Cycaty
Zanim uciekłeś stamtąd na drzwiach, były urodziny. Ostatni dzień lipca. Poniedziałek. Temperatura jak w rozgrzewanej duchówce powoli zamieniała cię w rozgotowaną papkę. Gdyby rozlać z litr wódki na podłodze, można by się nawalić poprzez inhalację. To byłby przynajmniej jakiś ruch. Pochlapane od spodu słońcem chmury odpływały tam,
Wszystkie niebiosa, wszystkie wyższe światy, wszystkie sfery, wszystkie anioły i dusze miały tylko jedną troskę – poznawać sekrety Tory, gdyż Bóg, Tora oraz ci, którzy wierzyli w Torę, Żydzi, byli jednym i tym samym… Każde słowo, każda litera, każdy zawijas zawierał przeczucia mądrości Bożej, której – choćby
Słońce grzało. Sołtys pocił się obficie, rustykalnie, ja bardziej powściągliwie, miejsko. Szliśmy skrajem drogi.
Ja, Josephine Linc. Steelson, czarnucha od prawie stu lat, otworzyłam dziś rano okno w porze, kiedy inni jeszcze śpią, wciągnęłam powietrze i powiedziałam: Czuć suką. Bój jeden wie, że widziałam już niejedną, małą i parszywą, ale takiej, powiedziałam, jeszcze nie, teraz nadchodzi wyjątkowo wredna dziwka i bagna
Hiszpania – ale już przecież „czuć Afrykę”. Ceuta – ale już „jak w Maroku”. Tłum na granicy – „stratują’. Maroko – „jądro ciemności’. Dwadzieścia taksówek – „dwieście taksówek”. Kierowca bez zęba – „kierowca bezzębny”. Głośne radio – „ogłuchliśmy”. Miasto białe – „śnieżnobiałe”. Ciasnota – „nie przebrniesz”. Pusta
Z zamyślenia wyrwało mnie pozdrowienie, pospieszyłem więc z odpowiedzią. To był Kraj Pozdrowień. Pozdrawiali się wszyscy, nie wyłączając całkowicie obcych. Każdy, kto w drodze z kiosku do samochodu przechodził obok mojej ławki, kłaniał się, kiwał głową, unosił palce do kapelusza lub rzucał słowa powitania. Jeszcze wczoraj byłem
W mojej pracowni wisi maska pośmiertna Josefa Kainza, sporządzona przez jego kolegę, Otto Tresslera. Umieszczona jest w takim punkcie, że mój wzrok pada na nią nieomal za każdym razem, gdy wstaję. Widzę ją setki razy dziennie, a jednak za każdym razem wygląda inaczej! Jak morze rozstępujące się
Po rozstaniu z Roebuckiem handlowiec [Richard Sears – przyp. red.] dostrzegł możliwość niebotycznych zysków, jakie dawała współpraca z coraz prężniej rozwijającymi się firmami chemicznymi i farmaceutycznymi. Amerykański rynek podbiły wówczas niezwykłe wina marki Vin Mariani, produkowane na Korsyce przez farmaceutę Angelo Marianiego, i stworzony przez farmaceutę z
Niektórzy ludzie, stwierdza Erazm, raczej pożerają pokarm, niż go jedzą. Zachowują się, jak gdyby byli złodziejami porywającymi swą zdobycz albo jakby zaraz mieli zostać uwięzieni. Wkładają ręce w dania, ledwo siądą do stołu i wpychają nazbyt dużo naraz do ust, tak że ich policzki wydymają się niczym