśmy w tym domu, w którym wtedy mieszkaliśmy, i on wyszedł zza rogu,
Eliminując Diabła, nie mielibyśmy fabuły, komplikacji i – w konsekwencji – nie byłoby opowieści. (…) wszystkie prawdziwe historie opierają się na fabułach; wszystkie fabuły opierają się na interwencji Diabła; czyli – wszystkie prawdziwe historie opierają się na diable. Tak więc, mówiąc obrazowo, Diabeł jest źródłem literatury pięknej.
– Widzicie państwo, gilotynę wymyślono najprawdopodobniej po to, żeby ofiarom zaoszczędzić bólu. Rezultat był jedna wprost przeciwny. Szybkość, z jaką następowała egzekucja, w rzeczywistości tylko przedłużała agonię skazańca. Ani głowa, ani ciało nie mają czasu przyzwyczaić się, że są już osobno. Wydaje im się, że w
John Walden w powieści Charlesa W. Chesnutta (1858-1932) The House Behind the Ceders (1900) już jako dziecko dowiaduje się od miejscowego prawnika, że choć ma białą skórę, jest Murzynem.
Jednym z powodów, dlaczego opowiadanie zagubiony-w-wesołym-miasteczku nie zostaje napisane, jest to, że albo wszyscy czują to, co czuje Ambroży, a więc nie ma o czym mówić, albo żaden normalny człowiek nie czuje tego, co Ambroży, a więc Ambroży jest nienormalny. „Czy istnieje coś bardziej męczącego w prozie
Rzeka puchnie. Fale jedwabiste, wodo okrutnie myśląca, trumno płynąca!
Nie ma literatury poza autobiografią.
Gdy, oddychając powoli, pokonałem wzbierający zawrót głowy i cofnąłem się o krok, wydało mi się, że widzę na plaży poruszający się kształt dziwnie bladego koloru. Przykucnąłem i, zdjęty paniką, patrzyłem sponad krawędzi. W dole, na samym dnie, jak mi się pomyślało, leżała para, mężczyzna, spoczywający na ciele