Author Archive

Patos to przecież pewna kategoria estetyczna

Z Radosławem Wiśniewskim rozmawia Adam Epler

Vian: Pociąg do opowiastek

Uwaga: ten fragment jest poetycki Jeszcze nie przekroczył jej progu. A ona czekała tam pusta, jakby wypełniona nocą, z dochodzącym z otchłani, jakby odgłosem pocałunków, szmerem źródełka, które biło skrycie, by zagubić się pośród piasków. Tylko jeden promień, przybyły nie wiadomo skąd spływał ze sklepienia ku małemu

Indyki wpadają we wnyki

Ci poeci nie są znani z tego, że są znani. Są słynni dlatego, że są świetni. Czyż to nie buńczuczne? Ależ skąd! Drodzy państwo, bo jak Wielka jest Polska, tak i wielu poetów ? ale zaledwie garstka świetnych. A ci, tak się złożyło, akurat są słynni. Czy

Ryszard Lenc: Oblicze chwały

Przede wszystkim pan N. zrobił listę zakupów. Dobrze zaostrzonym ołówkiem twardości H1 spisał na poliniowanej kartce ? wyrwanej z notesu, który specjalnie w tym celu nabył ? to, co mu było potrzebne. Miał już wszystko w głowie od paru tygodni, więc sporządzanie wykazu nie trwało zanadto długo.

Siedem piątek z Bartkiem Chacińskim (6)

Czy szóstą piątkę trzeba opatrywać jakimkolwiek komentarzem? Może i tak; być może – skądże. Do rymu i po częstochowsku do szóstej piątki z 35 naj 2009 się zaprasza. Let the noise decide. Ach, i oczywiście, że Mary Anne Hobbs.

Zanim przyjechały dwa fiaty

Zajmowała ją głównie dojrzewająca w niej kobieta. Dojrzewająca nierówno i krnąbrnie (?ulotki z kobietami tak dorosłymi jak ja / nigdy nie będę, choćbym przeszła na kolanach / z kuchni do pokoju po tłuczonym szkle?). Jeśli dobrze rozumiem tytuł, interesowały ją przełomy, momenty, w których proces ten posuwał

Krzysztof Siwczyk: Ludzie bazowi

Ludzie bazowi Wiem o ludziach bazowych, zasnęli. Zamieszkują w przeciwświecie, w ciałach ciepłych niczym opuszczone w pośpiechu gawry, spustoszone zbyt silnym nurtem żeremia, nic więcej nie łączy ich z obrazem natury, jaki znałem z topornej kreski podręczników, które pisała instytucja kultury, w punktach skupu makulatury i butelek

Krytyk jako pisarz. Pisarz jako krytyk (cz.3)

Tak, tak, z tzw. zanadrza wychynęło nam coś, co malkontenci i geriatrzy lubią najbardziej – krytyka. Krytyka literacka. Krytyka jako literacka. Jako literacka odmiana literaturoznawstwa. Czyli co, nudy? Raczej: wolne żarty, chociaż kto to wie, bo znów nawijka kręci się wokół filozośki. I filozofów, którzy – pomiędzy

Coetzee: Czekając na barbarzyńców

Czasami, kiedy mam swój dobry dzień, potrafię zachowywać się jak w pełni sił i zręczności lat męskich. Sunę jak cień od jednej kępy krzaków do drugiej. W butach, po trzydziestu latach smarowania przesiąkniętych tłuszczem, brodzę w lodowatej wodzie. Na marynarkę wkładam swoją starą obszerną niedźwiedzią szubę. Na

Paweł Priażko: Tęcza w moim domu (cz. 4 i ostatnia)

(Plac zabaw przed domem, w którym wynajmuje pokój Władysław. Władysław śpi w siodełku karuzeli, trzymając butelkę piwa. Chwilę później butelka wypada mu z rąk, piwo wycieka na spodnie. Od strony kontenera na śmieci idzie z pustym wiadrem Mężczyzna, który zabrał Pawłowi pieniądze. Podchodzi do Władysława). MĘŻCZYZNA: Ej!