Cycaty

Kluczyk się nie obracał

W nocy usłyszał, że chłopiec pochlipuje. Wziął go w objęcia. Ćśś, rzekł. Ćśśś. Już dobrze. Miałem zły sen. Wiem. Opowiedzieć ci o nim? Jeśli chcesz. Miałem tego nakręcanego pingwinka, który człapał i trzepotał skrzydełkami. Byliśmy w tym domu, w którym wtedy mieszkaliśmy,  i on wyszedł zza rogu,

Wszystkie fabuły opierają się na diable

Eliminując Diabła, nie mielibyśmy fabuły, komplikacji i – w konsekwencji – nie byłoby opowieści. (…) wszystkie prawdziwe historie opierają się na fabułach; wszystkie fabuły opierają się na interwencji Diabła; czyli – wszystkie prawdziwe historie opierają się na diable. Tak więc, mówiąc obrazowo, Diabeł jest źródłem literatury pięknej.

Szopka

  paralaksa 73

Jakby je pogyzł tabun szczurów

  – Widzicie państwo, gilotynę wymyślono najprawdopodobniej po to, żeby ofiarom zaoszczędzić bólu. Rezultat był jedna wprost przeciwny. Szybkość, z jaką następowała egzekucja, w rzeczywistości tylko przedłużała agonię skazańca. Ani głowa, ani ciało nie mają czasu przyzwyczaić się, że są już osobno. Wydaje im się, że w

Kropla czarnej krwi

John Walden w powieści Charlesa W. Chesnutta (1858-1932) The House Behind the Ceders (1900) już jako dziecko dowiaduje się od miejscowego prawnika, że choć ma białą skórę, jest Murzynem.

Czy istnieje coś bardziej męczącego w prozie?

Jednym z powodów, dlaczego opowiadanie zagubiony-w-wesołym-miasteczku nie zostaje napisane, jest to, że albo wszyscy czują to, co czuje Ambroży, a więc nie ma o czym mówić, albo żaden normalny człowiek nie czuje tego, co Ambroży, a więc Ambroży jest nienormalny. „Czy istnieje coś bardziej męczącego w prozie

Coś nagle bryźnie

Rzeka puchnie. Fale jedwabiste, wodo okrutnie myśląca, trumno płynąca!

Nie ma literatury

Nie ma literatury poza autobiografią.

Mięczak

Gdy, oddychając powoli, pokonałem  wzbierający zawrót głowy i cofnąłem się o krok, wydało mi się, że widzę na plaży poruszający się kształt dziwnie bladego koloru. Przykucnąłem i, zdjęty paniką, patrzyłem sponad krawędzi. W dole, na samym dnie, jak mi się pomyślało, leżała para, mężczyzna, spoczywający na ciele

Nie do opisania

– Osiemnaście lat mija od czasu, gdy po raz pierwszy usłyszałem tę muzykę. Pamiętam, że było to w pogodną letnią noc, bardzo podobną do tej, ale później. Szedłem przez las, sam jeden. Pamiętam także, że byłem bardzo przygnębiony, bo jeden z moich synów zachorował i baliśmy się,