Author Archive

Ryszard Lenc: Oblicze chwały
Przede wszystkim pan N. zrobił listę zakupów. Dobrze zaostrzonym ołówkiem twardości H1 spisał na poliniowanej kartce ? wyrwanej z notesu, który specjalnie w tym celu nabył ? to, co mu było potrzebne. Miał już wszystko w głowie od paru tygodni, więc sporządzanie wykazu nie trwało zanadto długo.

Siedem piątek z Bartkiem Chacińskim (6)
Czy szóstą piątkę trzeba opatrywać jakimkolwiek komentarzem? Może i tak; być może – skądże. Do rymu i po częstochowsku do szóstej piątki z 35 naj 2009 się zaprasza. Let the noise decide. Ach, i oczywiście, że Mary Anne Hobbs.

Zanim przyjechały dwa fiaty
Zajmowała ją głównie dojrzewająca w niej kobieta. Dojrzewająca nierówno i krnąbrnie (?ulotki z kobietami tak dorosłymi jak ja / nigdy nie będę, choćbym przeszła na kolanach / z kuchni do pokoju po tłuczonym szkle?). Jeśli dobrze rozumiem tytuł, interesowały ją przełomy, momenty, w których proces ten posuwał

Krzysztof Siwczyk: Ludzie bazowi
Ludzie bazowi Wiem o ludziach bazowych, zasnęli. Zamieszkują w przeciwświecie, w ciałach ciepłych niczym opuszczone w pośpiechu gawry, spustoszone zbyt silnym nurtem żeremia, nic więcej nie łączy ich z obrazem natury, jaki znałem z topornej kreski podręczników, które pisała instytucja kultury, w punktach skupu makulatury i butelek

Krytyk jako pisarz. Pisarz jako krytyk (cz.3)
Tak, tak, z tzw. zanadrza wychynęło nam coś, co malkontenci i geriatrzy lubią najbardziej – krytyka. Krytyka literacka. Krytyka jako literacka. Jako literacka odmiana literaturoznawstwa. Czyli co, nudy? Raczej: wolne żarty, chociaż kto to wie, bo znów nawijka kręci się wokół filozośki. I filozofów, którzy – pomiędzy

Coetzee: Czekając na barbarzyńców
Czasami, kiedy mam swój dobry dzień, potrafię zachowywać się jak w pełni sił i zręczności lat męskich. Sunę jak cień od jednej kępy krzaków do drugiej. W butach, po trzydziestu latach smarowania przesiąkniętych tłuszczem, brodzę w lodowatej wodzie. Na marynarkę wkładam swoją starą obszerną niedźwiedzią szubę. Na

Paweł Priażko: Tęcza w moim domu (cz. 4 i ostatnia)
(Plac zabaw przed domem, w którym wynajmuje pokój Władysław. Władysław śpi w siodełku karuzeli, trzymając butelkę piwa. Chwilę później butelka wypada mu z rąk, piwo wycieka na spodnie. Od strony kontenera na śmieci idzie z pustym wiadrem Mężczyzna, który zabrał Pawłowi pieniądze. Podchodzi do Władysława). MĘŻCZYZNA: Ej!

Kosiński: Malowany ptak
Pewnego dnia Makar zawołał mnie, wskazał na wielką samicę i kazał mi ją zarżnąć. Nie mogłem uwierzyć, że mówi poważnie. Był to niezwykle cenny okaz, gdyż tak idealnie białe króliki trafiają się bardzo rzadko. Co więcej, ze względu na swoje wyjątkowe rozmiary, samica powinna miewać duże mioty.

Burroghs: Nagi lunch
Bierzemy teraz kokę. Wal prosto w kanał, synu. Czujesz ją, czystą i zimną, a potem czysta rozkosz płynąca przez mózg, gdy zapalają się połączenia kokainowe. Twoja głowa eksploduje. Po dziesięciu minutach potrzebujesz następnej szprycy… pójdziesz po nią na piechotę na drugi koniec miasta. Ale jak nie możesz

Aleksander Wenglasz: Adonis i Buldożer
U Karpowicza dziś druga proza A. Wenglasza, który – mamy nadzieję – jeszcze sporo namiesza i spowoduje wiele żachnięć nie tylko we Wro, ale i poza cławiem. W tzw. zanadrzu mamy jeszcze co nieco. Póki co dajcie się rozjechać przez buldożer, gdyż ponoć to przeżycie nie do